czwartek, 30 września 2010

Kartka z wakacji

Kochana Mamo, drogi Tato,

pisze do Was z wyspy. Nie nowina powiecie, ale nie z tej wyspy coscie mysleli. Wedlug wstepnych zalozen tegoroczne wakacje miarkowalismy spsdzic w Grecji, ale ze u nich ostatnio dosc krucho z kass, tosmy sie troche obawiali, ze nas juz na lotnisku oskubia z wszelkich przedmiotow wartosciowych i rejsem powrotnym odesla do Krainy Deszczowcow. Udalismy sie wiec w miejsce tak Grecji bliskie jak to tylko bylo mozliwe.

Cypr powital nas cieplym wieczorem i z biegu zdobyl nasze serca. Serdecznymi ludzmi, wysmienitym jedzeniem,  krystalicznie przejrzystym morzem i kapitalna pogoda, co deklaruje po jednym pelnym dniu pobytu. Za to spedzonym wyjatkowo aktywnie - na basenowym lezaku. Rozgrzewka to podstawa.

W naszym prywatnym rankingu hoteli, ktore przyjemnosc mialy nas goscic, Cypr wprowadzil niemale zamieszanie, na miejsce drugie spychajac barbadoski przytulek z widokiem na ocean. Pokoje sa przestronne, bar solidnie wyposazony, basen plytki, ale duzy i w fantazyjnym ksztalcie, a wszystko to schludne i dla oka bardzo przyjemne. Obsluga  stanowczo przeciwdziala rezerwowaniu lezakσw recznikiem o czwartej nad ranem, a o czesc rozrywkowa z powodzeniem dbaja James i Andy. Ten drugi ostatecznie przekreslil swoje szanse na pozytywna ocene na koniec pobytu, odkad pokonal mnie w turnieju ping-pongowym i dwukrotnie odeslal na lawke kar podczas wodnego polo. I raz Anieske. Za slownictwo.

Zgodnie z Waszymi zaleceniami regularnie przeciwdzialamy odwodnieniu organizmu. Korzystajac z happy hours w hotelowym barze wychylilismy wczora z wieczora sto czterdziesci jeden kolorowych koktajli. Moim ulubiencem zostal Rusty Nail – tequila i triple sec. Anieske jeden lyk zmarszczyl jak rodzynke.

Chcac pozostac w stalym kontakcie z barem mimo woli zostalismy widownia wieczorku dzieciecego, z clownem-iluzjonista i przyspiewkami rodem z Ciuchci i TikTaka. Jakim cudem trafilismy na scene? Nie do konca pamietam. Pamiκtam za to, ze pierwszy dzien mimo wszystko zakonczylismy jak dorosli. Nocna kapiela w Morzu Srodziemnym, przy blasku ksiezyca. Saute.

A jutro? Jutro jedziemy nurkowac. Instruktor za drobna dodatkowa oplata obiecal upozorowac wszystko tak, by wygladalo na wypadek.

12 komentarzy:

  1. Nie mogę napisać komentarza, bo zazdrość mnie zeżarła. Całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej zazdroszczę braku konieczności prowadzenia samochodu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No tródno, powiem to - a nie mówiłem. Po opisie tubylców domyślam się, że jesteście w części "greckiej". Dobrej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno przyjąć to "tródno"

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem jak się patrzy na turystów spędzających cały czas przy basenowym barku, ale czuje że też tak skończę :) a co do ch.ja?! przecież mam cały dzień na zwiedzanie okolic!Wybieram się do Portugalii na dwa tygodnie, oprócz stałych punktów programu nie omieszkam zawisnąć nad barowym blatem.Zawiało erotyzmem z postu, tez tak chcę... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cypr jest cudny!!!!!! Koniecznie spróbujcie meze, mix wszyskich potraw. I polecam Comandarię, coś jak miodowe porto :) Plaże i morze są tam fantastyczne, zazdraszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To w lutym do mnie nie zaglądaj, bo taką bombę szykuję, że zwłaszcza Ty - zadeklarowana fanka terenów górzystych - zazielenisz się jak Incredible Hulk ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie obyło się. I to na zupełnym bezludziu i oparach paliwa. Ale o tym wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po ubiegłorocznym pobycie w Turcji musiałbym oczadzieć, żeby w Północnym Cyprze spędzać urlop.A jak byś nie mówił 'a nie mówiłem', to i siary z literówką by nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam taką teorie, że pójście do łóżka trzeźwo na urlopie, przynosi pecha. Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam odwagi zadzierać z Fortuną....Udanego urlopu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaj, już za późno. Meze nie próbowaliśmy, bo taki mix źle się nam z Turcji kojarzył. Ale żadna to strata. Upatrzyliśmy sobie taką jedną restaurację, gdzieśmy się stołowali codziennie. Zaprzyjaźniliśmy się z obsługą, każdego dnia witał nas menedżer, kelnerzy zawsze znaleźli chwilę, by zatrzymać się przy naszym stoliku i pogaworzyć przez minutkę. Zawsze zamawialiśmy coś innego i każdorazowo rozpływaliśmy się nad talerzem. A jakim winem nas raczyli. Dopiero gdy kelner zdradził, że w sklepie kosztuje 1,5 euro za butelkę uznaliśmy, że w zasadzie nie jest takie wyjątkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  12. W basenie morza Środziemnego najtańsze sikacze smakują wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń