Siedzielim sobie niedawno w zakładowej kantynie i snulim opowieści o śniegu. Znaczy snulim to my - Polacy, Irlandczycy przysłuchiwali się ino zafascynowani z wypiekami na twarzy, jakbyśmy klechdy jakieś i baśnie opowiadali. I przypomniało mi się jak onegdaj bałwana śmy zrobili. Tu w Irlandii, gdzie śnieg występuje niemal wyłącznie w postaci ciekłej. Bałwana przystroiliśmy w barwy narodowe, po czym wykonaliśmy miernej jakości zdjęcie. O tu można zobaczyć i poczytać. Nie tylko my zresztą pamiątkową fotografie cyknęliśmy. Bałwan duże poruszenie na dzielni wywołał i flesze błyskały nam pod oknem do późnych godzin wieczornych jak stroboskop.
Kilka miesięcy później, przeglądając strony internetowe z absolutnie legalną i słuszną z moralnego punktu widzenia treścią, natknąłem się na bałwanią fotkę mojego autorstwa. Od tamtej pory pilnuję, by każde zdjęcie, która na bloga wrzucam opatrzone było właściwym podpisem.
Historię ową przytoczyłem tego dnia w kantynie i chyba wywołałem wilka z lasu, bowiem wróciwszy tylko do domu, zgodnie z obyczajem odpaliłem laptopa i stronę weszlo.com, by napatoczyć się na taki obrazek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz