czwartek, 22 stycznia 2009

Maj hiroł

Niczego jeszcze w życiu nie osiągnąłem, żadnego śladu dla potomnych nie zostawiłem, a niewiele brakowało, bym zakończył dziś z hukiem karierę. Dosłownie. Bom stał sobie dzisiaj w pracy przy mym codziennym, pasjonującym zajęciu - liczeniu warzywek, gdy we firmie miłościwie nam panujący pan kierownik się pojawił i zapragnął ze mną mówić. Panu kierownikowi się nie odmawia, porzuciłem więc na moment me niezwykle wymagające intelektualnie obowiązki i pogrążyłem się w służbowej pogawędce. Po chwili na miejsce, gdziem stał jeszcze przed momentem zanurzony w magicznym świecie warzywnej matematyki, bez słowa ostrzeżenia runęły skrzynki z rzepą. Sztuk dziewięć. Po 15 kg każda. Donal popatrzył ze zgrozą na toczące się po posadzce główki, po czym wypiął dumnie pierś i rzekł: 'uratowałem Cię'.

Chyba liczył na buziaka, ale się przeliczył. Jakby mnie nie zagadał, za miesiąc składałbym podpis na akcie własności mieszkania. Ból głowy to niewielka cena za kilkucyfrowe odszkodowanie.

Ehh...

15 komentarzy:

  1. ~:-))))))))))))))))))22 stycznia 2009 03:24

    a co z burakami???czy chociaż buraczki w porządku???

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebezpieczne takie myślenie. I głupie tak właściwie...Uszkodzony kręg szyjny i paraliż od nie w dół - a odszkodowanie jeszcze większe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopaku, ale miałeś farta! Widać, masz jeszcze coś do zrobienia na planecie Ziemia :) A mieszkanie i tak będzie Twoje - przy takim szczęściu może trafi się wygrana w totka...?Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Buraczki mają się świetnie. Dzięki że pytasz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obywatelu, uprzejmie przypomina się, iż blog nieoficjalnie należy do kategorii 'z przymrużeniem oka'... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To dziwne, ale do tej pory ilekroć była szansa, żeby odnieść jakąś kontuzję ja ją zawsze odnosiłem. Widać fart w tej kwestii się właśnie zbilansował. A Twoje przewidywania mam nadzieję okażą się prorocze. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogarnij się trochę, w takiej robocie trzeba uważać! ;) Jeszcze byś zginął i szkoda by było. I to jak? "Zabity przez 135-kilogramowego buraka". Wstyd przed znajomymi - nawet, jeśli to była rzepa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja wiem. Mało brakowało, a na nagrobku miałbym to napisane. Większy obciach to chyba tylko: 'zginął tragicznie pod kolami dziecięcego rowerku'.

    OdpowiedzUsuń
  9. Śmiej się śmiej. Na kuzynkę koleżanki spadł... ser! Taki duży krąg sera żółtego. Po kilku miesiącach nadal miała bóle głowy i mdłości (przynajmniej tak mówiła)...PS. Sama mówiłam o tym co mi napisałeś, a teraz ktoś kota ogonem odwraca, nie lubię tego! I dlatego wysunęłam swoją propozycję, a tu... klops... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. I właśnie dlatego sprzedaję ubezpieczenia od wypadków ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A czy ja mógłbym prosić jedno z datą wsteczną?

    OdpowiedzUsuń
  12. Oto ostateczny dowód, że nadmiar sera bywa szkodliwy. PeEsa nie do końca zrozumiałem, ale to nic:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zastanawiam się właśnie co ciekawsze zginąć pod rzepą, czy odciąć sobie (prawy o ile mnie pamięć nie myli) kciuk toporkiem ;p Właściwie to Ty masz dar do pakowania się w najdziwniejsze akcje i równocześnie wychodzenia z nich (prawie) bez szwanku. Właściwie to można powiedzieć więcej szczęścia niż rozumu ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. Po pierwsze to nie prawy, tylko lewy (w prawym ręku trzymałem toporek). Po drugie nie kciuk, a nadgarstek. No i oczywiście nie odciąłem, tylko ...hmm... naruszyłem, pozostawiając ślad na podobieństwo stygmatów. A żeby było ciekawiej nieco później uzupełniłem to o podobny ślad na drugim nadgarstku, w efekcie grzebania w Twoim komputerze. Tak. To było zdecydowanie ciekawsze niż wypadek z rzepa :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem czemu wydawało mi się, że to był prawy (tak było ciekawiej :D) Nic to, ważne, że i jedno i drugie uszło Ci płazem (wiesz jak ciężko jest przewieźć zwłoki do kraju??? Ty się chłopie pilnuj!!! Masa zezwoleń z jednej i z drugiej strony i ta hermetyczna trumienka ufff)

    OdpowiedzUsuń