- Fruhstuck platz - oświadczył Dusan wskazując niewielką skalną kanapę i skrawek względnie płaskiego terenu.
Z ulgą osunąłem się na kamienne siedzisko, przecierając szczypiące od potu oczy. Czterdzieści minut wcześniej wyraźna ścieżka, którą dreptaliśmy radośnie od samego schroniska, z rzadka przesadzając wąski strumyk, bądź szerokim łukiem omijając fascynującą granitową formację, skończyła się dramatycznie u stóp stromej ściany skalnej. Dalej to już kask na głowę, uprzęż na tyłek i wyczerpująca, choć niewiarygodnie satysfakcjonująca wspinaczka.
- Super macie kondycyje - pochwalił nasz słowacki przewodnik.
- My mamy super kondycyję - żachnąłem się. - Na czterech się pod górę pniemy, a Ty drepczesz jak po sopockim monciaku i nawet zadyszki nie masz. Udawałbyś chociaż.
- No - zgodziła się Anieśka. - Przechuj Dusan jesteś.
- Kto jestem!? - Dusan ruszył w jej kierunku zakasując rękawy.
- Zbastuj, zbastuj - powstrzymałem Słowaka. - To komplement.
- Aha. Bo u nas to niedobrze.
- U nas też - przyznała Anieśka. - Chyba, że dodasz 'prze'.
A na Gerlach wchodziliśmy tak.
Rozumiem że to był tylko rekonesans przed właściwym wejściem z wiadomą flagą... Ale i tak jesteście przechuje! :-)
OdpowiedzUsuńNie uwierzysz, ale zapomnieliśmy o fladze. Weszliśmy na Rysy i Gerlach a na każdym szczycie robiliśmy zdjęcie z rozpostartymi rękoma, z zamiarem wklejenia między nie flagi w photoshopie...
OdpowiedzUsuńCóż, możecie też robić zdjęcia z flagą a w fotoszopie powklejać z tylu widoki z różnych szczytów - dowolne tła bez kłopotu można znaleźć w sieci...
OdpowiedzUsuńNie, nie ma wyjścia - musicie tam wrócić z flagą! Bez tego to nie to samo...
W zasadzie to czemu nie. Ładnie tam było, nawet bardzo ładnie. Nie mam nic przeciwko, zeby wejsc jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńGratki, kolejny szczyt odhaczony, który następny w kolejce??
OdpowiedzUsuńMoże Olimp, ale to z dużym znakiem zapytania. Jak się nie uda to zorganizuje sondę na blogasku... :)
OdpowiedzUsuńPolecam Aconcagua. Coś pięknego!
OdpowiedzUsuń:-)
Może kiedyś, póki co skupiamy się na działalności bardziej lokalnej. Choć Dusan chwalił się, że ma kwity na poprowadzenie grupy na każdą górę i śmy niezobowiązująco o Matterhornie rozmawiali. A znowu Kostek nabył bilety do Marakeszu i gorąco namawia, byśmy się do wyprawy na Tubkal przyłączyli...
OdpowiedzUsuń