niedziela, 2 stycznia 2011

10... 9... 8..

Anieśka w krótkiej plisowance typu school-girl, białej koszuli i z wąskim, czarnym krawatem na szyi stanęła w progu sypialni.

- Mogę tak iść? - spytała prężąc się w pozie a`la żizelbundsien.

Zrezygnowany podniosłem się z kanapy i ruszyłem do przedpokoju. To był dość pracowity dzień, a teraz okazywało się, że - o ile nie chcę być witany na imprezie noworocznej okrzykami 'o, lady and a tramp' - czeka mnie jeszcze wyprawa na miasto po elegantszy przyodziewek.

Po godzinie wróciłem niepewnie dzierżąc w dłoniach mały pakunek.

- Słuchaj, nie było Cię ze mną - zacząłem nieśmiało od progu - Nie miał mi kto doradzić, więc teraz nie śmiej się, tylko powiedz, czy ta koszula nie jest za bardzo ... pedalska?
- Nie, dlaczego? Bardzo ładna - uspokoiła mnie Anieśka bezczelnie ignorując polecenie dotyczące śmiechu.

Tymczasem kilka godzin później, gdyśmy ramię w ramię, w pełnym świetle stanęli w Casa Del Kostek, Anieśka uważniej przyjrzała się mojej sylwestrowej kreacji.

- Ta koszula jest w kwiaty! - wykrzyknęła skutecznie ściągając uwagę połowy gości - to dlatego pytałeś czy nie jest pedalska...

Koszula nie była w kwiaty. Ozdobiona była delikatnym wzorkiem, w którym - przy odrobinie wyobraźni - można dopatrzeć się luźnych motywów roślinnych.

- Czy w nowym świetle jest teraz pedalska? - szepnąłem - Albo nie odpowiadaj...

* * *
To był udany Sylwester, choć gdy dwa lata z rzędu wita się nowy rok z poziomu pościeli, w otoczeniu tabletek syropów i parujących wywarów, ciężko mieć wygórowane oczekiwania. Ostatnimi laty imprezę noworoczną spędzaliśmy sami w tłumie nieznajomych. Tym razem odchodzącemu rokowi machaliśmy białymi chusteczkami w gęstym gronie bliższych bądź dalszych znajomych.

Impreza była przednia i bez zbędnych kwasów.

Aha, postanowienie noworoczne. Nie będę obiecywał, że będe więcej ćwiczył, mniej przeklinał i takiem tam, bo wiadomo, że dla takich założeń żaden lekarz nie miałby pomyślnych wieści. Miesiąc życia tops. Mój plan na rok 2001 obejmuje trzy proste punkty:

- obejrzeć na zywo mecz Newcastle United,
- obejrzeć na żywo mecz CF Valencia,
- zdobyć "Białą Damę".

Do tematu wrócimy za rok.

5 komentarzy:

  1. Musiało być rzeczywiście nieźle skoro Cię w czasie cofnęło, ale żeby aż o 10 lat??? To pewnie ta spódniczka school coś tam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nigdy nie złamałem swojego przyrzeczenia noworocznego. Bo jak mówi klasyk (a dokładnie to pan Andrzej Poniedzielski): główną przyczyną rozwodów jest zawieranie małżeństw. Analogicznie jest z noworocznymi postanowieniami - i tego się będę trzymał do końca!Powodzenia w wędrówce na Kili !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mógłbym to zmienić, ale wtedy ludzie pytaliby 'o co temu Pendragonowi chodzi?'. Niech więc tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Patrząc z drugiej strony to jeszcze żadnego nie dotrzymałeś ;). Przygotowania do wędrówki idą pełną parą. Na zdjęciu obok śpiwory. Anieśki zapewnia pełen komfort do -9 stopni C. A ona nadal w nocy marźnie.... zginiemy tam :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc do siego roku!

    OdpowiedzUsuń