Czas temu niekrotki dziadek przyznal mi sie, ze bedac w wieku mlodzienczym smigal sobie beztrosko po zamarznietym stawie na lyzwach, co skonczylo jak konczy sie zwykle w filmach - lod pekl, dziadek zwalil sie do wody. Fakt, ze powstal ten blog swiadczy ponad wszelka watpliwosc ze dziadek wydostal sie z dzielnie wykonanego przerebla, takze rozluznijcie posladki moi drodzy czytacze, na tym blogu nikt nie ginie, czasami tylko ktos robi sobie wielkie kuku ;). Musialem jednakowoz dziadka zrugac. Za brak odpowiedzialonosci ma sie rozumiec. No bo co by bylo, gdyby dziadek jednak spod lodu sie nie wydostal, he? I juz nie mowie jaka strata dla samego zainteresowanego by sie to skonczylo. Mowie o drastycznych zmianach w obecnym ksztalcie osnowy przyczynowo-skutkowej. Piekne oczeta mojej matki nie ujrzalyby swiatla dziennego, podobny los spotkalby oczeta Grubego, co moze samo w sobie nie jest zle, ale co mi z tego skoro nie byloby mnie na swiecie, zeby to docenic ;). Biedna Anieska blakalaby sie po ziemii w z gory skazanym na porazke poszukiwaniu swojej drugiej polowki, a Iwona nabawilaby sie kontuzji kregoslupa zmuszona do samodzielnego dzwigania zakupow z TESCO. I to tylko pianka z piwa, ktore przy mniejszym farcie mogl nawazyc dziadek. Dlaczego o tym mowie??? A no dlatego, ze w rodzinie nic nie ginie i sam sprawiam ze los moich nienarodzonych dzieci, wciaz jest niepewny. I nie tylko dlatego, ze podczas wspomnianego w ostatnim poscie meczu, jeden typek trafil mnie pilka w miejsce, w ktore sam nie mialby absolutnej ochoty oberwac chocby ping pongowa. Nawet nie dlatego ze po trzech tygodniach postanowilismy ponownie wybiec na boisko, a inny ziomus postanowil skopiowac osiagniecie kolegi. Takie rzeczy sie zdazaja, a mnie to juz w szczegolnosci. Nie tylko na boisku. Nie przypadkiem Anieska nazywa mnie nierozgarnietym gamoniem, co wyjatkowo skwapliwie podchwycil kumpel z pracy, za co mnie jeszcze popamieta. Nie przypominam sobie by kiedykolwiek moj stan fizyczno-motoryczny przed i po meczu byl chocby zblizony. Tylko ja moge usluszec po starciu z przeciwnikiem, ze to ja faulowalem. To ja go uderzylem. Twarza. W reke. Nie wspomne nawet o wszelkich wypadkach rowerowych jakie co i rusz mi sie przytrafiaja, jak chocby jakis czas temu, gdy radosnie pomykalem wzdluz sznura stojacych w korku samochodow, tworzac w glowie poemat tyczacy przewagi roweru nad jego ksztuszacym sie spalinami czterokolowym kolega, gdy jakis irlandzki cwiercinteligent postanowil gwaltownie przerwac moj tworczy nastroj otwierajac drzwi tuz przed moim nosem. To wszystko pestka. Ale jesli sytuacja gdy schylam sie w pracy po skrzynke chleba, a rozpedzony wozek ociera sie o moja glowe nie jest near death experience (Przyjaciele, sezon 6) to ja juz nie wiem co jest. Ja nie wiem, czy fakt, ze kierowca feralnego wozka wybija sie ponad nas wiekiem, a kiedys, absolutnie niewinnie, nucilem w jego towarzystwie motyw z "Czterdziestolatka" jest jakimkolwiek usprawiedliwieniem dla zrywania mi skalpu, ta kwestie rozstrzygnie sad mieczy. Pewne jest natomiast, ze duszyczki moich przyszlych dzieci wstrzymaly w tym momencie oddech, a jesli nie bede ostrozniejszy to przyjda na swiat juz znerwicowane, z obgryzionymi do krwi zalazkami paznokci.
A podczas gdy ja walcze o zycie, Anieska szturmem zdobywa Delaney Commercials (firme w ktorej pracuje znaczy sie). W ubiegly piatek udala sie na swoje Chistmas Party (tzw swiatecznego drinka), a moje miejsce u jej boku zastapila Ania. I tak oto dwie piekne Polki podbily serca absolutnie calej meskiej czesci rodu Delaney i zaskarbily sobie nienawisc do grobowej deski ze strony damskiej czesci rodzinki ;). I choc nie ma na tym swiecie nic tak trwalego i nieuchylnego jak kobieca nienawisc, to plec piekna stanowi zdecydowana mniejszosc w tej firmie i niewiele ma w zasadzie do gadania, w zwiazku z czym osiagniecie Anieski nalezy rozpatrywac zdecydowanie w kategorii sukcesu :). Teraz gbur, ktory nie mowil jej dziendobry gnie sie w poklonach, ten ktory mowil dziendobry, mowi nadal, ale teraz ... po polsku, a Prezio nie podejmuje zadnej decyzji bez konsultacji z Nia. I choc mimo jawnej grozby zawartej w komentarzu do ostatniego posta nie zakochala sie w swojej osobie towarzyszacej, to postanowila ulokowac swe uczucie w kims innym. I teraz to jego pierwszego wita wracajac z pracy, to on lezy obok niej na kanapie gdy ogladamy film, to on (o zgrozo) spi obok niej, gdy wracam po ciezkiej nocce do domu. Skandal !!! I fakt, ze jest pluszowy absolutnie nie uspraiwedliwa jej perfidnego zachowania !!!!!!!
