Tego całego wędkowania to już się nam - mnie znaczy i Kostkowi - odechciało. Ileż można wstawać nieludzką porą, by 3-4 godzinki kija pomoczyć, wrócić z pustymi rękoma, a przez resztę dnia toczyć w pracy nierówną walkę z opadającymi powiekami. Owszem, czasem jakaś wygłodzona oferma da się skusić na robaczka, ale w świecie przyrody ofermy nie dożywają dużych rozmiarów.
Wobec kryzysu rybnego uradziliśmy z Kostkiem, wstyd się przyznać, odwiedzić staw hodowlany. Plan wcieliliśmy w życie już kilka dni później, ruszając w malowniczą trasę przez góry Wicklow do Aughrim. Na miejsce dotarliśmy jeszcze przed obsługą, ale w sobotni, irlandzki poranek jakoś to nie dziwiło. Rozłożyliśmy sprzęt, a gdy tylko pierwsza zaspana twarz zamajaczyła niewyraźnie za kasą, natychmiast ruszyliśmy złożyć obowiązkową donację na rzecz utrzymania kompleksu wodno-rybnego.
Wyprawa zakończyła się pełnym sukcesem. Do domu wróciłem z bananem na twarzy i dwiema pokaźnych rozmiarów ofermami, a to nie przytrafiło mi się od ostatniej wizyty w dziale rybnym superquinna.
Zasmakowawszy w pstrągu tęczowym, do Aughrim wróciliśmy już w kilka dni później. Ponownie nie niepokojeni przez nikogo zasiedliśmy nad brzegiem i bez zbędnych ceregieli przystąpiliśmy do działania. Chwilę później głośne krzyki i nerwowe wymachiwanie rękoma po drugiej stronie stawu obwieściło przybycie obsługi. Zebrawszy w czapkę drobny kapitał ruszyłem do kasy, a tam miejsce miał następujący dialog.
- Dzień dobry - zgodnie ze starym zwyczajem pozdrowiłem nieznajomych.
- Arghhs BRRabarrbabaWZZZZZZHuuuuudzzzzzzzzz - odparła czerwona na twarzy Irlandka.
- A to przepraszam, nie wiedziałem. Brama była otwarta, do głowy mi nie przyszło, że nie można jej przekraczać.
- Staw czynny jest od dziewiątej - wysapała odzyskując powoli zdrowy kolor skóry.
- Fuck them out - wtrącił zza mojego ramienia Mały Rumiany** Irlandczyk
- Na internecie wyczytałem, że od ósmej. Na bramie też słowa o godzinach otwarcia nie było - odparłem wstępnie ignorując Rumianego.
- Będę musiała powiadomić kierownictwo*** - zagroziła z satysfakcją.
- O czym!? - zdziwiłem się - Że przez otwartą bramę weszliśmy na staw hodowlany, który według informacji zamieszczonych na internecie otwarty jest już od niemal godziny!?
- Fuck them out!
- Yyyy, na parkingu są kamery, jeśli kierownictwo dowie się, że weszliście na staw przed otwarciem, będziemy miały poważne problemy.
- Nie wydaje mi się to prawdą. Skoro pracujecie od dziewiątej, wątpię, żebyście były odpowiedzialne, za to co dzieje się tu wcześniej.
- Fuck them out! Fuck them out! - wykrzykiwał podskakując Rumiany.
- A jednak jesteśmy - odparowała Irlandka zaczepnie wysuwając podbródek.
- Przepraszam w takim razie - bąknąłem polubownie - następnym razem czekał będę pod bramą.
- Fuck them out? - jęknął Rumiany wietrząc rychłe zażegnanie konfliktu.
- Zajęliście stała miejscówkę tego pana - Irlandka teraz jakby dopiero zauważyła Rumianego - będziecie musieli się przenieść.
- Niby dlaczego!? Przecież byliśmy tam pierwsi!
- Ale weszliście przed otwarciem, podczas gdy ten pan czekał grzecznie pod bramą.
- Pod bramą też byliśmy pierwsi. Gdybyśmy czekali do dziewiątej, wciąż na miejscu bylibyśmy przed nim.
- Fuuck them ouuut!!! - zawył żałośnie Rumiany padając na kolana.
Ostatecznie pola nie ustąpiliśmy. Rumiany jednak broni nie złożył. Z bardziej odległych stanowisk usilnie starał się dorzucić swego robaczka do naszej piaskownicy, czym, zgodnie z niepisanym kodeksem wędkarskim, zasłużył sobie, by w betonowych butach dołączyć do przynęty. Z każdym niepowodzeniem krok za kroczkiem, chyłkiem zmniejszał dystans, aż w końcu siedział nam na plecach, a wędkę zarzucił na krzyż z Kostkową.
Kostek w milczeniu zgasił papierosa, wyjął plastikową miskę i jął rozrabiać cement z wodą. Widząc co się święci rzuciłem w kierunku Rumianego soczyste wędkarskie pozdrowienie, na które zabijając nas wzrokiem przeniósł się kapkę dalej.
I byśmy się tak w złości pewnie rozstali, gdyby Rumiany nie złapał ryby. Męczył się z nią dobre kilka minut, bo podbieraka - wędkarz za trzy dychy - nie posiadał. Myśmy się natomiast bili się z myślami: postąpić po chrześcijańsku, czy wychowawczo. Szlachectwo zobowiązuje, jak ostatecznie uznałem, w niepamięć puszczając niehonorowe postępowanie Rumianego. Z podbierakiem w dłoni ruszyłem na odsiecz. Po chwili dorodny pstrąg tęczowy zatrzepotał na brzegu, a Rumiany giął się w podziękowaniach. Od tej pory służył sprzętem, chęcią pomocy, jak i fachową radą.
Odpłacanie dobrem za zło przynieść może zaskakujące efekty.
*) Tytuł autorstwa Anieśki :)
**) Słowo "rumiany" różny może mieć wydźwięk. Rumiany może być piekarz, bądź cukiernik. Rumiana może być skomplementowana dziewka. Mały Irlandczyk rumiany był jak żul spod monopolowego w upalny dzień, w okolicach godziny szesnastej.
***) Jak donoszą psycholodzy w Irlandii słowo menedżer, kierownictwo, bądź nazwisko przełożonego nadużywane są w celu wprowadzenia paniki i terroru. Z 92% sprawdzalnością zwroty tego typu tłumaczyć należy wg schematu:
"Podczas rutynowej przechadzki menedżer zauważył..." - jeden z was doniósł mi...
"John O`Reilly wściekł się jak diabli..." - średnio mi się to podobało
"Ciaran Murphy niestety zgody nie wyraził..." - po moim trupie!"Decyzją dyrektora..." - to mój pomysł, ale coś mi mówi, że się wam nie spodoba.
"Jestem zmuszony powiadomić kierownictwo..." - palcem w bucie mogę sobie poruszać.
Ach! Wcześniej wspomniany kolega mój zapalony wędkarz Mervyn wspominał mi ostatnio o stawach, że się płaci i rybki zabiera, i wilk syty, i owca cała, tak trzymać :) znaczy ja wiem że Ty pełnych reklamówek znad kanałków nie wynosisz, tak tylko mówię! I'm digging.... To ja już może się pożegnam.... :)
OdpowiedzUsuńNo ba, przecież wiesz, że jak wędkarz honorowy jestem i łagodny dla środowiska :). Nie omieszkaj wspomnieć o tym Marvynowi ;)
OdpowiedzUsuńJutro kupię rybkom w moim akwarium jakieś roślinki, przypomniało mi się, że one też oddychają ;)
OdpowiedzUsuńto od wujcia Michała podaruj im repliką wraku średniowiecznego statku. Taką małą ma się rozumieć. Zawsze chciałem mieć rybki tylko po to, by kupić im taki statek... :)
OdpowiedzUsuńaaa dorzucę komentarz bo jakoś tak mało tym razem a tekst fajny. Czekamy na następne przygody Miszy grafomana :)
OdpowiedzUsuńha, dzięki, bom się nieco zblokował niewyraźnym odzewem ;)
OdpowiedzUsuńD9N5ts zqtsnodlbocd, [url=http://jkyyuouecrwd.com/]jkyyuouecrwd[/url], [link=http://pfsfjwpizuoe.com/]pfsfjwpizuoe[/link], http://bltriurnlsln.com/
OdpowiedzUsuńpmmgie bhamvitckhwd, [url=http://fvivnbtnlmxr.com/]fvivnbtnlmxr[/url], [link=http://mplbvpkkjxfu.com/]mplbvpkkjxfu[/link], http://lzucmuogfumd.com/
OdpowiedzUsuńQjyjaJ ttybycempvaz, [url=http://rdaokxxqmeon.com/]rdaokxxqmeon[/url], [link=http://bsxiyizkidlr.com/]bsxiyizkidlr[/link], http://khiallyxkmke.com/
OdpowiedzUsuńYHBPR1 wpuorjxgomec, [url=http://bczfzgoaylfq.com/]bczfzgoaylfq[/url], [link=http://ngnxwzoqdawn.com/]ngnxwzoqdawn[/link], http://pyuomzdgopbl.com/
OdpowiedzUsuńTrafiłem tu zupełnie przypadkowo, ale nie mogę powstrzymać się od wpisania komentarza, bo tekst wyjątkowo "przypadł mi do gustu" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie