Hajtać się dziś (wczoraj) mieliśmy. Uznaliśmy, że data jest elegancka - ostatni raz dzień z rokiem i miesiącem się w tym stuleciu tak schodzą. Cóż z tego, że w połowie tygodnia wypada.
O rocznicy nie sposób by zapomnieć, a to już solidny fundament pod udane małżeństwo. Nie cierpię jak Anieśka zapomina o naszych rocznicach.
Z księdzem bylim już po słowie, kościół zaklepany oraz organista. Urzędnik bezduszny w kajet nas wpisał. Nic tylko 'tak' powiedzieć i żyć długo i szczęśliwie.
Ceremonia miała być kameralna, bez prasy i fotoreporterów. Maleńka, irlandzka kapliczka, najbliższa rodzina i kilku ziomali. Po wszystkim kufel guinnessa, stek na rozgrzanym kamieniu i proszę się rozejść.
Tak miało być.
Ale żeby tak na przekór rodzinie, wbrew oczekiwaniom znajomych, dla własnego komfortu się hajtnąć w tajemnicy przed światem, to trzeba mieć sumienie z teflonu.
Zamiast tego będzie więc impreza w kraju i z pompą. Będą fajerwerki, lampiony, pieczone świniaki, gorzałka, a kapela przygrywać będzie z przytupem.
Rosół, czy flaczki?
Zapomnieć może się nie da, ale pomylić się łatwiej, na starość pamięć niemłoda figle płatać zaczyna.
OdpowiedzUsuń- ''Anieśka, za tydzień 11.11, nasza rocznica pamiętasz''? ''
- ''No coś ty przecież to było 10.10, jak mogłeś pomylić taką datę''!
Jak mi powie, że to było 13.13, małżeństwo ulegnie natychmiastowemu unieważnieniu...
OdpowiedzUsuńSzkoda, taki piękny plan!
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku można skolekcjonować kilka 'trzynastek', także pole do manewru jest :)
OdpowiedzUsuńNaprawde?? bedzie slub??? to super!!! juz od 7 lat czytam jak pieknie piszesz o swojej Anieśce!! Oj ona to ma szczescie!!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Carlow
E tam, teflony jakieś. Z kim będziecie potem żyć do końca świata? Ze sobą czy z rodziną? Taką datę przepuścić... toż to grzech :)
OdpowiedzUsuńMyśmy brali ślub na cztery osoby i bez mówienia rodzinie w którym USC (żeby się nie zlecieli jak muchy do miodu). Trochę potem burczeli, ale tragedii nie było. A konkretną imprezkę dla większej tłuszczy urządzimy - może na dziesięciolecie?
Ani rosół, ani flaczki. A małżeństwo to samo ZŁO! :D
OdpowiedzUsuńBrak asertywności wziął górę, co? :)
tak ładnie się oświadczyła, że nie miałem serca odmówić ;)
OdpowiedzUsuńNiby ze sobą, ale do rodziny będziemy na obiadki przyjeżdżać. Nie chciałbym czarnej polewki otrzymać :)
OdpowiedzUsuńPo za tym tyle my im czekać kazali. że to nie po chrześcijański byłoby się teraz w podziemu hajtać....
Małżeństwo to zło, jeśli po podpisaniu cyrografu zaczynasz wszystkich na około pytać: kiedy wy?:)
OdpowiedzUsuńJa natomiast dzielę od niemal dekady życie i łoże z kobietą, która w świetle prawa jest dla mnie obcym człowiekiem. Chcę ten nienuturalny rozdźwięk zniwelować i jest to DOBRE!
A brak asertywności, .... ja to może jeszcze tak, ale Anieśka ma na drugie asertywność. Jakby Anieśki asertywności nadać kolor, trzeba by było na nią przez maskę hutniczą patrzeć.
A my postępujemy w zgodzie ze sobą, a przy okazji jeszcze paru osobom radość sprawiamy. It's a win win situation :)
Ta prawie dekada dała się we znaki, bo - teraz Ci się narażę - gadasz jak baba. Mam wrażenie, że Anieśka przez Ciebie przemawia.
OdpowiedzUsuńA co ma prawo do miłości? Nie uczyni jej lepszą ani gorszą. Jedynie "legalną".
Co do radości, to tu nie mam żadnych wątpliwości. Do tego drugiego - tak, bo znam wiele par, które przed ślubem prezentowały Twój tok myślenia, a po kilku(nastu) latach tej małżeńskiej 'sielanki' nożami w siebie rzucały i przeklinały dzień ślubu. Trochę to smutne. No, ale jak nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział.
aj, Taito nie obawiaj się. Nie narazisz mi się gadając głupoty ;).
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że jestem męsko pragmatyczny. Baba raczej powiedziałaby, że bierze ślub, by ogłosić światu swą miłość i chęć spędzenia reszty życia ze swą bratnią duszą i najlepszym przyjacielem, bo ich serca biją zgodnym rytmem, a dusze.... wiadomo dokąd do zmierza.
No ale wczoraj zostałem nazwany drewniakiem, bo nie chciałem zdjąć koszuli i z banda półnagich facetów macać się po tyłkach i wykręcać sutki. Tą 'babę' też wezmę na klatę.
Nie staram się uczynić miłości lepszą lub gorszą. Staram się nadać jej moc urzędową. Nazywanie kobiety w wieku Anieśki moją 'dziewczyną' zaczyna brzmieć już śmiesznie. A jeśli kiedyś, tfu tfu, coś poważniejszego mi się przytrafi - a mnie się cięgiem coś przytrafia - to chciałbym, żeby mogła wpaść na szpitalne pokoje i zapędzić tych nierobów w białych kitlach do uczciwej pracy.
Myślisz, że te pary, które znasz, skończyłyby inaczej, gdyby nie brały ślubu? Bo ja sądzę, że po kilka(nastu) latach sielanki nożami by w siebie rzucały i przeklinały dzień, gdy się poznali. Jak ktoś nie umie pływać, to mówi, że woda za rzadka.
chyba szkoda dyskusji na ten temat z Taita bo sadzac po godzinie wpisu/ srodek nocy!!!/jest samotna i zle doswiadczona przez zycie osoba!! ja o tej porze mam sie do kogo przytulac a ona ...siedzi przed kompem. Nieszczesliwemu trudno zrozumiec szczesliwego!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Carlow
Cóż za powalająca logika, Carlow. Naprawdę jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDla twojej wiadomości: siedzę do późna w nocy, bo lubię. Nie wszyscy kładą się do łóżka po wieczorynce. A od blisko dziesięciu lat jestem w naprawdę szczęśliwym związku.
Twoja sprawa, czy w to uwierzysz i prawdę powiedziawszy wcale mnie to nie interesuje. Nie mam zamiaru udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
...no to daj sie cieszyc innym NAPRAWDE SZCZESLIWYM ZWIAZKIEM a nie tyle żólci wylewac tylko dlatego ze ktos chce ten zwiazek zalegalizowac!!!! i zostaw swoje rady tylko dla siebie i tobie podobnych a najlepiej to ....wogole tu nie zagladaj bo chyba nie po drodze ci!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zycze jeszcze szczesliwszego zwiazku w 2013!!!
Gratuluję i wszystkiego dobrego na, jak by nie było, Nowej Drodze Życia! Teraz możecie celować w jakąś fajną datę narodzin potomka:-) Pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńDzięki. Podobnież trzeba się sumiennie zabezpieczać w marcu, co by potomek nie obchodził urodzin w okolicy Bożego Narodzenia, a także w październiku i grudniu, bo później taka latorośl nie może zaprosić na jubileusz szkolnych kolegów, bowiem Ci są na wakacjach - a to wiadomo, społeczna śmierć, wyalienowanie i po latach dzieciak zostaje zgorzkniałym kolekcjonerem szpilek..
OdpowiedzUsuń