I jeszcze jedna historia z czasow zamierzchlych na koniec. Otoz siedzielismy sobie razu pewnego na laweczce pod metrem popijalismy piwo i niczym to posiedzenie nie rozniloby sie od poprzednich i nastepnych, gdyby komus nagle nie przyszlo do glowy rozwazac, kto z nas hajtnie sie pierwszy. Zeby nie przeciagac: od slowka do slowka, kazdy wysunal swojego kandydata i okazalo sie ze czarnym koniem rozgrywek jest ... Koczi. Werdykt o tyle zaskakujacy, ze towarzyszki zycia wspomniany Ziomus w owej chwili nie posiadal i specjalnie nawet jej nie szukal, zyczliwszym okiem zerkajac w kierunku knajpy niz na plec piekna (sorry Koczi, ale spojrzmy prawdzie w oczy ... ;) ). Nie mniej jednak wynik glosowania wzial sobie mocno do serca i w chwili obecnej, wedlug ostatnich informacji, poszukuje sali, w ktorej poslubi swa luba. A ja tylko wznosze modlu dziekczynne do Boga, ze mimo wielu niewatpliwych umiejetnosci Anieska odczuwa pewien dyskomfort na mysl o lancuchach cyfr, znakow ;) i jeszcze nie doliczyla sie, ze przewyzszamy Koczorkow stazem o dobre pol roku. Tymczasem Koczorowi i jego pieknej wybrance sto lat w zdrowiu, szczesciu, pomyslnosci i potencji, niechaj sie im (nie bylbym soba gdybym tego nie dodal ;) ) druzyna pilkarska urodzi, ladna i inteligentna conajmniej jak wujek Michal i ciocia Anieska. I chcialby tylko przypomniec, ze przebywam poki co w Irlandii, gdzie pieniadze leca z nieba i walaja sie niechciane po ulicy (dowcip ludziska, dowcip, zostawcie te walizki) co czyni mnie idealnym materialem na ojca chrzestnego :D.
Znowu bede pierwsza,znowu bede pierwsza (skacze do gory).Misiu,piesek potrzebuje mnie bardziej niz Ty..Czy Ty spojrzales Mu w te jego oczka tak gleboko jak ja??Czy zobaczyles ten smutek??Czy uslyszales jak mowil,ze ma tylko mnie???chyba nie bardzio..Do tych gratulacji dla Koczorkow to i ja sie rzecz jasna dolaczam:-)Buzka ludziska..A wszystkie wolne panny zapraszam na podryw facetow z mojej firmy..Tacy wspaniali w tej swojej irlandzkiej niesmialosci do Polish girls;-)
OdpowiedzUsuńwitam serdecznietaki akapit dotyczacy mojej skormnej osoby, o rany jestem zaskoczona!!!!!serdecznie dziekujemy z Koczorkiem, ktory wasze dzieje zna tylko z moich opowiadan i telegraficznych skrotow, wiec musi mi uwierzyc na slowo (slaby dostep do neciku). to dla nas zaszczyt. termin slubu juz nie do odwolania, wiec ptaszysko mi sie nie wywinie, ani nie odfrunie.na przelomie stycznia/lutego zaczynamy brykac na parkiecie w celu podszlifowania "umiejetnosci" tanecznych (lub ich zdobycia :/ )Aga i to bez flaszki : ) !!!!!!!!!!!!!!!gorace, swiąteczne pozdrowienia od A&S Hawk (juz niedlugo...)BuziakiPS Michas uwazaj na siebiePS Agus kup mu moze jakies ochraniacze, bo szkoda chlopaka ; P
OdpowiedzUsuńOchroniacze??!?Przeciez ja musialabym Go calego w jakas zbroje wpakowac??Jak Mu cos na kolanka zaloze,to badz pewna ze czolem przywali..Jak mu czolo zabezpiecze,to ucho do upadku nadstawi..jak mu ucho w ochraniacz wpakuje,to znajdzie inna czesc swojego boskiego cialka(nie pochwalil sie,ze pakuje na silowni??) czekajaca na zaszczyt zetkniecia sie z gleba..To jest Michas..Zadne ochraniacze nie pomoga!Zadne..Pewnie nawet gdybym go w pustej klatce nagiego zamknela to znalazlby cos o co by sie potknal;-)(panie spokojnie prosze,rozmiar sredni europejski,hihihi-Mihau mnie zabije,hihihihi)A te tance lamance..Sylwia!Jak Ty to zrobilas??Tak bez procentow??powaznie..Wez no tego mojego gamonia na slowko na boczek jak bedzie w Polsce i wbij Mu do tej kudlatej glowki,ze facet tanczyc z kobieta po prostu musi..Moze wasze weselicho bedzie dobrym pretekstem zeby tak bez procentow na parkiet wskoczyc..??I tak juz zupelnie na koniec...Z racji zblizajacych sie wielkimi krokami Swiat..Az mi sie lezka w oku kreci..Wszystkiego co najpiekniejsze dla Was rodacy!!Wracam do pracy,zeby nie zostac bezrobotna...
OdpowiedzUsuńJakby sie nad tym kapke dluzej zastanowic to masz racje. On ma tylko Ciebie, a ja cala mase kobiet gotowych w kazdej chwili sie mna zajac, przytulic, pocieszyc ..... ;)
OdpowiedzUsuńKrotki akapicik to nic. Wlasnie poswiecam Ci rowniotko setny komentarz na tym blogu. A ze Ci Ptaszysko nie odfrunie, to nie badz taka pewna. Poki mu GPS`a na palec nie wsuniesz nic nie jest pewna. Jeszcze raz gratrulacje, mam nadzieje, ze jak juz wroce do Polska na stale Koczorowi bedzie mozna jeszcze wyjsc z kolegami na piwko albo cos... Chociaz raz w tygodniu... Na dwie godzinki. Rozwaz ponadto niezaprzeczalny fakt: mam na nazwisko niemalze tak samo jak Koczi, co oznacza ze po Waszym mezaliansie ;) bedziemy niemalze rodzina ;) (Ty i ja, bo do Koczora sie nie przyznaje)
OdpowiedzUsuńJa sobie doskonale zdaje sprawe, ze facet z kobieta musi w koncu wyladowac na parkiecie. Problem polega na tym, ze Ty nie zdajesz sobie sprawy, ze bez paliwa nie pojedziesz ;). A zabic Cie nie zabije. Nie mialem do tej pory pojecia ze 11 cm to rozmiar sredni europejski...
OdpowiedzUsuńRomans w barze????????????!!!!!!!!!!!!! Moze byc fajnieale musielibysmy poczekac do "po slubie" bo inaczej nie bylo by tak ekscytujaco : )Przesylam gorace i serdeczne zyczenia swiateczne, oby Wam sie zawsze dobrze dzialo (i wszystko dzialalo, a 11cm to wcale nie wstyd). zeby ten dla mnie przelomowy nadchodzacy roczek byl i dla Was szczesliwy i pelny milych niespodzianek. oczywiscie Koczorek tez sie do zyczen dolacza.trzymajcie sie Kochani i do zobazcenia za rok : )BUZIAKI
OdpowiedzUsuńczy ja dobrze zrozumialam? koczorowie wyznaczyli juz date zalozenia obraczek? moje najszczersze gratulacje!!!! bardzo sie ciesze Waszym szczesciem :)hmm, Michal ile ty wlasciwie juz jestes ze swoja lepsza polowka??chyba mi sie latka pomylily od tych zastrzykow ;)Zycze Wam wszystkim wszystkiego najlepszego w nadchodzacym Nowym Roku, aby spelnialy sie Wasze marzenia, pomyslnosci, zdrowia i jeszcze raz zdrowia i ci co daleko na obczyznie niechaj szybko wracaja do swoich, do domu...bo w domu zawsze najlepiej!gorace buziaki i pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńTroszke juz z nia jestem, ale Koczor byl zawsze bardziej dojrzaly ode mnie, takze nic dziwnego w tym, ze pierwszy podaza w strone oltarza. Na moim etapie rozwoju psychicznege, zadna kobieta nie przyjelaby ode mnie pierscionka, wiec aby uniknac traumy zwiazanej z odrzuceniem, zadnej tego nie proponuje;).A do domciu smigam juz w przyszlym miesiacu i doczekac sie nie moge. Dzieki za zyczonka Aniu, tez wracaj raz dwa do domu, nie daj sie Klausowi przykuc do Germanii.
OdpowiedzUsuńco do dojrzalosci Arturka, hhmmmmmmmmm, oj nie wiem, nie wiem...ale tak szczerze to ostatnio wzial sie za siebie i wydoroslal,az sie boje : )ten telefon w Sylwestra byl dla mnie wielkim zaskoczeniem, halo halo tu Irlandia, hi himam nadzieje ze mimo duzej odleglosci bawiliscie sie tak dobrze jak my, poprawiny z Wojtusia mama tez byly i bylo eleganckopozdrowionka i caluski z mokrej Wawki
OdpowiedzUsuńBardzo ladnie piszesz... Jak znajdziesz wolna chwilke to zapraszam Cie do serwisu prowadzonego przez moich przyjaciól. Mozesz zalozyc tam alias do swojego bloga tak zeby mial krotszy adres niz ten z blog.onet.pl - http://www.1i.pl
OdpowiedzUsuń