czwartek, 12 marca 2009

Po pierwsze...

Trzy niespełna tygodnie temu zaszedł do nas Sean - nasz Landlord, po polsku właściciel wynajmowanego przez nas mieszkania. Sean od progu uprzedził, że wieści niesie złe, hiobowe, gdybyśmy wręcz łezkę lub dwie uronić chcieli, nie będzie obciachu. Otóż w związku z zakończeniem wspólnej ... hmmm... działalności z szanowną swoją panią małżowiną, Sean potrzebuje nowego lokum, którym w drodze jednostronnego głosowania został, będący nam przez  trzy minione lata domem, apartament. Co za tym idzie trza nam w drogę.

Darowaliśmy posłańca życiem, zwłaszcza że sytuacja jawiła nam się w barwach znacznie mniej ponurych, niż to Sean rysował. Dużo pracy włożyliśmy w to, by mieszkanie wyglądało jak Dom. Pewnych rzeczy jednak nie sposób przeskoczyć przy użyciu kilku warstw farby, zasłonek, nowych mebli, naklejki Garfielda, kafelków, duperelków, kraników, dywaników. Leniwie przymykaliśmy na nie oko podczas, gdy zewsząd dochodziły informacje, że rynek mieszkaniowy staje się potencjalnemu najemcy bardziej i bardziej przyjazny.  

W tych sprzyjających okolicznościach uprzejmy nakaz eksmisji był niczym innym jak motywacyjnym kopniakiem, byśmy się wreszcie ogarnęli i rozejrzeli może za jakimś przyjemniejszym kątkiem, zwłaszcza że nasze wymagania odnośnie mieszkania mocno się przez ostatnie trzy lata przewartościowały. Pojawił się samochód, w związku z czym lokalizacja przestała być priorytetem. Pojawiły się kochane pieniążki, więc wzrosły wymagania wobec standardu. Nawet kosztem kosztu.

W teren ruszyliśmy więc pełni maniakalnego optymizmu.

CD niedługo N

6 komentarzy:

  1. A słyszeliście coś o jakiejś recesji?"If the global crisis continues, by the end of the year only two Bankswill be operational: the Blood Bank and the Sperm Bank!Then these two banks will merge and it will be called "The Bloody Fucking Bank"Alan Greenspan

    OdpowiedzUsuń
  2. :))) dobre! Miszo, powodzenia! Jest tanio, kolega wynajmuje 4-pokojową piękna chatę w Naas za tyle, co kiedyś wynajem 2 pokoi. Pzdr :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, jak widać nawet recesja może być zabawna ... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja znaju, ta historia znalazła już swój finał, ale bądź co bądź wykradła 3 tygodnie z mojego życia, więc zamierzam dawkować ją w ratach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koło mnie wolna chata stoi, co ja mówię, dziesięć chyba, ale byś pewnie na paliwo za dużo wydał, w każdem razie życzę powodzonka, nowa chatka to zagadka, nie wiadomo, kiedy grzybobranie :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. :D hehe, bezbłędne :). Za cynk dzięki, ale skoro miałbym majątek na waszkę wydać to faktycznie nie jest to najszczęśliwszy pomysł. Wiesz, koniec końców mamy recesję. Nawet wodę w toalecie staram się spuszczać nie więcej nież dwa razy dziennie.

    OdpowiedzUsuń