Prehistoryczny grobowiec, starszy od Stonehenge i egipskich piramid miałem wprawdzie już przyjemność odwiedzić, a nawet przechrzcić czule na 'Placek Ze Szpinakiem', jednak druga wizyta nie była bynajmniej bezowocna. To coś jak po raz drugi oglądać "Samych swoich", kiedy nagle człowiek uświadamia jak wiele z pierwszej projekcji mu umknęło, gdy tarzał się ze śmiechu na podłodze.
Gdyśmy jednak nieco przestygli, dotarło do nas światło prawdy. Nawet w marcu, poza sezonem, Newgrange odwiedza - jak policzyliśmy - ok czterystu osób dziennie. A Irlandia to nie Polska. Jeśli kudłaty jegomość w okresie neolitu ogrodził sobie kamiennym murkiem jakiś placyk, to jego dzisiejsi potomkowie mogą sobie na nim choćby ślimaki hodować, jeśli taka ich wola. Najwyraźniej nikt w okolicy grobowca specjalnie się nie palił, by swą ziemię oddać pod parking, muzeum i restaurację (grzech nie postawić restauracji w pobliżu takiej atrakcji), a gdzieś te czterysta (poza sezonem) samochodów musi stanąć. Stąd kompleks turystyczny postawiono za rzeczką, a gości do Placka zwożą autobusy.
Z Newgrange wiąże się pewna zagadka. Otóż na odnalezionych wokół Placka głazach, jak i we wnętrzu grobowca odkryto wyryte znaki, których znaczenia nigdy nie będzie dane nam poznać. Zdaniem naukowców. Naszym zdaniem podczas neolitycznych festynów, wiadomo - ognisko, pieczony dzik, te sprawy, prehistoryczni - też przecież ludzie - oddalić się od czasu do czasu musieli za potrzebą. A że pod wpływem miodu, bądź innych napojów wyskokowych nieco się chwiali, na okolicznych kamieniach po latach powstały charakterystyczne znaki.
Do grobowca prowadzi wąski korytarz, zakończony niewielką, owalną komnatą. Coś na kształt lizaka. Na wprost oraz po obu stronach wlotu korytarza znajdują się obsikane przez neolitycznych wandali wnęki, we wnękach zaś wielkie kamienne misy*, w których prawdopodobnie rozsypywano prochy zmarłych. Pięć dni w roku, w ścisłej okolicy zimowego przesilenia, tuż przed godziną dziewiątą, słońce wpada przez korytarz do wnętrza Placka. Najpierw w postaci wąskiego snopa światła, który szybko się poszerza, a po chwili w całej komnacie jasno jest ja za dnia. Wrażenie ponoć fenomenalne.
W tym miejscu głęboki szacun dla neolitycznych inżynierów. Żeby bez poziomicy, ni zegarka, ni kalendarza wszystko tak zgrabnie wymierzyć, no no. Data przecież nie jest przypadkowa. Nie dajmy się zwieść Flinstonom, prehistoryczni nie mieli karoly,... karory,... grzejnika, ceglanych ścian i TESCO otwartego 247. Zimę przetrwać musieli przy ognisku, w lichym szałasie, pod warstwą zwierzęcych skór. Taki świecący Placek Ze Szpinakiem jasny dawał sygnał: here we go again.
Gdyby ktoś chciał na własne oczy ujrzeć Iluminację Placka wypełnić musi aplikację we wspomnianym już i powszechnie lubianym Centrum Turystycznym, a następnie liczyć, że znajdzie się w gronie pięćdziesięciu szczęśliwców wyłonionych w drodze losowania. W roku ubiegłym do loterii przystąpiło bagatela 33 995 osób. A na zwycięzców czekała ... kolejna loteria - ponoć jeszcze nigdy warunki pogodowe nie pozwoliły podziwiać widowiska każdego z Pięciu Dni. Kapitalna sprawa, uważam.
W okolicy nie brakuje podobnych Plackowi rodzynek z epoki kamienia - jasne dowody na to, że w czasach prehistorycznych sporo się w tych stronach działo, co zdaje się potwierdzać nieodległe Wzgórze Tara, które również postanowiliśmy przy okazji nawiedzić. W czasach, gdy Placka dopiero porastał Szpinak, na Wzgórzu Tara spotykali się prakrólowie irlandzcy, by obgadać królewskie sprawy. Miejsce o z pewnością dużym ciężarze historycznym, z lotu ptaka nie do przeoczenia, z ziemi
Tyle w temacie. Chyba, że ktoś reflektuje na kilka fotek.
*)Po prawdzie kamienna misa była jedna, przypuszczać jednak należy, ze dwie brakujące ktoś sobie pożyczył nim UNESCO otoczyło Placka swoją czułą opieką.
Placek ze szpinakiem i lizakiem... inne spojrzenie na prehistorię :) W loterii biorę udział już 4 raz, jak na razie bez skutku. Ale załapałem się na bezkolejkowy i bezloteryjny wschód słońca w podobnym grobowcu, nazywa się Loughcrew i też leży w Meath. Podobny placek, podobny lizak tylko ludzi mniej i za darmo :) A jakie przeżycia! Bezcenne :)))
OdpowiedzUsuńChłopie, ale ty masz jaja! ;-)
OdpowiedzUsuńI tak bez przepychania się łokciami można się w tym grobowcu w okolicy zimowego przesilenia swobodnie zmieścić? I to za darmoszkę? Bez losowania? Gdzieś musi być haczyk... Niemniej jak mnie nie wylosują, udam się tam w charakterze nagrody pocieszenia :)
OdpowiedzUsuńMów mi ?!Mi Grande Cojones SzA!? :)
OdpowiedzUsuńDokładniej dwa razy w roku - w dniach równonocy. Bez biletów, bez łokci, słońce jest w środku przez prawie godzinę, więc wszyscy się zmieszczą. Wraz ze mną było ok. 20 osób i każdy zdążył wejść po 3 razy w tym czasie.
OdpowiedzUsuńJak czytam o placku ze szpinakiem to od razu oczami wyobraźni widzę naleśnika ze szpinakiem w Kazimierzu nad Wisłą... rozmarzyłem się. Kiedy ja tam bęęędęęę!!!?
OdpowiedzUsuńWidze , ze z Ciebie kolejny rodak, ktory zna sie na wszystkim najlepiej, no i na kazda okazje ma swoj wlasny komentarz, gratuluje!Ewa.
OdpowiedzUsuńbylam tam max zmiescie sie z 25 osob a przesilenie jest 2 razy w roku :P
OdpowiedzUsuńjakie to żałosnejest visitor center - parking, kawiarnia, BILETY itp. No ale polaczki nie będą kupować biletów za kilka EUR tylko muszą jechać na skróty i przez płot no nie???jakie to jest żenujące i żalosne - Irlandia to nie jest wsiowy kraj za Odra zwany Polską gdzie każdy pajac robi co chce i niestety jest bezkarny. Siedzisz takm ileś czasu i jeszcze to do Ciebie nie dotarło????Byłem w Irlandii wiele razy i zawsze wstydze się za tych rozwydrzonych wiesniaków z PL którym wydaje się, że sa nadal na wsi u siebie w polandii i zachowują jak...... - tu niech każdy dopisze sobie tu właściwy rzeczownik
OdpowiedzUsuńJak czytam o naleśniku ze szpinakiem w Kazimierzu, od razu oczami wyobraźni widzę cannelloni ze szpinakiem mojej mamusi. Ale to jeszcze tylko 3 tygodnie... :)
OdpowiedzUsuńNie ośmieliłbym się twierdzić, że na czymkolwiek znam się najlepiej, niemniej na wiele tematów mam swoją opinię, a gdzie lepiej ja wyrażać niż na własnym blogu. Nie wiem który fragment tekstu skłonił Cię do takich, a nie innych wniosków. Widzę, że jesteś kolejną rodaczką, która rozumie słowo pisane tak jak chce, za nic mając sobie intencje autora. Gratuluje!
OdpowiedzUsuńGratuluję! Rośnie liczba czytelników z deficytem intelektualnym. Niby zaradne to społecznie (?), samodzielne (?), ale poziom myślenia złożonego w rozwoju poznawczym poniżej przeciętnej, przy totalnym braku umiejętności czytania ze zrozumieniem i stosowania takowej wiedzy w praktyce. No cóż, tylko nielicznym dane jest poznać sens zdania zawierającego więcej niż jedno orzeczenie... Módlmy się za tych z zaburzeniami zrozumienia dekodowanej treści, aby doświadczyli ludzkiej życzliwości i przyjaźni oraz aby odkryli prawdziwą radość płynącą ze słowa pisanego. Módlmy się za wszystkich komentatorów, aby spiesząc z z blogową misją komentowania, unikali niebezpieczeństwa fanatycznej nadinterpretacji słów i braku zrozumienia. Módlmy się za tych, którzy sobie nie radzą, aby się nie poddawali... Ciebie prosimy.. ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Przesilenie jest dwa razy w roku, ale to drugie jest letnie, w kwestii Newgrange zupełnie nieistotne :P
OdpowiedzUsuńJakiesz wyszukane porownana haha-Placki itd.Gratuluje zartobliwego podejscia do tematu. Moim zdaniem powinienes zajac sie pisaniem zawodowo (a moze jz to robisz?). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPozwól, że króciutko przybliżę Ci historię słowa pisanego. Pierwsze polskie zdanie spisano w 1270 r., a ono brzmi "Daj ać ja pobruszę, a ty pocziwaj". Umiejętność czytania początkowo zarezerwowana była dla wąskiej grupy ludzi - głównie mnichów i skrybów. Nawet królowie nie potrafili czytać. Wielki Król naszego, wsiowego w Twoim mniemaniu, kraju Władysław Jagiełło był jednym z pierwszych władców, którzy podpisać potrafili się inaczej niż krzyżykiem. W dzisiejszych czasach czytać umie niemal każdy człowiek powyżej ósmego roku życia, niestety jak pokazuje np Twój komentarz nie każdy czynić potrafi to ze zrozumieniem. Jakie to jest żenujące i żałosne W notce jasno i przystępnie napisałem, że pod grobowiec trafiłem nie prowadzony chęcią ominięcia Centrum Turystycznego i przyoszczędzenia sześciu euro, a nawigacją GPS. Zorientowawszy się w sytuacji nie kombinowałem, nie wykłócałem się, tylko natychmiast ruszyłem do kasy za rzeczką. Skup się bardziej na literach zanim coś napiszesz.Żal ściska miejsce będące siedzibą owsików, gdy się czyta jak ktoś kierowany niczym nieuzasadnioną megalomanią, pluje i strzyka jadem na kraj i rodaków. Naprawdę uważasz, że jesteś lepszy...
OdpowiedzUsuńAmen :)Zaiste wysoce to zaskakujące, iż ludzie na co dzień świetnie odnajdujący się w morzu literek stron www, zupełnie nie radzą sobie z rozszyfrowaniem sensu kilku zdań złożonych. Wydawałoby się, że malarstwo, poezja, rzeźbiarstwo, nawet muzyka pozostawia pewną swobodę interpretacji, podczas gdy tekst na internetowym blogu, będący subiektywną opinią autora, zdaje się być jednoznaczny w odbiorze. Tymczasem wciąż znajdują się ludzie, którzy wbrew treści, uznają, że lepiej wiedzą co autor miał na myśli. Normalnie masiakra :)
OdpowiedzUsuńHa, dzięki serdeczne, ale o zawodowstwie mowy być nie może. Za trudny jestem w odbiorze. Jak napiszę, że znalazłem 10 euro, ludzie zaraz krzyczą, że jestem Polaczek-złodziej. Jak powiem, że nie podchodzi mi woda Muszynianka, zaraz słyszę, że uważam, że na wszystkim znam się najlepiej. Strach pomyśleć co by było, gdybym pisał profesjonalnie ;)
OdpowiedzUsuńMasiakryczna masiakra;) :*
OdpowiedzUsuńKWr1yv wlucpioegwnv, [url=http://wtqpakqnbjqs.com/]wtqpakqnbjqs[/url], [link=http://cymjskztxuxw.com/]cymjskztxuxw[/link], http://dyurbrlwhnqn.com/
OdpowiedzUsuń