Zabawne, że wspominasz. Kiedyś pomieszkiwał u nas taki pchlarz i w istocie wykroiliśmy mu kawałeczek terenu. Z tego ciemno zielonego pola po prawej ma się rozumieć...
FFFFF, próba mikrofonu, czyli komentarza, jak mi się teraz nie uda, strzelę temu onetu między oczy. Nic nie wierzę Twojemu opisowi, ani ciut ciut, może jedynie w to, że piesiołek spał po Twojej stronie. Proszę mi tu koleżanki swojej małżonki nie oczerniać
Ha, no to widzę jedno postanowienia powzięte na Spotkaniu Bloggerów zrealizowane. Bravo! :)
Będę mimo wszystko obstawał przy moim niewiarygodnym opisie. Miałem się nawet notką odpowiednią podeprzeć, alem znaleźć nie mógł. Gdy pies u nas na przechowaniu przebywał, oboje z Anieśką spali w pozycji rozgwiazdy, a ja nie tyle leżałem na łóżku, co trzymałem się go jedną ręką i jedną nogą jak burty statku. A piesiołek warczał na mnie ilekroć próbowałem się na pokład wdrapać.
Mówię Ci Kasiu, prześladują mnie w moim własnym domu... ;)
urrra, udało się drugi raz już. Onet litościwy jakiś. Ale co się nawpisuję danych, to jak formularz na prawo jazdy. No i nie wiem, kiedy komentarze się pokazują, do d....pupy ten on
A ze swojej strony robię wszystko, by ilość wymaganych danych zminimalizować. O ile się orientuję na chwilę obecną wystarczy się przedstawić i dwa paluszki w górę unieść, przysięgając, że nie jest się spamerem :)
I teraz jeszcze troszkę wykroić do pieska :)
OdpowiedzUsuńZabawne, że wspominasz. Kiedyś pomieszkiwał u nas taki pchlarz i w istocie wykroiliśmy mu kawałeczek terenu. Z tego ciemno zielonego pola po prawej ma się rozumieć...
OdpowiedzUsuńFFFFF, próba mikrofonu, czyli komentarza, jak mi się teraz nie uda, strzelę temu onetu między oczy.
OdpowiedzUsuńNic nie wierzę Twojemu opisowi, ani ciut ciut, może jedynie w to, że piesiołek spał po Twojej stronie. Proszę mi tu koleżanki swojej małżonki nie oczerniać
Ha, no to widzę jedno postanowienia powzięte na Spotkaniu Bloggerów zrealizowane. Bravo! :)
OdpowiedzUsuńBędę mimo wszystko obstawał przy moim niewiarygodnym opisie. Miałem się nawet notką odpowiednią podeprzeć, alem znaleźć nie mógł. Gdy pies u nas na przechowaniu przebywał, oboje z Anieśką spali w pozycji rozgwiazdy, a ja nie tyle leżałem na łóżku, co trzymałem się go jedną ręką i jedną nogą jak burty statku. A piesiołek warczał na mnie ilekroć próbowałem się na pokład wdrapać.
Mówię Ci Kasiu, prześladują mnie w moim własnym domu... ;)
Pozdrawiam.
czyli hucpa i góralska muzyka. Następnym razem czworonoga zaopatrzonego w warczące zęby za drzwi
OdpowiedzUsuńurrra, udało się drugi raz już. Onet litościwy jakiś. Ale co się nawpisuję danych, to jak formularz na prawo jazdy. No i nie wiem, kiedy komentarze się pokazują, do d....pupy ten on
OdpowiedzUsuńJak ja psa za drzwi, to Anieśka warczy.
OdpowiedzUsuńA ze swojej strony robię wszystko, by ilość wymaganych danych zminimalizować. O ile się orientuję na chwilę obecną wystarczy się przedstawić i dwa paluszki w górę unieść, przysięgając, że nie jest się spamerem :)
Z dzieckiem będzie jeszcze ciekawiej. Widziałeś to? http://i.imgur.com/J2BRj.jpg
OdpowiedzUsuńNo to od teraz szklanka wody zamiast, bo mnie Anieśka z potomkiem w rezerwacie 50x50 zamkną...
OdpowiedzUsuń