wtorek, 6 listopada 2012

Nietoperz

Rotacja za ścianą zawsze była duża. Gdyśmy się sprowadzili do naszej kamieniczki, za cienką warstwą karton gipsu mieszkał porywczy kierowca ambulansu. Kiedyś nam się brama na osiedle zacięła. Brama technologicznie wysoce zaawansowana, otwierana za pomocą pilota, bądź przez podanie hasła-kodu. Tego dnia jednak wrota przyłączyły się do buntu maszyn i głuche pozostawały na wszelkie polecenia. Zarządca osiedla obiecał bezzwłocznie wysłać ekipę, ale to początek długiego weekendu był a sąsiad nie zamierzał czekać. Przywiązał do bramy linę holowniczą, drugi jej koniec mocując do auta.  Zgromadzona na balkonach widownia oczekiwała scen niczym z filmów akcji, pisku opon, jednego, czy dwóch efektownych wybuchów. Tymczasem wrota zaprotestowały metalicznym jękiem wyginanych zawiasów, ale nie puściły. Sąsiad jak niepyszny wycofał się na z góry upatrzoną pozycję, a od następnego dnia poszukiwany był na osiedlu listem gończym.

Albo go capnęli, albo ukrywa się gdzieś w Brazylii, bo po chwili za karton gipsową ściankę wprowadziła się urocza parka grubasów. Postanowili pomieszkać razem w wynajmowanym lokalu, nim zdecydują się związać do końca życia kredytem mieszkaniowym. Nasze sypialnie oddzielała warstwa kleju i tektury, także można powiedzieć, że wiele wspólnie przeżyliśmy.

Okres próbny najwyraźniej wypadł pomyślnie - nie zdążyłem spamiętać imion naszych sąsiadów, a już na ich miejsce sprowadziło się dwóch chłopaczków znad Wisły. Mrugali do mnie porozumiewawczo ilekroć mijaliśmy się na klatce schodowej. Najwyraźniej klej i tektura przepuszczają dźwięk w obie strony.

Nim się polubiliśmy, chłopaki wyjechali do Anglii, a do mieszkania znów schodzić się zaczęły się pielgrzymki potencjalnych najemców.

Gdy do drzwi po drugiej stronie holu zapukało hinduskie małżeństwo z dzieciątkiem, które z niebywałym zaangażowaniem wykorzystywało doskonałą akustykę klatki schodowej, pomyśleliśmy, że byłoby strasznie  niefajnie, gdyby za nasza warstewką karton gipsu mieszkał koleżka w wieku, w którym z otoczeniem komunikuje się niemal wyłącznie za pośrednictwem jazgotu.

Tymczasem parka z Bollywood zdecydowała się wziąć mieszkanie i wiemy już na pewno - to zupełnie nie jest fajne! Młody Koothrapali przechodzi w tryb nadawania już o świcie, co wbrew pozorom ma swoje pozytywy - tatuś przestaje chrapać. Tego chrapania to ja po prawdzie nie słyszę. Ostrego rocka słucham, także słuch mam nieco przytępiony. Za to doskonale słyszę wybudzoną w środku nocy Anieśkę, choć mięsem rzuca, aż uszy więdną. Także jakby reakcja łańcuchowa, gdzie Anieśka pełni funkcję nadzwyczaj czułego zapalnika. Bo Anieśka słuch ma bezwzględny jak nietoperz. Anieśka słyszy jak ubrania wychodzą z mody.

Lepiej niech nie przychodzą po szklankę cukru!

13 komentarzy:

  1. Może ma to swoje dobre strony (dla kogoś kto bada zachowania u ludzi różnych kultur) ale ja nie chciałbym za taki dom spłacać rat. Z 10 lat temu jak mieszkaliśmy w bloku to za ścianą sąsiedzi mieli dość głośną imprezę. Jako że była 2 w nocy a ja na rano do huty to zadzwoniłem do nich telefonem i przedstawiłem się jako aspirant Wysocki z miejscowej Komendy Policji. Że niby skargi od mieszkańców i czy nie trzeba podjechać. Potem Wysocki wystąpił jeszcze w kilku epizodach jeszcze przed emigracją. Ale w tej sytuacji byłby bezsilny.

    OdpowiedzUsuń
  2. A teraz sobie pomyśl, jakby to było, gdybyś miał takiego jazgoczącego koleżkę 24/7... :)

    A tak na marginesie, to po raz pierwszy spotykam się z czarnym okienkiem na komentarz. Weird! I jak Ci się teraz funkcjonuje na nowym blogasku? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w ogóle nie miałbym odwago kupować to domu. Gdyby jakimś cudem zdecydował się osiąść w EIRE na stałe, ściągnąłbym ekipę górali, żeby mi postawili kwaterę od fundamentów. Za dużo widziałem.

    Problemy z sąsiadami w bloku znam, tylko zwykle byłem ... po innej stronie ściany niż Ty. Wysockiego jednak nigdy u nas nie było. Sąsiad zawsze fatygował się osobiście...

