Tak tak, bo mimo, ze sprawiedliwosc nakazywalaby wynagrodzic moim czytaczom tak dluga przerwe lekkim, beztroskim postem przesaczonym zabawnymi tekstami, nic z tego nie bedzie. Sprawiedliwosc, skrzyknela poczucie humoru i kreatywnosc i wyskoczyla na miacho. I tak beda dzis skargi, apele, zeznania, skargi, manifesty, podania, skargi, petycje i skargi. Slowem urzedowo bedzie i oficjalnie.
Zrywamy zatem banderole i rozpoczynamy losowanie. Na pierwszy ogien skarga. Bo, bo .... wszyscy na mnie krzycza, smieja sie ze mnie i wytykaja palcami. Ostatnio zebralem nawet, do spolki co prawda z Anieska opieprz za niezamkniete przez pol dnia drzwi do mieszkania, podczas gdy nikogo w srodku nie bylo. Ja nie wiem jak to dokladnie jest na wyspie, ale chyba nawet tu funkcjonuje taki termin jak domniemanie niewinnosci. Tymczasem mimo, ze korzystam z innych drzwi za moja wina przekonujaco przemawial fakt, ze ... to do mnie podobne i ... trudno sie z tym nie zgodzic. Bo to zem zakrecony jak swinia w kartoflach jest faktem powszechnie znanym i niepodwazalnym. Nawet Irlandzka polonie zdazylem do tego przekonac. No bo kto inny zapomina wylaczyc frytkownicy, potyka sie na prostej drodze, zaczepia mankietem kurki o haczyk na matalowym slupku (co przy predkosci chodu 7 km/h nie jest najszczesliwszym pomyslem). Kto inny zostawia bratu kartke na stole w kuchni, ze klucze do mieszkania ma ze saba na sali gimanstycznej. Musze cos dodac, czy sytuacja jest juz w miare jasna? Nawet moja wlasna kobieta nie czuje do mnie krztyna szacunku ni strachu. Niedalej jak kilka dni temu, niczym standardowa polska rodzina ogladalismy rozmowy w toku, pewna zamozna dama oglaszala ze szuka silnego, pewnego siebie mezczyzny, ktory zaopiekuje sie nia i jej pieniedzmi (we lbie mi sie nie miesci ze takie poszukiwania moga trwac dluzej niz godzine), ale przyznala ze moze trafic sie fajtlapa na ktorego widok zakrzyknie: kocham Cie, zostan na zawsze. I to zdanie sprawilo, ze Anieske dopadl nagly szalenczy atak smiechu i wytykania mnie palcem. Az sie przestraszylem, ze mi dziewcze na permanentny bezdech kipnie. I niech to posluzy za podsumowanie mojej chrakterystyki. Ale ale, znow zboczylem z glownego tematu w geste zarosla dygresji, gdzie o zgubienie drogi wyjatkowo latwo. O czym to ja... a o skardze. Bo to nie koniec. Innego dnia zebralismy opieprz za zamkniecie drzwi tym razem. Bo musisz drogi czytaczu wiedziec, ze do naszego krolestwa prowadze dwa wejscia - od frontu i od podworka. Na wejscie frontowe skladaja sie zewnetrzne drzwi z plexiglasu i wewnetrzne drewniane, do ktorych dostalismy klucz. Pomiedzy tymi drzwiami znajduje sie strefa Gazy jako, ze tam wlasnie nasi kochani chlopcy utylizuja ubrania po pracy. Dnia pewnego, zamknelismy drzwi na glucho i z poczuciem dobrze spelnionego obowiazku udalismy sie na miacho, absolutnie nie przewidujac co bedzie nas czekalo po powrocie. A czekal nas wlasnie wspomniany opieprz. Bo wredne swinie perfidnie zamknelismy drzwi i jak oni biedni i wykorzystywani mieli umiescic swoje ciuchy w pojemniku na przedmioty radioaktywne. Jak?? No jakto k...a jak ?? Nie trzeba pozytywnie przejsc testu "dopasuj kszalt klocka do ksztaltu otworu" zeby wpasc na to ze, wystarczy obejsc dom i wladowac odpady przez drzwi z plexiglasu, ktore nie dosc ze byly otwarte to jeszcze chlopaki mieli do nich klucz. Nie wiem drogi czytelniku czy doceniasz wlasciwie genialny w swej prostocie plan moich wspolmieszkaczy, zapedzili nas w konflikt tragiczny. Dali nam klucz, potem opieprzyli, ze go uzylismy, a wczesniejszym wystepem zasugerowali czym skonczy sie jego nie uzycie. Na taka chytra intryge nie wystarczy byc kutym na 4 nogi, tu niezbedny jest zakuty leb !!!!
Mylilby sie kazdy, komu wydawaloby sie ze to koniec popisow naszych drogich wspolmieszkaczy. Kolejnym wegielkiem w ogniu naszych konfliktow okazal sie moj harley. Nie spelnia on jeszcze co prawda norm unijnych i sporo pracy mnie czeka, aby ten stan rzeczy odmienic. Niezbedne jast np skrocenie drogi hamowania, jako ze obecnej powstydzilby sie rozpedzony do 60 km/h czolg typu "Tygrys". Troche pracy jednak w przywrocenie go szosie wlozylem (szorowanie szczoteczka do zebow pordzewialego lancucha jest tylko jednym z elementow tej pracy) i z tego to powodu nie chcialem go narazac na dzialanie typowych dla Irlandii warunkow atmosferycznych (na ciagle, nieustanne opady deszczu po ludzku mowiac) , co przy braku garazu lub innego schronienia mozliwe bylo jedynie w domu. I znow nastapil w pewnym momencie piekny dzien (metaforycznie rzecz ujmujac, bo lalo jak z cebra), gdy wrocilem do domu spostrzeglem mase mieszanki zlozonej w glownej mierze z azotu i tlenu (powszechnie zwanej powietrzem) w miejscu, gdzie powinien znajdowac sie moj rower. A rower powoli utlenial sie za domem. Jeden z naszych wspolmieszkaczy wyniosl go na deszcze, twierdzac ze nikt go przeciez nie ukradnie, a w domu wszystkim przeszkadza, czego nikt mi nie mowil, bo sam powinienem sie domyslec (to strzeszczenie naszej rozmow sprowadzone jedynie do wnioskow, jako ze rozmowa wlasciwa nie niosla ze soba wystarczajacej ilosci inteligencji, by zostac zacytowana na tym zacnym blogu).
Moglbym wystosowac jeszcze wiele skarg i zazalen dotyczacych moich wspolmieszkaczy, ale zdaje sie ze robi sie to mocno nudne, bo nawet mnie sen nieco otulil, a do rzeczywistosci sciagnelo mnie grzmotniecie glowa o klawisze. Pozwole sobie tylko na koniec smutno stwierdzic, ze odkad pojawil sie w naszym skromnym krolestwie Staszek (ktory ma na swoim koncie najlepszy popis, ale nawet nie chce mi sie o tym pisac) domowa atmosfera siadla do temperatury zera absolutnego, co sklonilo nas z kolei do podjecia krokow niezbednych do uwicia kolejnego gniazdka, dostepnego tym razem dla elity.
Mozno wesolo jest za to w pracy. Wyszla na jaw chytrze uknuty plan kierownictwa Aldiego. Otoz korzystajac z tego, ze odbywajac szkolenie stanowimy spore wzmocnienie dla mocy przerobowych firmy, postanowili oni pozbyc sie 2 niewygodnych pracownikow, ktorzy dawno juz byli na czarnej liscie. Litosciwie dla samego siebie nie bede rozwodzil sie nad faktem, ze do zastapienia tych dwoch osob potrzeba nas bylo w sile 8. Skupmy sie za to na fakcie wazniejszym. W zeszlym tygodniu, jako ze z jego koncem mielismy zakonczyc szkolenie (nad faktem ze trwalo ono ponad miesiac z powodow jak poprzednio nie bede sie rozwodzil) i przejsc na nocna zmiane, postanowiono do zacnego zespolu dziennej zmiany dolaczyc dwie nowe twarze. W ten oto sposob na moja alejke (miejsce mojej pracy znaczy) trafil Radek, z miejsca narzekajacy na niskie wymagania intelektualne jakie stawia mu wykonywana praca. Co by Zoltodziona pocieszyc, rozwinalam przed nim piekna perspektywe wspanialych miesni, ktore praca ta zapewnia. Na co uslyszalem: "miesnie !? a co tu jest ciezkiego ???". "Nie no, tak tylko sobie gadam" odparlem, przeprosilem Arnolda i czym predzej wrocilem do swojego wozka, bo nie ma bardziej zalosnego widoku niz placzacy mezczyzna (wlasciwie to ten zwrot frazeologiczny jest nieprawidlowy z logicznego punktu widzenia jako ze sklada sie z dwoch wzajemnie wylkuczajacych sie wyrazow jak mloda staruszka lub kwadratowe kolo). Nic ciezkiego !!?? To ja stekam codziennie, dzwigajac wodke, whisky, puszki, wina... moje kurczacze miesnie przyjely nieco przyjemniejsza oku postac, nawet Anieska jakby rzadziej odprowadzala tesknym wzrokiem napompowanych gosci, a on sie pyta co tu jest ciezkiego ??? Ja chyba naprawde jestem fajtlapa.
A jak juz przy temacie nocnej zmiany jestesmy. Wyruszylismy w niedziele, niczym na ziemie obiecana, gdzie godzinowe stawki sa wyzsze, a i godzin wreszcie znacznie wiecej. Niczym siedmiu wspanialych, wkroczylismy na magazyn, w glowie nawet zabrzmial mi typowy dla westernow motyw muzyczny... Blyszczacymi oczami patrzylismy na mnogosc skrzynek z owocami i warzywami, jak mlodzi idealisci, kwiat polskiej, slowackiej (sztuk 1) i estonskiej (sztuk 1) mlodziezy, z mocnym postanowieniem skonczenia z opieprzaniem, przekonani, ze oto otwiera sie nowy lepszy, znacznie lepiej platny rozdzial w naszym zyciu..... 2,5 godziny, gdy koczylismy prace (!!!) miny mielismy zupelnie inne. 2,5 godziny dziennie, przez 6 dni w tygodniu daje 15 godzin !!!!!!!! I co z tego, ze i tak zaplaca nam za 20 (minimum zastrzezone w kontrakcie). To i tak malo, gdy cialo i dusza rwa sie do pracy. Termin gdy robota ruszy pelna para znow zostal przesuniety. Na 16 pazdiernika. I mam nadzieje, ze tym razem jest to termin ostateczny, po ktorym zgodnie z obietnica Aldi Distribution Ltd, nasze zarobki rzuca na kolana nawet miejscowych. I tym pelnym nadzieji na lepsze jutro akcentem koncze tego rekordowo dlugiego bloga i lece ... do pracy. Ciao
Tak sie rozpisal..tak sie rozpisal..I co??I g.... chcialoby sie rzec..ale nie powiem tego glosno,bo jestem grzeczna kulturalna dziewczynka i brzydkich slow nie uzywam..Nie ma "komenatrzow"-pozostawie to bez komentarza...
OdpowiedzUsuńTak sie rozpisal..tak sie rozpisal...I co??I g.... chcialoby sie rzec..Ale jestem grzeczna,kulturalna dziewczynka i brzydkich slow uzywac nie bede.."No comments"-pozostawie to bez komentarza...
OdpowiedzUsuńWlasnie zauwazylam ze to co mialo byc nie-wyslane zostalo w gruncie rzeczy wyslane...no coz...Buziaczki skarbie.
OdpowiedzUsuńWitam - jako ze wolno czytam dopiero jak skonczylem odpisuje ;) ( 8 dni mi to zajelo ). Dbaj o rower, jebn... wspollokatorow jak beda pyskowac, kombinuj dalej z ta robota, a najwazniejsze dblaj o Age. Takie dobre rady przesyla ......
OdpowiedzUsuńNo wlasnie,najwazniejsze to dbac o mnie!Bo ja jestem malutka kruszynka i dbac o mnie po prostu trzeba :-))))Buziaczki dla Wojtusia:-)
OdpowiedzUsuńCzesc pracusie!! Jak tam zycie plynie?? Chyba Michal dostales w koncu wieksza ilosc godzin (co idzie w parze z wieksza iloscia euraczkow w kieszeni;), bo jakos nie piszesz nic nowego!! Dla Was to dobra sprawa, ale my biedni czytacze w PL jestesmy spragnieni newsow jakichs!! Pazdziernik juz na dobre sie zaczal, a tu zadnych nowych postow:( Nie musi byc az tak dlugi jak ostatni, ale cos bym sobie nowego chetnie przeczytala:) Pozdro wielkie dla Was obojga!! Buzka!!
OdpowiedzUsuńNooo, pikne dzieki wujkowi Ogorowi za te cenne rady. Zadne problemy mi teraz nie straszne ;). A dbac to trzeba przede wszystkim o mnie i to jest glowne zadanie, ktore stawiam przed Agnieszke w tej kadencji i z przykroscia stwierdzam, ze absolutnie sie z obietnic przedwyborczych nie wywiazuje. 3maj sie Ogi i wez no sie jakos odzywaj, bo ja produkuje sie na blogu, a co u Was nie wiem bo za cichociemnych robicie. Pzdr
OdpowiedzUsuńPracowicie plynie Iwonko, pracowicie. Wczoraj mialem pierwszy wolny dzien od rowniotko 2 tygodni. I nic ze raz bylo to tylko 2 godziny, bo innym razem bylo to godzin 12.Wymarzylem sobie laptopa, Anieska wysnila sobie aparat cyfrowy, wiec trzeba pracowicie euraczki kolekcjonowac.Buzka Iwonko
OdpowiedzUsuń