wtorek, 7 sierpnia 2007

Zboczeniec w trzech aktach

Prolog

Sam nie wiem czy  to z tym narodem jest coś nie tak, czy też słusznie Anieśka w zamierzchłych czasach prawiła, uprzedzając, że wszelkiej maści zboczeńcy i popaprańcy lgną do niej jak muchy do kupy.

Akt 1

To było prawie rok temu. Byłem w trakcie spełniania codziennych obowiązków wobec pracodawcy, gdy zaszczekał telefon, a chwilę później dźwięczny, acz nieco roztrzęsiony głos Anieśki poinformował mnie, że ktoś podglądał ją przez okno w sypialni, próbował wsunąć rękę do środka, a gdy go spostrzegła zniknął za ścianą, by za moment znów się wychylić, chwilę jej się przyglądać i zbiec z miejsca przestępstwa. Nie mogłem zwolnić się wcześniej z pracy, by przybyć mej Królewnie na ratunek. Na szczęście jeden z jej kolegów nie dał się długo prosić, by dotrzymać jej towarzystwa do mojego powrotu.

Akt 2

Nie więcej jak dwa tygodnie później, gdy mój dzień wolny od pracy chylił się ku końcowi, Anieśka szykowała się już do spania, podczas gdy ja walczyłem jeszcze w salonie przed komputerem. Przeszywające "Michaaał!" dobiegło mnie, gdy filmik z Paris Hilton kończył się już ściągać. Niby nic dziwnego, nie pierwszy raz Anieśka wykrzykiwała w sypialni moje imię (hep;) ), zwykle jednak byłem przy tym obecny, wobec czego zerwałem się z kanapy skontrolować, czy aby na pewno mnie tam nie ma. "On znowu tam jest" szepnęła ma białogłowa, gdy tylko stanąłem w drzwiach. Rzuciłem się do okna, by zobaczyć przygarbioną sylwetkę znikającą za rogiem budynku. Poszybowałem do drzwi w locie wciągając jeszcze buty. Złapałem za klamkę. Zamknięte. Po kilku sekundach wróciłem z kluczem, ale nim wydostałem się z mieszkania w zasięgu wzroku nikogo już nie było. Efekt jednak, jak wierzyliśmy, został osiągnięty. Podglądacz zobaczył męskie spodnie na parkanie, co powinno go skutecznie z zaglądania w nasze okna wyleczyć.

Akt 3

3 dni temu znów odebrałem w pracy telefon od Anieśki. Kiedy będę w domu, bo ona sie jakoś boi dzisiaj być sama. Byłem późno. Kilka minut po północy. Siadłem obok niej na łóżku, by jeszcze ostatnie słowa przed snem zamienić. Chwilę później niemal jednocześnie wzrok nasz przyciągnęła dziwnie nienaturalne szczelina między żaluzjami, przez którą ... przyglądał nam się para oczu. Jednym susem dopadłem do okna i znów ujrzałem sylwetkę znikającą za rogiem budynku. Popędziłem do drzwi frontowych, pomny poprzednich doświadczeń rezygnując z zakładania butów. Złapałem za klamkę. Cholera znów zamknięte. Do stołu po klucz, znów do drzwi i na parking. Podglądacz właśnie przesadzał niski murek. Dogoniłem go 100 metrów dalej. Chwyciłem za kołnierz, poczęstowałem piąchopiryną, przymierzyłem z kolanka, poprawiłem z łokcia i dla pewności zaaplikowałem kolejną dawkę piąchopiryny. Lekko ociemniałego przyprowadziłem przed obliczę Anieśki, którą gnąc się w pokłonach jął przepraszać i na wszelkie świętości przysięgać, że występku swojego niecnego nie powtórzy. Pożegnałem go jeszcze grzecznym "get the fuck out" i solidnym kopniakiem w dupsko dla podkreślenia przekazu, po czym odwróciłem się do Anieśki. A Anieśka  patrzyła na mnie wielkimi, błyszczącymi oczyma niczym Lois na Supermana. Potem to już wiadomo, maj hiroł, śniadania do łóżka, zimne piwo na kolację i te sprawy.

