Nie wierzę w świńską grypę, w dysleksję, metodę Callana, colę light, wszelkiej maści slimfasty, reklamy telewizyjne, obietnice wyborcze, samochody marki deawoo, Walentynki, zdjęcia latających spodków. Nie wierzę w horoskopy, opłaty manipulacyjne, teksty piosenek Szymona Wydry, szkodliwość telefonów komórkowych, słowo arabskiego handlarza, raty 0%, celibat, piwo bezalkoholowe. Nie wierzę, że producentom serialu 'Oficerowie' udało się nakłonić tylu przyzwoitych aktorów do zagrania w takiej szmirze. Nie wierzę, że komuś może smakować wódka z martini. Nie wierzę, że podczas sędziowania meczów piłki nożnej korzystać się będzie z zapisu wideo, bo jak wtedy drukować. I nie wierzę w bezsenność.
No bo co to znaczy, że ktoś nie może zasnąć? Kilka dni z rzędu. Na podstawie studiów własnego przypadku znacznie łatwiej mi uwierzyć w problemy z budzeniem się, względnie NIE zasypianiem. W głowie mi się nie mieści, że ktoś po jednej nieprzespanej nocy kładzie głowę na poduszce, zamyka oczy, a po chwili nocnej ciszy nie przerywa radosne chrapanie.
Jeśli jednak wypadki toczyć się będą nadal w tym samym kierunku, huknąć będę się musiał w pierś i głośno przyznać do błędu. Bo oto kolejny dzień kładę głowę na poduszce, zamykam oczy i ... nic. Odwracam się na drugi bok, zamykam oczy i ... nic. Przekręcam się na brzuch, zamykam oczy i ... nic. Kiedyś wierciłem się tak kwadrans, później pół godziny. Teraz niejednokrotnie ponad godzinę.
Apogeum nastąpiło w środę, kiedy to zniecierpliwiony przedłużającym się oczekiwaniem na Morfeusza, o trzeciej nad ranem przeniosłem się do salonu licząc, że uśpi mnie odcinek "Fali zbrodni" i żołądkowa ze spritem. Cel udało się osiągnąć już cztery godziny, pięć odcinków i sześć drinków później. Po części odpowiedzialny za to może być sam serial, który w założeniu miał być nudny, a okazał się być tylko irytujący. Bo po mnie to generalnie większość spływa, ale na nielogiczny scenariusz i mierne aktorstwo w produkcjach rodzimej kinematografii zapieniam się jakby kręcone były za moje pieniądze. Na wspomnienie "Wiedźmina" do tej pory jestem bliski zapaści.
Tymczasem scena z jednego z odcinków wspomnianej "Fali...". Dwaj zawodowi porywacze zajeżdżają ciemną nocą pod dom byłego ministra skarbu celem uprowadzenia córuchny jego jedynej. Nyska klekocze głośniej niż mój rozkładający się Seacik, halogenami sypią po wszelkich możliwych oknach. Nie zrażeni tym jednak złoczyńcy ładują się do chałupki, zabierają córuchnę, a ucięty jej paluszek zostawiają beztrosko chrapiącemu tatusiowi na ... biodrze. Szczęściem tatko szybko się przebudził, w przeciwnym razie paluszek potoczyć mógł się gdzieś pod szafkę nocną i przypomnieć o sobie przykrym zapachem dopiero tydzień później.
No tak mi ciśnienie skoczyło, że dziwić nie może, iż do siódmej rano zasnąć nie mogłem. Na szczęście żołądkowa ze spritem ukoiła wzburzone poczucie estetyki i ostatecznie pozwoliła osunąć się bezwładnie w ramiona Morfeusza, ale nie mogę przecież codziennie kłaść się spać na rauszu. Następne co pamiętam to Anieśka czule szepcząca mi do ucha 'wstawaj'.
- Kobieto, wiesz o której ja się położyłem? - stęknąłem z wyrzutem bombardowany niepokojącymi wieściami od budzących się zmysłów.
- Wiem, o siódmej - odparła Anieśka nie zrażona.
- No to czego mnie budzisz?
- Bo jest już czternasta.
I tak dzień wolny od pracy rozpocząłem o godzinie 14. I na lekkim kacu.
Specjaliści pracują nad diagnozą. Póki co prewencyjnie nie wolno mi pić redbulli.
Mój dziadek mówił, że jak człowiek nie może zasnąć, to powinien zjeść lekki posiłek. Kanapeczkę, albo dwie. Rzadko mam problemy ze spaniem (raczej właśnie z NIE spaniem, i to czasem w sytuacjach, w których zaiste spać niezręcznie), ale jak już mam, to zazwyczaj metoda dziadka pomaga.
OdpowiedzUsuńOdstawić redbule to na pewno, a po za tym nie palić za dużo zielska :)
OdpowiedzUsuńI oto na tacy podajesz mi wymówkę, by myszkować w lodówce przed snem ;). Bo starszych trzeba słuchać. Zawsze to mówiłem. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńZielskoo - to jest myśl. Uśpi mnie skuteczniej niż żołądkowa, a psychę zryje mniej niż fala zbrodni. Serdeczne dzięki, choć nie takie były Twoje intencje...:)
OdpowiedzUsuńMoże być też piwko (choć nie namawiam do alkoholizowania się za bardzo;) - wszak chmiel jest znany ze swoich właściwości usypiających :) Pzdr i przespanych nocy życzę :)
OdpowiedzUsuńHa, piwo jest dobre na wszystko. Zawsze to powtarzam:). Tyle, że mnie się nie trzyma, a w Irlandii alkohol kupić można do 22:(. Pzdr
OdpowiedzUsuńAle zabawne. Awansowalo sie, sport sie zarzucilo, samochodu sie uzywa a teraz sie dziwi ze spac nie moze. A moze by tak dzialke skopac. Czy cos w tym stylu przez 10 godzin. Ale nie. Intelektualista. ;)
OdpowiedzUsuńTy się boga Opdar nie boisz, że takie bluźnierstwa głosisz:). Intelektualista - być może. Autem się wożę - owszem, ale mając na względzie irlandzką pogodę, trudno doprawdy mieć o to pretensję. Z zarzuceniem sportu to już jednak przesadziłeś. Piłki już nie kopię, to fakt. O dziwo łatwiej zebrać ekipę, gdy pada grad i wieje, że mało głowy nie urwie (co nastąpi wszak niedługo). Ale siłownia i squash wciąż na warsztacie. Do tego biegam. Prawie 20 (słownie prawie dwadzieścia) kilometrów tygodniowo. No ale odpuszczę Ci, bo nie mogłeś wiedzieć:)
OdpowiedzUsuńBalem sie, ze Cie obraze, ten intelektualista, to zeby zmobilizowac. Ale jest gorzej niz myslalem. Prawie wyksztalciuch. Pisze prawie, bo takie brzydkie slowo inaczej mi przez usta nie przejdzie. Ale... zamiast zrobic co mu madrosc ludowa, prezentowana przez opdara mowi, ty filozofujesz jak w... byleby nie przyznac sie do bledu.Silownia i bieganie to nie sport to "jakies qui pro quo" dla nieswiadomych istnienia psychiatrii. Normalny czlowiek za czyms goni, ma jakis cel. A ty co? Pobiegales sobie, a w lozku sie zastanawiasz za czym biegales i nawet oficerowie nie moga rozwiazac zagadki. :)
OdpowiedzUsuńOpdar, wierz mi, w łóżku to Misza ma ciekawsze rzeczy do robienia, niż zastanawianie się za czym biegał... ;) Pozdrawiam. PS Czy my się znamy?
OdpowiedzUsuńFakt faktem, ze nie spi. Ja tylko pomagam i dziele sie swym doswiadczeniem. Bylem intelektualista i mialem problemy ze snem, stalem sie fizycznym i ... zadnych. Sorry, ale jest w tym troche twojej winy, ze mu jakiejs ciezkiej roboty w dzien nie znajdziesz;)Nie masz pojecia jacy my faceci jestesmy wrazliwi, nadmiar myslenia szkodzi, a on biedak, jak wyglada to z bloga, caly dzien mysli. Znam was tylko z bloga, nigdy nie bylem na Wyspach, a biorac pod uwage roznice wieku, malo prawdopodobne, zebysmy sie znali w Polsce.Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCiekawe co piszesz, bo ja nigdy nie miałam problemów ze spaniem, a ostatnio się pojawiły... Czasem to chyba przemęczenie i przegapienie pory, kiedy to powinno się zasnąć. Ja zawsze mam książkę przy łóżku i przeważnie czytam przed snem, dopóki oczy mi się same nie zamykają :)
OdpowiedzUsuńJedno mogę Ci doradzić. Jak beznadziejna nie byłaby sytuacja, pod żadnym pozorem ... nie oglądaj 'Fali zbrodni'
OdpowiedzUsuńNie wierzę. Właśnie zrobiliśmy dwadzieścia lat wstecz. Nastała znów era cenzury. Cuda tworzę, by na własnym blogu komentarz zamieścić, dzielę tekst na 1 500 części, myśląc, że może za długi. Tymczasem kropeczki trza było w słowa 'd..a' wstawić. Czas umierać. Czy ja mogę kategorię od lat 18 w takim razie prosić? Śmiech na sali słowo daje.
OdpowiedzUsuńOpdar, przyjacielu, cóż pleciesz? W czasach, gdy chodzenie i strzelectwo jest oficjalną dyscypliną sportową Ty twierdzisz, że siłownia to nie sport? A bieganie? Doprawdy, nie chciałbym patrzeć jak starasz się wyjaśnić dwóm wyrośniętym Kenijczykom, że ich złote medale olimpijskie to faktycznie niczego sobie świecidełka, ale dyscyplina, w której je zdobyli nie ma nic wspólnego ze sportem. Bieganie to nie tylko sport. To relaks dla umysłu na łonie natury, ćwiczenie charakteru, walka z własnym słabościami. Pytanie za czym, bądź dokąd nie jest ważne. Ważne jest wyznaczenie sobie celu i konsekwencja w jego realizacji. Tu nie ma miejsca na rozmyślanie pod znakiem 'quo vadis'. No i ciężko nie zauważyć, że siłownia i bieganie dalece efektowniejsze jest w funkcji czasu niż podsuwane przez Ciebie ludowe mądrości. Nie mogę przecież przed spaniem spędzać dziesięciu godzin na działce ze szpadlem w dłoni. Zwłaszcza, że gdybym rowy chciał kopać, nie męczyłbym się osiem lat na studiach. Prawie wykształciuch zobowiązuje.Podsumowując: rozumiem, że chciałeś dobrze, ale moje zaburzenia snu w oczywisty sposób nie mają podłoża fizycznego, obawiam się więc, że o kant d..y potłuc Twoje rady;)
OdpowiedzUsuńOdwolywac sie do tak niemoralnej instytucji jak MKOl w naszej powaznej dyskusji to nie fair. Nie ma rzeczy ktorej nie zrobia dla paru milionow. Kenijczycy, ja uwazam ze korzystanie z lwow podczas treningow powinno byc zabronione. Chod - przeciez to sie nawet do ogladania nie nadaje, skrzywione mordy, nogi wysuwajace sie z zawiasow...Sport to pilka nozna. Wchodzisz na boisko i zapominasz o wszystkim. Pelny relaks. Nawet jak z metra do pustej nie trafisz. A biegajac ciagle myslisz o jakichs bzdurach, problemach itd. To samo na silowni. Ale w sumie masz racje. Nie zastanowilem sie, poszedlem za wspomnieniem beztroski towarzyszacej grze w pilke i ping- ponga i zapomnialem ze spedzajac tak czasach, zle sypialem. Dlatego 10 godzin z lopata. > Bieganie to nie tylko sport. To .... ćwiczenie charakteru, walka z własnym słabościami.Zdadzam sie, dlatego sadze ze to nie sport:)> Pytanie za czym, bądź dokąd nie jest ważne. Ważne jest> wyznaczenie sobie celu i konsekwencja w jego realizacji.> Tu nie ma miejsca na rozmyślanie pod znakiem 'quo vadis'.> No i ciężko nie zauważyć, że siłownia i bieganie dalece> efektowniejsze jest w funkcji czasu niż podsuwane przez> Ciebie ludowe mądrości. Bardzo lubie twoj blog, mam dobre zdanie o tobie. Nie chce cie obrazic, ale piszesz rzeczy dziwne. Moze sie nie wyspales. :) (Wiem, ze to ponizej pasa, ale nie moglem sie oprzec) Sport jest rzecza z definicji prosta. A ty jak intelektualista na wszystko odpowiadasz referatem. Czlowiek czynu by zrobil cos i... zasnal. No, skoro wolisz rzeczy efektowniejsze od efektywnych...Nie mogę przecież przed spaniem> spędzać dziesięciu godzin na działce ze szpadlem w dłoni.> Zwłaszcza, że gdybym rowy chciał kopać, nie męczyłbym się> osiem lat na studiach. I znowu intelektualista. Robisz cnote z koniecznosci. Ze do wojska sie nie chcialo isc... Ja kamienia rzucic nie moge. Ale sie przynajmniej nie chwale koniecznoscia.W kazdym razie, zycze szczerze dobrych i dlugich snow.
OdpowiedzUsuńAhh, rumieńców powoli dyskusja zaczyna nabierać, ciężko się jednak oprzeć wrażeniu, iż coraz bardziej oddalamy się od meritum. A w jego świetle absolutnie jałowe są bowiem rozważania, czy rację masz Ty, twierdząc, że bieganie i siłownia sportem nie są, czy też ja, szerokie grono fachowców i znawców tematów oraz miliony kibiców, którzy wraz z Robertem Korzeniowskim śpiewali mazurka, którzy twierdzimy inaczej. Fakty ten bowiem nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla wpływu wymienionych na trudności z zasypianiem. Zwłaszcza, że w miarę przystępny, zdawać by się mogło, sposób dopiero co dowiodłem, iż moje zaburzenia snu nie mają podłoża fizycznego. Tu dziwić może więc fakt, że uparcie wciskasz mi w dłoń tą łopatę. Choć nie mogę nie docenić Twej propozycji kompromisu w postaci piłki nożnej - oczywistego połączenia biegania z kopaniem. Jako fan futbolu we wszelkich trybach widoku (z boiska, trybuny, kanapy przed telewizorem), muszę jednak stwierdzić, że jeśli piłkę nożna uważasz za relaks to uprawiać musisz ją za pośrednictwem konsoli tudzież komputera. Bo sport prosty jest tylko dla minimalistów i partaczy.Jak już wspomniałem zboczyliśmy znacznie z głównego wątku, stąd nie mogę Cię winić, że nieco się pogubiłeś. Referatami odpowiadam nie na problemy ze snem, a na Twoje dziwne zarzuty. Nie żyw do mnie o to urazy, o dziurach w Twych teoriach można pisać znacznie dłużej.Za 'cios poniżej pasa' urazy nie chowam. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy sypiam nie najgorzej. Wystarczyło odstawić red bulla. I 'Falę zbrodni'. Także za Twe rady serdeczne Bóg zapłać. Przyjmij proszę jedną w zamian ode mnie: nieco więcej perspektywy - nie mierz ludzi własną miarką: nie każdy idzie na studia z konieczności...:)
OdpowiedzUsuńSkoro zasnales snem sprawiedliwego, pozostaje mi tylko posypac glowe popiolem i przeprosic, ze marnowalem twoj cenny czas przedstawiajac jakies glupie idee. Zeby nie byc malostkowym nie powiem, ze nie ustosunkowales sie konkretnie do moich argumentow w sprawie chodu. Przemilcze :),ze jak spiewaliscie Mazurka Korzeniowskiemu ja go wyzywalem od zlamasow.Po zdobyciu zlotego medalu dziennikarze francuskiej telewizji spytali go czy bardziej czuje sie Francuzem niz Polakiem, czy bardziej Polakiem niz Francuzem. Odpowiedzial dyplomatycznie, ze bardzo wazna jest dla niego Normandia, ze czuje sie tam kochany itd. W porownaniu z Normandia Krakow wypadl cienko. Nie wszystko zrozumialem, ale cos mowil, ze Francja w tej dziedzinie nie ma tradycji medalowych wiec ten sukces...Zreszta identycznego wywiadu Korzeniowski udzielil francuskiej telewizji po zdobyciu zlota na MS w rok wczesniej w Saint Denis. Myslalem, ze zle zrozumialem.
OdpowiedzUsuńNie ustosunkowałem się, bo tak po prawdzie jestem po Twojej stronie w tym temacie. Chód to kpina, ponury żart i granie na nosie kibicom sportowym na całym świecie.Aha, sory za to MKOI. Tu faktycznie mnie trochę poniosło.
OdpowiedzUsuń