Jest słoneczny niedzielny, irlandzki poranek. W rozmemłanej, flanelowej pościeli budzę się sam. Anieśka od dwóch godzin dogląda turnieju karate. Naciągam kołdrę na głowę, by skraść jeszcze kilka leniwych chwil nim wstanę i zacznę żyć, jednak kiełkująca w głowie myśl o frittacie z wędzonym łososiem i mocnej kawie, wyrywa mnie z pieleszy. Biorę szybki prysznic i zbiegam na dół, do kuchni. Otwieram lodówkę. Niewielki brokuł na dolnej półce wyciąga do mnie oskarżycielsko różyczki, całkiem słusznie upatrując we mnie głównego winowajcę swej przytłaczającej samotności. Chwytam jabłko, by uciszyć uczepiony obietnicy frittaty żołądek i ruszam w kierunku najbliższego geszeftu.
Sklepowymi alejkami przemykam like a man on a mission. Wciskam pod pachę tuzin jajek, łapię w garść łososia, słodka paprykę i paczkę pomidorów koktajlowych. Przemierzając w drodze do kasy alejkę z alkoholem, przypominam sobie, że dziś Newcastle mierzy się z Brighton, więc bez zastanowienia chwytam w wolną rękę sześciopak piwa.
Docieram do kasy. Rzucam sprawunki na taśmę. Pani w pasiastej koszuli skanuje warzywa, chwyta w dłonie sześć małych buteleczek...
- Trochę za wcześnie na piwo - mówi z uśmiechając się nieśmiało.
Cóż za oryginalny tekst, żeby zagadać, myślę.
- Nigdy nie jest za wcześnie na piwo - odpowiadam, wykrzywiając twarz w czymś, co w nieco gorszym świetle i przy subtelnej podpowiedzi, mogłoby ujść za łobuzerski uśmiech.
- Tak, wiem. Mam na myśli, że niedzielę alkohol sprzedajemy dopiero od 12:30.
Gdyby to był film, zabrzmiałby teraz zgrzyt gramofonowej płyty...
Post palce lizać! Jeśli można zgłaszać swoje uwagi, to ja proszę o więcej postów z życia wziętych, właśnie takich jak ten. Bo choć super jest poczytać o Twoich górskich dokonaniach [szacun!], to jednak przerywniki z "szarej rzeczywistości" są jak najbardziej mile widziane :)
OdpowiedzUsuńPacha to nie jest najlepsze miejsce dla jajek! Już oczami wyobraźni widziałam, jak zamiast frittaty przez przypadek robisz w sklepie "jajecznicę" ;)
Swoją drogą, zaciekawiłeś mnie tą rzeczoną frittatą. Nigdy jej nie jadłam, może czas to zmienić?
Wiem! Wiem, dlaczego dawno tu nie komentowałam.. Właśnie mi się przypomniało. Szara czcionka na czarnym tle skutecznie odbiera chęć do pisania komentarzy... Ale ponieważ Twoja częstotliwość publikowania postów jest zaiste imponująca, to wypadałoby ją docenić i zostawić po sobie ślad :)
Miłego weekendu! To już niedługo!!! :)
Specjalnie tą szarą czcionkę ustawiłem. Żeby zniechęcić każdego, kto w głębi serca nie uważa, że to co ma do powiedzenia jest na tyle istotne, by przebrnąć przez te płytkie wilcze doły ;).
OdpowiedzUsuńJeśli nie jadłaś frittaty, to z całą pewnością czas to zmienić. Twoje życie nie będzie już takie same.
Nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem. Chcesz więcej tekstów o górach? No to relację z wypadu w Góry Rilskie zadedykuję specjalnie Tobie :)