poniedziałek, 14 maja 2007

Mortal kombat

Nieciekawe wieści zza Kanału Północnego docierają, jakoby szkockie komanda prały polskich emigrantów. Gdyby ktoś jakimś cudem niepokoił się o nasze zdrowie i życie, spieszę uspokoić, że problem ów w Irlandii jest jakby nieobecny. Raz, że irlandzka młodzież w wieku poborowym chętniejsza jest do szklanki niż do bitki, dwa, przy obecnej ilości Polaków na Zielonej Wyspie, ewentualny odwet mógłby mieć tragiczny dla obu nacji finał. Co prawda w czasach zamierzchłych, pewnym późnym, piątkowym wieczorem, pewien mocno wstawiony Irys usiłował kopniakiem zdjąć Kumpla z roweru, nie mniej skończyło się to dla niego bolesnym upadkiem na asfalt. Innym znów razem grupka małolatów uporczywie dopytywała, co zrobię, gdy zabiorą mi portfel, wrzucą do wody i tym podobne atrakcję mi zapewnią, czynili to jednak ze strategicznej, bezpiecznej pozycji po drugiej stronie rzeczki. Nazwijmy to nic nie znaczącymi, potwierdzającymi regułę wyjątkami.

W związku z pokojowym nastawieniem irlandzkiej społeczności, o atrakcje poza sportowe postawili Polacy zadbać między sobą. Okazją do tego była niedawna impreza. Impreza, z której mając konkurencyjną ofertę spędzenia romantyczno-erotycznego wieczoru z Anieśką, bez żalu zrezygnowałem. Impreza, która szybko przerodziła się w trzydziesto osobowe party. I jak to bywa, w wąskim korytarzu doszło do niewinnej przepychanki, dwie grupy rzuciły się dwóch gorącogłowych imprezowiczów rozdzielać i gdy wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, nie wiadomo skąd poleciała zbłąkana piącha. I zaczęła się jatka. Wobec braku dostatecznej przestrzeni powietrznej w korytarzu, walczący przenieśli się na arenę - otoczony z trzech stron domami trawnik. Niewiele wiadomo co do układu sił, bowiem wg zdanej mi przez kumpli dnia następnego relacji, przewaga liczebna przeciwników wynosiła 2:1 i wciąż rośnie. Wiadomo natomiast, że Dziadek - jeden z dwóch prowodyrów zajścia wywodzący się z naszej ekipy, mimo że wyglądem przypominał już krwisty befsztyk i miał niejakie problemy z zachowaniem równowagi, w pewnym momencie został kilkoma ciosami sprowadzony na ziemię i następnie przekopany niczym marymoncki ogródek. Fakt ten tak rozjuszył chłopaków, że gdy nalot Gardy rozgonił ekipę, drogą telefoniczną postanowili wyrównać szanse liczebne, a wręcz przechylić je na swoją korzyść, po czym wraz z przybyłymi posiłkami, uzbrojeni w sztachety i połamane kije bilardowe ruszyli pod dom niedawnych sparing partnerów. Bogom dzięki znalazło się kilku trzeźwiej myślących, którzy odwiedli spragnioną krwi tłuszczę od wdarcia się na, wyglądający na pusty, kwadrat wybijając po drodze szyby.

Dziadek, zdemolowany ponad wszelkie pojęcie, przebywa w tej chwili na chorobowym. Skrawek wciąż nosi ślady piąch na twarzy i butów na plecach. Z wrażego obozu dochodzą plotki o złamanej ręce i wybitym przednim zębie.

Nikt do tej pory nie potrafi powiedzieć o co tak naprawdę poszło.


5 komentarzy:

  1. Kobieta Twoim wybawieniem znaczy się?Może chłopakom o kobietę poszło??Taką,co utrapienie i kłopoty niesie..Ty tej swojej Anieśki się trzymaj,bo to mądre stworzenie boże i nie od jednych tarapatów Cię jeszcze uchroni..Tak czuję,a ja do kobiet dobrego mam nosa;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Cynicznie wygiete usta majacy15 maja 2007 02:12

    Opis swietny, sytuacja mniej :)A z Anieska sie zgadzam. Co sie bedziesz za Dziadkami uganial ;) Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Że taka femme fatale? Być może. A może o faceta i stąd te niejasności co do powodu bójki i zbiorowe zaćmienia pamięci

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to już jest z kobietami, że są rozsądne do bólu i zazwyczaj mają racje. A jak już człowiek chce udowodnić im, że tym razem racji wyjątkowo nie mają, to i tak koniec końców to one są górą, a dla nas tylko wstyd, sromota i 'trzeba było słuchać jak mówiłam' :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~UHDeQmgxxEdeIQ11 grudnia 2010 07:18

    VsoUxA tbncbsjvhbmt, [url=http://jlyogfitlyrx.com/]jlyogfitlyrx[/url], [link=http://noifblndgsvf.com/]noifblndgsvf[/link], http://ftcobvbnjwya.com/

    OdpowiedzUsuń