czwartek, 3 sierpnia 2017

Nie gęsi II

Jak co dzień po zakończonej orce wpadliśmy z Witoldem do zakładowej kantyny na papierosa i kawę. Sprawnie nadusiłem znajomą kombinację przycisków na pulpicie maszyny sikające paskudną lurą, podczas gdy mój znakomity kolega wydobył zza pazuchy zapas fajkowego ziela i zasiadł za stołem, przystępując do kręcenia.


- W taką grę zacząłem grać na telefonie - zwierzył się, śliniąc całkiem zgrabnego skręta. - Samoloty, bitwy powietrzne i takie tam...


- Mylisz się, jeśli myślisz, że zaimponujesz latającymi blaszakami komuś, kto stworzył świetnie prosperujące imperium, zaczynając od glinianej lepianki z epoki brązu - przerwałem.


- Cała międzynarodowa społeczność bierze w tym udział - ciągnął Witold, ignorując moją zaczepkę. - Mamy nawet forum, na którym możemy sobie pogadać. Zgadałem się ostatnio z takimi Polakami. Najpierw mi do szkoły kazali wracać, ale jak ich Polaczkami nazwałem to się straszny rwetes* podniósł.


- "Polaczek" to brzydko? - zapytał, otwierając drzwi do palarni.


- Brzydko - potwierdziłem.


- Ale ty tak ciągle mówisz - zdziwił się.


- Bo to trochę tak, jak murzyn może powiedzieć "czarnuch", ale białemu to już politycznie niepoprawnie.


- Wy Polacy jesteście dziwnym narodem - odparł wypuszczając z ust pierwszy kłąb dymu. - We własnym języku macie obraźliwe określenie na samych siebie...


Propozycje riposty...?


____________________                                                                          *) Witold nie powiedział "rwetes". Witold jest Litwinem i choć po polsku śmiga jak ta lala, pewne słowa nadal pozostają poza jego zasięgiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz