Pomysł na ta wyprawę narodził się pięć lat temu. Luźno wówczas Anieska rzuciła temat wejścia na Kilimandzaro, jednak grunt nie byl takim ideą przyjazny. Bo za drogo, bo za długo, bo za daleko, bo pioropusz mam okazały i poza zasięg suszarki, odżywki i lokowki sie nie ruszam. Gdy więc po latach Kostek szepnal Kilimandzaro, Aniesce oczy zablysly jak dwie supernowe i zaczęliśmy kompletowac sprzęt.
Na Uhuru Peak - najwyzszy szczyt Kilimandżaro - wchodzimy drogą Machame, co oznacza dla nas ponad pięćdziesiąt kilometrów trekkingu (w jedną strone) i przeszło cztery tysiące metrów różnicy wysokości. I to właśnie wysokość jest naszym najbardziej wymagającym przeciwnikiem. Na pułapie czterech i pół tysiąca metrów pojawiają sie pierwsze oznaki choroby wysokościowej: bóle głowy, nudności i inne ciężkie do przewidzenia odzewy organizmu na niewielką zawartość tlenu w powietrzu. To właśnie dystans do poziomu morza jest najbardziej prawdopodobną przyczyną ewentualnej ... tfu tfu ... porażki.
Wtorek zapowiadany jest jako dzień kryzysowy - przekraczamy cztery tysiące metrów, a pogoda może sie radykalnie zmienić. Do tego dnia muszę być całkowicie zdrowy, bo póki co sprawy nie wyglądają kolorowo. Kilka dni temu z zaskoczenia wziął mnie podły wirus i czuję się niebardzo.
Wczoraj Tanzania powitała nas ciepłym, suchym powietrzem, czyli tym czego mi w tej chwili trzeba. Chorować planuję jeszcze tylko do jutra do 7:30 .
To ja napiszę tylko tyle - PODZIWIAM! No i cieszę się, że dotarliście na miejsce!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!!!! Moja koleżanka wspięła się (była to jej podróż poślubna, zresztą pobrali się też tam w Afryce), nie narzekała. Jej mąż niestety nie dał rady, bo się struł. Uważaj może w pierwszym rzędzie na jedzenie i picie :) Z tego co mówiła, dzień przed wyjazdem struli się już oboje, wracała naszpikowana prochami i ledwo tomna, więc be careful! Co do Kilimandżaro, podziwiam i czekam na relację :)
OdpowiedzUsuńnienawidzę Cię.ale kciuki trzymam.
OdpowiedzUsuńCzyli w sumie do przejścia sto kilometrów z plecakami? Wow! Przy okazji wygląda to jak ekscentryczna kuracja odchudzająca.Swoją dorgą, słyszałem pogłoski, że w Irlandii dzieje się co raz gorzej, ale że aż tak, aby wybierać Tanzanię...??
OdpowiedzUsuń