No dobra. Taki wariant zakończenia mi się przyśnił. W rzeczywistości, gdy wypadłem na parking po amatorze anieśkowych kształtów nie było śladu. Znów pozwoliłem zboczeńcowi nawiać. Nie mniej do trzech razy sztuka. Na wypadek ewentualnego ripleja mamy już chytry plan: zachowujemy zimną krew, oddalam się niedbałym krokiem niby do łazienki, Anieśka urządza być może małe, odwracające uwagę przedstawienie, podczas, gdy ja udaję się za dom pogawędzić nieco z Panem Perwerem. Specjalnie na tą okazję pod łóżkiem czeka przytargana z pracy, tekturowa rurka po folii potocznie zwanej lotniczą. Śladów nie zostawia, a boli jak cholera jak dobrze przymierzyć.

Epilog

I jeszcze tytułem wyjaśnienia wszelkich niedomówień. Okno naszej sypialni nie wybiega na ulicę. Wybiega na rozciągający się na tyłach budynku trawnik i otaczający posesję, dwu metrowy w tamtym miejscu mur. Ktokolwiek tam się zjawił, nie zjawił się przypadkiem, przechodząc niejako w pobliżu. Zjawił się w zamierzonym celu.

Szczelina w żaluzjach również nie była dziełem przypadku, czego dowodzi wyraźnie zgięta listewka. Podglądacz musiał wsadzić łapę przez otwarte nonstopicznie (jako element prewencyjnej walki z wszechobecnym w Irlandii grzybem) okno i przygotować sobie w ten sposób punkt widokowy.

Aaa. No i gdyby ktoś zrozumiał opacznie. Moje imię w sypialni wykrzykiwane jest w kontekście: "Michaał, znowu ładujesz się w brudnych ciuchach na łóżko. Myśl trochę". Ale to chyba było jasne :).

11 komentarzy:

  1. " Ja się boję sama spać,bo strasznie ciemno.Ja się boję sama spać,którz zaśnie ze mną?A może pan aniołem stróżem będzie nocą u mych drzwi?Ja się boję sama spać - dopomóż mi!"

    OdpowiedzUsuń
  2. Super historia i super napisana, nawet bardziej super napisana, niż była w istocie. I dlatego tu zaglądam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym takich apeli na internecie nie umieszczał. Lada moment może nam siew łóżku nieco zbyt tłoczno zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście dopilnuję, by sequel był jeszcze lepszy. Pozbawiony tym razem literackiej fikcji. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm dziwne... dlaczego on nie zaglądał przez to okienko, kiedy przez calutki tydzień zajmowałam tę sypialnię? Wystarczyłoby jedno podglądnięcie i pewnie więcej by nie wrócił :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem jak mi to wyjaśnisz, ale lepiej wymyśl coś oryginalnego.. Jakaś baba zajmuje sypialnię podczas mojej nieobecności?! Kate?! To ta z kajdankami i skórzanym pejczem?! Przez tydzień?! 7 dni? Na moim miejscu w naszej sypialni?!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Cynicznie wygiete usta majacy10 sierpnia 2007 04:33

    Moze jakis apartamencik na pieterku? Na moja Dulcycynee tylko wieza koscielna spoglada :)Z tym ze, skubana, jest tak natarczywa, ze zona mi okna kaze zaslaniac jak idziemy "pokrzyczec nasze imiona". Ze niby cnotliwa taka i bogobojna mi sie trafila...PZdr

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm, a kto powiedział, że nie zaglądał?

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochanie, to nie tak jak myślisz! Za oryginalne to to nie było ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic tylko się na wieżyczce z lornetką zaczaić...

    OdpowiedzUsuń
  11. ~AhNDdxGNwQDPBQ10 grudnia 2010 17:42

    JDRc76 jxcflsaqbcnp, [url=http://wlrmaqfyarob.com/]wlrmaqfyarob[/url], [link=http://djxwqqcynmxq.com/]djxwqqcynmxq[/link], http://xvbogwnfpdjo.com/

    OdpowiedzUsuń