poniedziałek, 27 października 2008

Na doktora Hiszpana

- Haha. Majk, spóźniłeś się. Jedziesz karniaczka - powitał mnie Kostek, stawiając przede mną dwa kielichy i pół szklanki okowitki.
- Nie wygłupiaj się. We wtorek mam obronę. Jutro przed pracą chcę się jeszcze pouczyć - próbowałem przyhamować niecne próby spicia mnie do nieprzytomności.
- Jak nie będziesz czegoś na obronie wiedział dzwoń do mnie - zaproponował Radża - panią z komisji zagadam, że niby jej perfumy pachną zjawiskowo, a w międzyczasie wszystko Ci wygoogluje.
- Nie sądzę, żeby w trakcie obrony przewidziano telefon do przyjaciela.
- Nie kombinuj - uciął Radża wznosząc kielich - pij.

* * *
Jechałem sobie do pracy rozmyślając, czy kiedykolwiek będzie mi dane odchorować kaca w domu jak biały człowiek, czy też już zawsze będę umierał we włościach pracodawcy. Dojeżdżałem już pod firmę, gdy zawibrował telefon.
- To jak? - zaczął Niziołek - Zabierzesz mnie spod Spara za dwadzieścia druga?
- Jakto za dwadzieścia druga? - spytałem wpatrując się tępo w zagarek samochodowy, aż dotarła do mnie bolesna prawda - k...a ja p....e z....a twoja mać!!!!!!!!!
- Aaa, zaspałeś. Spokojnie, masz jeszcze ponad 40 minut.
- Nie Niziołku, zapomniałem o zmianie czasu. Jestem już pod firmą.

Z dwojga złego lepiej zapomnieć w październiku niż w marcu.

3 komentarze:

  1. To Ty pracujesz w niedzielę? Ja p...ę! Dowiedziałem się o zmianie czasu około 14 kiedy zszedłem zrobić sobie jajecznicę, Tadek mi powiedział, bo nie trafił na polską mszę. W sumie mam tę zmianę czasu gdzieś, bo jutro też mam wolne i jajecznica będzie pewnie o 15 :)))) Mi ten czas jakoś inaczej płynie ostatnio ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. bla bla tralalal

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, widzisz? Trzeba mieć odrobinę wiary w drogich adminów... :)

    OdpowiedzUsuń