Kochana Mamo, drogi Tato,
pisze do Was z wyspy. Nie nowina powiecie, ale nie z tej wyspy coscie mysleli. Wedlug wstepnych zalozen tegoroczne wakacje miarkowalismy spsdzic w Grecji, ale ze u nich ostatnio dosc krucho z kass, tosmy sie troche obawiali, ze nas juz na lotnisku oskubia z wszelkich przedmiotow wartosciowych i rejsem powrotnym odesla do Krainy Deszczowcow. Udalismy sie wiec w miejsce tak Grecji bliskie jak to tylko bylo mozliwe.
Cypr powital nas cieplym wieczorem i z biegu zdobyl nasze serca. Serdecznymi ludzmi, wysmienitym jedzeniem, krystalicznie przejrzystym morzem i kapitalna pogoda, co deklaruje po jednym pelnym dniu pobytu. Za to spedzonym wyjatkowo aktywnie - na basenowym lezaku. Rozgrzewka to podstawa.
W naszym prywatnym rankingu hoteli, ktore przyjemnosc mialy nas goscic, Cypr wprowadzil niemale zamieszanie, na miejsce drugie spychajac barbadoski przytulek z widokiem na ocean. Pokoje sa przestronne, bar solidnie wyposazony, basen plytki, ale duzy i w fantazyjnym ksztalcie, a wszystko to schludne i dla oka bardzo przyjemne. Obsluga stanowczo przeciwdziala rezerwowaniu lezakσw recznikiem o czwartej nad ranem, a o czesc rozrywkowa z powodzeniem dbaja James i Andy. Ten drugi ostatecznie przekreslil swoje szanse na pozytywna ocene na koniec pobytu, odkad pokonal mnie w turnieju ping-pongowym i dwukrotnie odeslal na lawke kar podczas wodnego polo. I raz Anieske. Za slownictwo.
Zgodnie z Waszymi zaleceniami regularnie przeciwdzialamy odwodnieniu organizmu. Korzystajac z happy hours w hotelowym barze wychylilismy wczora z wieczora sto czterdziesci jeden kolorowych koktajli. Moim ulubiencem zostal Rusty Nail – tequila i triple sec. Anieske jeden lyk zmarszczyl jak rodzynke.
Chcac pozostac w stalym kontakcie z barem mimo woli zostalismy widownia wieczorku dzieciecego, z clownem-iluzjonista i przyspiewkami rodem z Ciuchci i TikTaka. Jakim cudem trafilismy na scene? Nie do konca pamietam. Pamiκtam za to, ze pierwszy dzien mimo wszystko zakonczylismy jak dorosli. Nocna kapiela w Morzu Srodziemnym, przy blasku ksiezyca. Saute.
A jutro? Jutro jedziemy nurkowac. Instruktor za drobna dodatkowa oplata obiecal upozorowac wszystko tak, by wygladalo na wypadek.
Nie mogę napisać komentarza, bo zazdrość mnie zeżarła. Całkiem.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zazdroszczę braku konieczności prowadzenia samochodu :)
OdpowiedzUsuńNo tródno, powiem to - a nie mówiłem. Po opisie tubylców domyślam się, że jesteście w części "greckiej". Dobrej zabawy.
OdpowiedzUsuńTrudno przyjąć to "tródno"
OdpowiedzUsuńWiem jak się patrzy na turystów spędzających cały czas przy basenowym barku, ale czuje że też tak skończę :) a co do ch.ja?! przecież mam cały dzień na zwiedzanie okolic!Wybieram się do Portugalii na dwa tygodnie, oprócz stałych punktów programu nie omieszkam zawisnąć nad barowym blatem.Zawiało erotyzmem z postu, tez tak chcę... :)
OdpowiedzUsuńCypr jest cudny!!!!!! Koniecznie spróbujcie meze, mix wszyskich potraw. I polecam Comandarię, coś jak miodowe porto :) Plaże i morze są tam fantastyczne, zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńTo w lutym do mnie nie zaglądaj, bo taką bombę szykuję, że zwłaszcza Ty - zadeklarowana fanka terenów górzystych - zazielenisz się jak Incredible Hulk ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie obyło się. I to na zupełnym bezludziu i oparach paliwa. Ale o tym wkrótce :)
OdpowiedzUsuńPo ubiegłorocznym pobycie w Turcji musiałbym oczadzieć, żeby w Północnym Cyprze spędzać urlop.A jak byś nie mówił 'a nie mówiłem', to i siary z literówką by nie było ;)
OdpowiedzUsuńMam taką teorie, że pójście do łóżka trzeźwo na urlopie, przynosi pecha. Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam odwagi zadzierać z Fortuną....Udanego urlopu :)
OdpowiedzUsuńaaaj, już za późno. Meze nie próbowaliśmy, bo taki mix źle się nam z Turcji kojarzył. Ale żadna to strata. Upatrzyliśmy sobie taką jedną restaurację, gdzieśmy się stołowali codziennie. Zaprzyjaźniliśmy się z obsługą, każdego dnia witał nas menedżer, kelnerzy zawsze znaleźli chwilę, by zatrzymać się przy naszym stoliku i pogaworzyć przez minutkę. Zawsze zamawialiśmy coś innego i każdorazowo rozpływaliśmy się nad talerzem. A jakim winem nas raczyli. Dopiero gdy kelner zdradził, że w sklepie kosztuje 1,5 euro za butelkę uznaliśmy, że w zasadzie nie jest takie wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńW basenie morza Środziemnego najtańsze sikacze smakują wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuń