Pięć lat temu poszedłem z Kumplem na siłownię. W roli tłumacza jeno, ale pod wpływem impulsu i wobec korzystnej oferty dla 'par', z kartą członkowską wyszliśmy obaj. Nie bez znaczenia był tu fakt, że Anieśka od pewnego czasu coraz śmielej pokpiwała z moich 'boczków', a ojciec lubił mą klatę nazywać lejem po bombie.
Kumpel, z siłownią dobrze obyty, przez dwa lata był mi mentorem. Taktownie i ostrożnie wprowadził mnie w świat hantli, ciężarów, białka serwatkowego i metaanabolików. Cierpliwie tłumaczył wszelkie do's & dont's, korygował technikę, motywował do zwiększania obciążeń. Wreszcie uznawszy, że niczego nowego nauczyć mnie już nie może ... odszedł. Wrócił do Polski twierdząc, że jego ponadprzeciętny potencjał marnuje się wśród mało szczupłych i średnio urodziwych Irlandek, stanowiących niemal zerowe wyzwanie, mimo jego mizernej znajomości języka. Na zawsze pozostał moim niedoścignionym wzorem. W sprawach związanych z siłownią, bo tak po za tym zryty miał baniak jak mało kto.
Najbardziej w pamięci utkwiła mi lekcja dotycząca siłowania się na rękę, a dokładnie ta jej część, która mówiła, by absolutnie tego nie robić. W połączeniu z obciążeniami siłowni siłowanie się na rękę prostą i krótką drogą prowadziło do kontuzji. I nie jest to gadanie w stylu "nie rób min, bo ci tak zostanie", co Kumpel potwierdził w praktyce. Na którejś imprezie dał się podpuścić, dzięki czemu kilka dni później zbierał pierwsze podpisy na gipsie.
W weekend wrócił. Po trzech latach. Zamiast dzień dobry obrzucił mnie od dołu do góry spojrzeniem, jakim kupiec ocenia konia.
- Ćwiczyłeś - mruknął z uznaniem, po czym oparł łokieć o blat kuchenny i skinął jak Morfeusz na Neo.
Walka była krótka, ale zażarta. Kumpel szarpał, gryzł blat i drapał paznokciami panele, ale poszedł na dno. Tego dnia oficjalnie narodziłem się na nowo.
Ramię boli mnie już trzeci dzień.
Szczęście, że lewe...
Haha :)A bo to po raz pierwszy uczeń przerósł mistrza? ;) Takie zwycięstwo pysznie smakuje, ale porażka jest nie do przełknięcia :)Śmiem twierdzić, że Twój ex-mentor się zemści ;)
OdpowiedzUsuńNie zdałeś testu! Przypakowałeś, ale nie słuchasz rad mistrza ;)
OdpowiedzUsuńPo pięciu latach pakowania to nie dziwi... dziku ;P
OdpowiedzUsuńNic podobnego. Przyjął porażkę z godnością, a nawet odrobiną dumy :)
OdpowiedzUsuńBo u nas facetów to zmysł rywalizacji jest spritem, a zdrowy rozsądek pragnieniem...
OdpowiedzUsuń...nie odbieraj mi tego... ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej wymowny w tym tekście jest... tutuł! :-)))A całość skojarzyła mi się z innym tekstem o tej tematyce, nie tak zabawnym ale też ciekawym, jak myslę.http://archiwum.polityka.pl/art/sila-jest-wnbsp;reku,378698.htmlPozdr.
OdpowiedzUsuńHa, teraz wiem, że prawdopodobnie naciągnięte ścięgno to minimalny wymiar kary. Mogłem złamać kość przedramienia...
OdpowiedzUsuńA co mu pozostało? :) Jeszcze by tego brakowało, by zachował się jak dzieciak i strzelił focha ;) Zemści się w swoim czasie ;) Miej się na baczności i pakuj dalej ;) Yyy, to znaczy ćwicz :))
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne: szansy na rewanż nie dostanie. W niedzielę miną dwa tygodnie od pojedynku, a mnie dopiero przestaje boleć ręka.
OdpowiedzUsuńeFTxoh gitswfieqppi, [url=http://mhbbqegksnzn.com/]mhbbqegksnzn[/url], [link=http://jofdhqzhnbcn.com/]jofdhqzhnbcn[/link], http://fntnbhvmuxzv.com/
OdpowiedzUsuńp2RSYt dkilopojciyt, [url=http://lrslkgcswipt.com/]lrslkgcswipt[/url], [link=http://mckwqoheeayf.com/]mckwqoheeayf[/link], http://xjxydqmuyxxo.com/
OdpowiedzUsuńaVCQiF tixjmywrgsea, [url=http://xgijjnsianiy.com/]xgijjnsianiy[/url], [link=http://racstbcomowm.com/]racstbcomowm[/link], http://mwzaxprqbugu.com/
OdpowiedzUsuń4DEMq7 ftzrtmezymub, [url=http://ynpscnzuhyww.com/]ynpscnzuhyww[/url], [link=http://azridubjbsey.com/]azridubjbsey[/link], http://amgxtdqortvs.com/
OdpowiedzUsuńoqWE3E ewltyexngkka, [url=http://sxghpgjdgjpj.com/]sxghpgjdgjpj[/url], [link=http://ppgqzfqedqqa.com/]ppgqzfqedqqa[/link], http://xybvwfuphltz.com/
OdpowiedzUsuń