    OdpowiedzUsuń
  4. Do swojego jazgoczącego koleżki jeszcze ostatecznie mógłbym wstać. Do cudzego nie zamierzam ;).

    Funkcjonuje mi się przyjemnie. Nowy system jest z pewnością mniej awaryjny niż poprzedni, ma kilka nowych opcji, brakuje mu kilku starych. Nie mniej ma swoje minusy. Czarne okienko komentarza - dopiero teraz zauważyłem. A data w formacie z pełną nazwą miesiąca brzmi: 06 listopad 2012, co jest bez sensu. Listopad w 2012 roku jest tylko jeden. Co innego 06 (dzień) listopadA 2012. Małe, ale razi. Jeszcze kilka lat temu nawet bym nie zauważył, ale odkąd Anieśka za punkt honoru obrała sobie oduczyć mnie złego nawyku, staram się wymazać z pamięci mroczne dni, gdy mawiałem szósty listopad. A wielkiemu portalowi internetowemu zwyczajnie nie wypada robić takie błędy.

    Tobie widzę do przeprowadzki nie prędko...?

    OdpowiedzUsuń
  5. Za moich czasów młodzież była inna :) A propos była - kiedyś byłem w Naas bez uprzedzenia i się to Ci nie spodobało, więc teraz uprzedzam - jutro będę :) To jakbyś chciał mnie na kawę zaprosić o ile nie w hucie będziesz.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ostatecznie" - to wiele mówi ;) Ponoć ze swoimi jest inaczej, bo jak mówi pewna mądrość ludowa: "dla każdej matki miłe jej dziatki". Co nie zmienia jednak faktu, że takie nocne wstawanie do płaczącego dziecka nie należy do największych przyjemności tego świata. Moja znajoma właśnie niedawno narzekała na swoje dziewięciomiesięczne dziecko. Przez pewien czas nie było z nim problemów, a potem zaczęły się nocne harce: mały człowieczek budził się nawet cztery razy w ciągu nocy. Niekoniecznie z głodu. Pół biedy, gdy rodzice nie pracują zawodowo. A tu odpowiedzialna praca lekarza, wczesne pobudki [~100 km do przejechania]... Jedna - dwie noce: ok. Po trzech zaczynasz marudzić, a po tygodniu rozglądasz się za potencjalnymi rodzicami adopcyjnymi ;)

    Niestety, kiedy mieszka się w bloku, albo w domku o zabudowie szeregowej, to jest się skazanym na łaskę losu. Sąsiadów się nie wybiera [a szkoda]. Na szczęście mamy już za sobą RYK dziecka sąsiadów. Pocieszę Cię - to kiedyś mija.

    Każdy robi jakieś błędy. Przytoczony przez Ciebie przykład to jeszcze pikuś. Co powiesz na: "poszłem", "wyłanczać", "wziąść"?

    Prawda, niespieszno mi, choć blogasek nadal nawala, banner prosi się o wymianę, a czcionki żyją własnym życiem. Tu objawia się moja skomplikowana natura: niby nie przepadam za rutyną, ale z drugiej strony jestem "a creature of habit". Nie znoszę wszelkich zmian na odwiedzanych przeze mnie stronach i portalach. Ostatnio np. filmweb wprowadził jakieś nowe "udogodnienia", co mnie nieco zeźliło ;)

    Epopeja mi wyszła. Oops, I didi it again...

    ____

    A do listy wad nowego blogusia wpisuję kod weryfikujący. Przez to g****, znaczy się przez ten gadżet piszę po raz drugi niniejszy komentarz. Piszę, nie wklejam. I tylko dlatego, żem uparta! Pierwszy się nie opublikował, bo najwyraźniej wpisałam zły kod. A komentarz przepadł. Edycja-> Cofnij nie uratowało sytuacji.

    Tak się tylko zastanawiam, jak zinterpretować kod, który musiałam teraz wpisać: h5ha? Czy to aby nie jest jawne szyderstwo? ;) Twój blogasek mnie nie lubi, zatem nie zdziw się, jak zbojkotuję komentowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W hucie od 19, ale jak bedziesz wczesniej to chetnie. Masz jeszcze namiary?

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam numer z trzema szóstkami, działa jeszcze? Będę w dzień więc się jakoś złapiemy ok?

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzy szóstki wciąż w służbie czynnej. Między 12 a 14 mogę być przez chwilę nieosiągalny, ale jak coś nie zrażaj się - oddzwonię

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nawet nie winię sąsiadów za chrapanie, czy ryczącegp dzieciaka - co mają zrobić? Winię te cieniutkie, papierowe ściany, przez które słychać jak sąsiad wrzuca szczoteczke do zębów do kubeczka (true story). Jestem pewien, że oni nie skaczą z radości, gdy my oglądamy do późna film.

    Ktoś niebywale mądry tak zaprojektował mieszkanie, że między naszymi głowami jest dosłownie tylko warstwa kartonu.

    Ja razumiem, że każdy może robić błędy, chociaż krew mnie zalewa jak ktoś używa 'bynajmniej' w znaczeniu 'przynajmniej'. Sam kiedyś mówiłem wziąść, ale mnie braciak tak terroryzował, że w końcu nawet wsiąć zacząłem mówić zamiast wsiąść :). Ale wielka przystań polskiej blogosfery i taka gafa. Oh, come on!!!

    Blogasek się z Tobą tylko drażni. Młody jeszcze jest, nie wie co przystoi, a co nie. Nie zrażaj się:). Nawiasem mówiąc szacun, że chciało Ci się pisać jeszcze raz.

    Epopeja za epopeje.

    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  11. No bez jaj z tą szczoteczką! To jest jakiś hardcore! Nie chcę wiedzieć, co jeszcze słyszycie. Swoją drogą, życie w takim domu / mieszkaniu to chyba katorga. Chyba czułabym się nieswojo w takim miejscu i to już nawet nie chodzi o ewentualne 'efekty dźwiękowe', które miałabym wydawać - wiadomo przecież, że kobiety nie bekają i nie wykonują tym podobnych czynności ;) -ale o uczucie permanentnej "inwigilacji". Wygląda na to, że jestem szczęściarą, bo u mnie takie sytuacje nie mają miejsca. Mam za to inny 'problem' - śpię w tej sypialni, która znajduje się od strony frontowej domu i parkingu. No i niestety coraz częściej budzi mnie rzęch sąsiada. Facet odpala swoje zdezelowane auto o nieprzyzwoitej porze i zostawia je tak na jakieś 15-20 minut. Od tego dźwięku naprawdę uszy bolą. Całe szczęście nie robi tego codziennie, bo za niedługo musiałabym się rozglądnąć za jakimś hitmanem.

    A tak, tak. To faktycznie bardzo powszechny błąd. Przypomniałam sobie o nim już po opublikowaniu komentarza. Do kompletu wspomnianych perełek dorzuciłabym jeszcze: "w każdym bądź razie" i "iść po najmniejszej linii oporu". To są błędy, z którymi spotykam się bardzo często. Kiedyś sama je robiłam.

    Za fatygę należą się dwa super pozytywne komcie zwrotne ;) W końcu w życiu nie ma nic za darmo ;) A tak całkiem serio - to żaden problem. Gdybym pisała z klawiatury w telefonie, poddałabym się po tej nieudanej próbie. Komputerowa klawiatura nie jest mi straszna. Już w liceum miałam piątkę z szybkości pisania. A od tego czasu znacznie nabrałam wprawy. Myślę, że pan od informatyki byłby ze mnie dumny ;)

    A właśnie, coś mi się przypomniało. Wiesz, co jest denerwujące na tych nowych blogach? To okienko wyskakujące po prawej stronie [gorące tematy na blogach].

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jest tak znowu źle, choć ze szczoteczką - jak mówiłem - historia jak najbardziej autentyczne. Nasze mieszkania stykają się sypialnią i obiema łazienkami. Do tej pory specjalnie tego nie odczuwaliśmy, bowiem większość czasu spędzamy jednak w salonie, a tu już wrzask małolata nie dociera (z nim jest coś nie tak, nie drze się jak ludzkie dziecko, tylko jakiś jaszczur z Parku Jurajskiego) i ogólnie prywatności więcej.

    Okienko faktycznie potrafi wpienić. W wersji mobilnej nie da się go zamknąć, gdy wchodzę na blogaska z telefonu, pół ekranu zasłania mi baner. Żeby chociaż polecane tam blogi były faktycznie ciekawe, ale nie są. Zaglądałem, bo chętnie bym jakiegoś nowego fajnego bloga poczytał, ale nic z tego.

    Zapomnij o hitmanie. Kup kilo cukru (koniecznie w Aldiku - 69 centów) i wsyp całość do baku. Spać będziesz jak dziecko (nie to u mnie za ścianą).

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja w Polsce nigdy nie miałam z tym problemu, bo zawsze mieszkałam w domu wolnostojącym, ale u Połówka w bloku różne (nie)ciekawe odgłosy niosły się po rurach. Zresztą teraz - kiedy dziecko sąsiadów ma za sobą fazę bycia 'wyjcem' - też nie jest źle. Nie wiedziałabym, że sąsiedzi są w domu, gdyby nie to, że widzę [no i czasem słyszę] ich auta.

    Niech zgadnę, w ustawieniach bloga oczywiście nie ma odpowiedniej opcji, by pozbyć się tego okienka? Nie cierpię wszystkich tych chamskich reklam typu pop-up i pop-under, którymi jesteśmy bombardowani na każdym kroku.

    Do Aldiego ciągle mi nie po drodze [niezbyt pasujące godziny otwarcia i obsługa], ale kiedy będę już u kresu wytrzymałości, to chyba się tam pofatyguję. To całkiem dobra myśl jest, wiesz? Dla większej pewności można skorzystać z obydwu sposobów. Kiedy upierdliwy sąsiad będzie stał i zastanawiał się, co się stało, stanie się łatwiejszym celem dla hitmana.

    A tak w ogóle to już sobie idę i do tego trzaskam drzwiami - nowych blogów się koledze zachciało. Stare już nie wystarczają, co?

    OdpowiedzUsuń