Dramatyczne wydarzenia wstrząsnęły niedawno niewielką społecznością naszej wioski. Pod naszą hutę zawitał dyliżans stróżów prawa i porządku, domagających się wydania jednego z moich podwładnych. W pierwszym odruchu mieliśmy się zabarykadować i dać odpór władzy, bowiem lojalność cenię sobie bardzo wysoko i pewne wartości staram się wpoić mojej ekipie od pierwszego dnia, gdy zasupłałem krawat wokół szyi. Ponadto w magazynie wypełnionym po sufit pożywieniem, alkoholem i wybranym sprzętem elektronicznym, w razie oblężenia stalibyśmy w bardzo korzystnej pozycji.
Rychło jednak okazało się, że gwardziści pod naszą twierdzę zajechali w celach pokojowych.
Leonidas przybył na Zieloną Wyspę kilka miesięcy wcześniej z jednego z krajów bałkańskich. Zaczepiwszy się w naszej hucie sprowadził ze słonecznych Bałkanów narzeczoną – którą nie możemy na potrzeby opowieści nazwać inaczej niż Gorgo – a kilka dni przed opisywanymi wydarzeniami również psa, owoc namiętnego związku mastiffa z pit bulterierem.
Psa, jeszcze w powijakach, znaleźli na ulicy cztery lata wcześniej. Przygarnęli i traktowali jak członka rodziny do tego stopnia, że Leonidas zlecił utalentowanemu bałkańskiemu artyście wykonanie na udzie tatuażu (na Leonidasa udzie, nie artysty), wiernie odwzorowujący zapchlonego przybłędę.
Zwierzak w podróży do Irlandii spędził cztery dni, najpewniej zamknięty w klatce w wagonie kolejowym i w tym właśnie weterynarz dopatrywał się źródła nieszczęścia. Zbyt traumatyczne było to przeżycie dla niestabilnej psychiki czworonoga i – gdy Leonidas ciężko pracował ku chwale naszej huty – spięcie nastąpiło między obiema szarymi komórkami a pies zwrócił się przeciwko właścicielce. I nie zamierzał brać jeńców, bo połamał Gorgo obie ręce, lewą w czterech miejscach, nieodwracalnie niszcząc skórę i mięśnie przedramienia. Nie wiadomo, jak by się to wszystko skończyło, gdyby zaalarmowana krzykami sąsiadka nie wezwała policji. Funkcjonariusze wdarli się do zamkniętego mieszkania przez okno i dopiero wielokrotne użycie środków przymusu bezpośredniego, skłoniło psa do porzucenia morderczych zamiarów i wycofania się po za zasięg policyjnych pałek.
Gorgo trafiła do szpitala, a lekarze obawiali się, że lewą rękę amputować będzie trzeba powyżej łokcia. Szczęśliwie obyło się bez tak drastycznych rozwiązań. Pies miał mniej szczęścia, bowiem w myśl irlandzkiego prawa musiał zostać uśpiony.
Bardzo ładnie w tych okolicznościach zachował się Kamiński, który wyraził zgodę na zorganizowanie w hucie eventu trykocikowego. Znaczy każdy mógł zjawić się w pracy w koszulce ulubionej drużyny sportowej uregulowawszy wcześniej podatek odzieżowy, a dochód z akcji przekazany został na ręce Leonidasa. Zacny gest zważywszy na to, że Kamiński z empatii raczej w kręgach służbowych nie słynie i ma już na koncie takie zagrywki, jak zmuszenie mnie bym odmówił pracownikowi dwóch dodatkowych dni wolnego na ogarnięcie pogrzebu babci.
Incydent szerokim echem odbił się w lokalnych gazetach, portalach społecznościowych, a nawet trafił na warsztat ogólnokrajowej stacji radiowej, dając szeroko pole do popisu ludziom, co w dupie byli i gówno widzieli, wytykających błędy w tresurze tak niebezpiecznej rasy, choć pies Leonidasa padłby z głodu obok miski karmy, gdyby nie otrzymał wyraźnego pozwolenia na przystąpienie do konsumpcji.
Może Kamiński też liczył na dobrą prasę...
Pierwsze primo: Czemuś np jamniki ani inne 'normalne' psy nie mają takich przypadłości...
OdpowiedzUsuńDrugie primo: Widać Bałkańczyk NIE wydał swojemu bardzo dobrze wytresowanemu pieskowi wyraźnego zakazu atakowania swojej narzeczonej.
Zwierze, to zwierze. Szukanie winnych nie zmienia faktu, ze dziewczyna jest kaleka i potrzebuje pomocy. Szczegolnie jesli jest sie w obcym kraju i nie ma pomocy. Ani pieniedzy, podejrzewam. Jak tam iraldzka sluzba zdrowia? Platna jes?. Nic kurka nie widac co pisz:( Misza zlituj sie i rob ladne okienko do komentowania.
OdpowiedzUsuńAga
Zdaje się, że mają, ale efekty są mniej hmmm.... spektakularne. Przeciwna frakcja mogłaby powiedzieć 'też mi najlepszy przyjaciel człowieka, jakoś nie słychać o kocie w podobnym kontekście'. A tygrys? Skala zniszczenia jest proporcjonalna do rozmiarów zwierzęcia.
OdpowiedzUsuńLeonidas tłumaczy, że to nie był jego pies w momencie ataku. Że był niepoczytalny i nie można go winić. Trudno się z nim nie zgodzić.
OdpowiedzUsuńIrlandzka służba zdrowia jest płatna, ale Gorgo wykazała na tyle rozsądku, że przed przyjazdem wykupiła europejskie ubezpieczenie. Teraz tylko pytanie, czy się ubezpieczalnia nie będzie starała sianem wykręcić. Że niby polisa akurat tego typu wypadku nie pokrywa.
Zaraz popatrzę na tą szarą czcionkę, ale chyba nie mam wpływu...
No to troche kiepsko z ta platna sluzba zdrowia. A ubepieczenia potrafia jednak pozytywnie zaskoczyc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aga