piątek, 7 października 2011

Kości zostały rzucone

Nadejście jesieni kres położyło naszej wysokogórskiej aktywności, cośmy wstępnie z niejaką ulgą powitali. Nawet ulubiony kawałek słuchany w kółko, przyprawia wszak o myśli samobójcze. Zgodnie jednak z przewidywaniami, po kilku tygodniach na irlandzkiej nizinie,  buty trekkingowe szeptać zaczęły coś w zachowanku. Kroi się chyba jaka rebelia.

Tymczasem powróciliśmy do mocno zaniedbanych czynności codziennych. Tutaj, prawda, rowerek, tam siłownia, forma rośnie. Kapitalną trasę do biegania odkryłem. I klawo było, bo w zdrowym ciele, zdrowy duch...

Jurko słynie z tego, że problemy ma chłopina z kontrolowaniem gniewu. Toteż nikt się nie zdziwił, że po trzydziestu sekundach oczekiwania na przejazd wąską, magazynową alejką, nie wytrzymał i w ślepej frustracji uderzył w stojący przed nim wózek. Nie mógł przewidzieć, że pchnie całą kolejkę oczekujących o dziesięć centymetrów do przodu, co w  zupełności wystarczy, by moja stopa ugrzęzła między kilkoma tonami żelastwa.

Z kostką wielkości piłki tenisowej wylądowałem w domu, a żeby przez lenistwo nie zaprzepaścić mojej, doskonale się zapowiadającej kariery alpinistycznej, następnego dnia postanowiłem skorzystać, z owianej złą sławą, irlandzkiej opieki medycznej.

Anieśka twierdzi, że pod recepcją scenę ciupek zrobiłem, ale, choć osobą jestem niesłychanie opanowaną i na absurdy odporną, jak mi pani na OSTRYM DYŻURZE oświadczyła, że fotkę rentgenowską będą w stanie wykonać za cztery do pięciu godzin i nie, nie mogę wrócić później, tylko czekać mi trzeba z innymi pacjentami, bo nie wiadomo kiedy zostanę wezwany, to mnie jakoś kostka boleć przestała, a i opuchlizna jakby mniejsza się wydawała.

Doprowadzony do porządku przez Anieśkę, o 17:00 zasiadłem w poczekalni.

O 22:00 wpadliśmy na chytry plan, by zamówić pizze. Zgodnie z fundamentalnymi zasadami funkcjonowania wszechświata, lekarz musiał mnie wezwać dokładnie w chwili, gdy zabiorę się za pierwszy kawałek dwunastocalowej Como.

Tutejsi medycy przejrzeli jednak nasz plan. Wciągnąć musieliśmy pizzę, porcję skrzydełek z masłem i puszkę coli, by kole północy młody hindus, nie bez problemów wyczytał moje nazwisko. Szczęśliwie od uroczej pielęgniarki otrzymałem wcześniej kule, bom się zaczął obawiać, że w efekcie długotrwałego skakania na jednej nodze, kupować będę musiał spodnie o różniej szerokości nogawek.

No więc kuśtykam na tych kulach do lekarza, i Ty, on do mnie szufle wyciąga i mówi: cześć, jestem Sid. Szufle! Do mnie! O kulach! Jeśli to był żart, to nawet dobry, choć ryzykowny. Po siedmiu godzinach czekania na ostrym dyżurze, nie każdy dysponuje jeszcze poczuciem humoru.

Dottore mnie obadał i kazał czekać na kogoś kto mnie zabierze na prześwietlenie. Po chwili wpadła do nas pielęgniarka z takimi fajnymi loczkami i woła:

- Michael Ryan for x-ray!

Byłem w połowie drogi, gdy mnie tknęło:

- Ryan!? Na pewno Ryan?

Shakira zerknęła w kartę.

- Tak, Michael Ryan na prześwietlenie kostki.
- To dziwne, bo Michael Ryan właśnie wyszedł z opatrunkiem na uchu.

Stropiło się dziewczę, ale ostatecznie dało się przekonać, że o moją skromną osobę się tu rozchodzi.

Dottore fotkę przestudiował od góry do dołu, westchnął niepewnie po czym przemówił:

- Na zdjęciu widać cienką linię. To nie jest chyba złamanie, ale pewności nie mam...
- ... ?
- Co powiesz na gips?
- Chłopie, cokolwiek powiesz. Chcesz gips, założę gips. Chcesz bym smarował kostkę krowią kupą, będę smarował krowią kupą. Bylem w przyszłości nie miał z tą nogą problemów.
- Tell you what, założymy bandaż elastyczny, a ja się jutro z kolegą skonsultuję i przekręcę do Ciebie. Póki co dam Ci zwolnienie na trzy dni...
- ... będę zdrowy za trzy dni? - ucieszyłem się.
- Niee, ale szpital nie może wystawić zwolnienia na dłużej jak trzy dni. Będziesz musiał pójść do lekarza pierwszego kontaktu po dłuższe.

Żyć, nie umierać...

6 komentarzy:

  1. Z przerażeniem słucham podobnych historii a nasłuchałem się już sporo. Pewnie gdybyś pojechał teraz do PL to założyliby Ci nie tylko gips ale i śruby. Przy irlandzkim jesiennym klimacie pęknięcie na pewno samo się zrośnie, a jak krzywo to najwyżej będziesz kuśtykał do końca życia albo będzie rwało przed burzą. Chyba że ta kreska co ją widział dottore to było pęknięte szkło w jego okularach. Miał okulary?

    OdpowiedzUsuń
  2. Miał! Takie przyciemniane. I białą laskę. Dziś jadę do szpitala wyrwać im zdjęcia rentgenowskie, a potem do Newbridge, gdzie podobnież polski kościolog urzęduje. Za dużo osób mnie straszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jest, zbieraj swoje slajdy, jeszcze kilka sezonów i będziesz mógł na Halloween wieszać w oknie zamiast kościotrupa puzzle z własnych rtg :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powrotu do zdrowia życzę! I to bez żadnej zwłoki :-)Czy sprawca wypadku dostanie mandat?A swoją drogą, to nie słyszałem jeszcze o kraju w którym mieszkańcy nie narzekaliby na publiczną służbę zdrowia... Jak świat długi i szeroki!

    OdpowiedzUsuń
  5. pomysł jest kapitalny, aczkolwiek szczerze mam nadzieję, że nie doczeka się realizacji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki serdeczne, też mam nadzieję, że bez zwłok się obejdzie :)Sprawca mandatu nie dostanie, ale podobnież siwych włosów mu od tamtej pory przybyło. Szkoda mi trochę gościa, bo ciężko go winić, ale może dzięki temu w przyszłości pomyśli nim da się nerwom ponieść...

    OdpowiedzUsuń