wtorek, 3 lutego 2009

Zima w dolinie muminków

Declan Murphy pił właśnie poranną kawę. Niespiesznie oderwał wzrok od gazety, by spojrzeć na zegarek. Pora się zbierać, pomyślał, jeszcze chwila i spóźnię się do pracy ponad godzinę, a to nieładnie, zwłaszcza trzeci poniedziałek z rzędu. Jeszcze zanim otworzył drzwi wyjściowe, pomyślał, że ten dzień inny jest od pozostałych. Chwilę szukał po kieszeniach kluczyków do samochodu, a gdy w końcu podniósł wzrok westchnął ze zdumienia. Z autem stało się coś dziwnego. To prawda, wypił poprzedniego wieczora kilka piwek w pubie, jak co niedzielę. Do domu wracał kapeńkę zamroczony, ale przecież pamiętał drogę powrotną w całości i nie przypominał sobie niczego nadzwyczajnego. Tymczasem samochód wyglądał jakby nieopatrznie wjechał poprzedniej nocy w skład pierza. Co najmniej trzykrotnie. Niepewnym krokiem podszedł do auta, a po chwili wahania ostrożnie dotknął palcem nieznanej substancji pokrywającej karoserię. Była zimna i z łatwością ustępowała pod naciskiem ręki. Szybkim ruchem zagarnął większą porcję, która z lepkim mlaśnięciem spadła na ziemię, zostawiając mokry ślad na dachu samochodu.

Declan wyciągnął telefon i wciąż patrząc podejrzliwie na odmieniony przez noc samochód, wystukał numer.

- Ciaran, jesteś jeszcze w domu? To wychodź szybko, muszę ci coś koniecznie pokazać.

Po chwili w drzwiach sąsiedniego domu stanął Ciaran O`Rourke z filiżanką kawy w dłoni. Na widok tonącego pod białą pierzyną samochodu, wypuścił z ręki filiżankę, która natychmiast przechwycona przez grawitację roztrzaskała się o podjazd.

- Cóż to jest u diaska (w oryginalnej wersji językowej: what the fok is that)? - zakrzyknął
- Myślałem, że Ty mi powiesz - odparł Declan
- Może to styropian.
- Jest znacznie cięższe. A w zetknięciu z ziemią zmienia się w dziwną szarą masę.
- Hmmm, to może .... poczekaj.

Ciaran zafascynowany podszedł do samochodu sąsiada i odważnie zgarnął całą garść zimnego puchu, zbił go w niewielką kulkę, po czym ugryzł jak jabłko i smakował przez chwilę.

- Taak! Dziadek mi kiedyś o tym opowiadał. To śnieg Declanie.
- Śnieg, kpisz sobie chyba ze mnie.
- Nie, nie może być mowy o pomyłce.
- To ja mało z wyjścia do pracy nie zrezygnowałem. Już zapalenie płuc przez telefon miałem udawać. Już podejrzewać zacząłem nalot kosmitów. A Ty mi mówisz, że to śnieg!?

Po tych słowach Declan kilkoma nerwowymi ruchami uwolnił przednią szybę spod lawiny śniegu, wsiadł do samochodu, odpalił silnik i przez chwilę kręcił kołami w miejscu. W końcu ruszył. W poślizg wpadł zaraz po tym jak wyjechał z bramy. Rozpaczliwie kręcił kierownicą, ale auto gwiżdżąc na jego wysiłki uparcie mknęło prosto. Z hukiem uderzył w krawężnik, a hałdy śniegu jeszcze przed chwilą zalegające na dachu momentalnie przysłoniły przednią szybę.

Ciaran O`Rourke zakasłał na próbę i wyciągnął telefon.

- Mary, ykhyy ykhyyy, połącz proszę ykhyyyyy ykhyyyy z kierow ... yyyyjhyyyy z kierownikiem.
***
Tak proszę Państwa, w Irlandii spadł śnieg. Nie taki co to po trzech sekundach dokonuje żywota pod lekkimi półbutami. Zalegający na drogach, chodnikach, dachach, samochodach, w momencie zmieniający przechodniów w białe, śnieżne stwory. Prawdziwy śnieg, którego podczas mojego, trwającego już trzy i pół roku wygnania, nie było dane mi jeszcze podziwiać.
Podczas, gdy miejscowi robili sobie zdjęcia ze śniegiem, porzucali samochody na korzyść transportu pieszego, bądź z bezgranicznym przerażeniem turlali się z prędkością 40 km/h po trzy milimetrowej warstwie bezlitośnie rozjechanego już oponami puchu, my z Anieśką wykonaliśmy ... bałwana. Bałwana, który niemałą sensację wśród lokalnej społeczności wywołał. Jedna z powszechnie szanowanych lokatorek naszego apartamentowca zapragnęła sobie zrobić z nim zdjęcie. I z autorami - 'polskimi inżynierami śnieżnymi'. Tyle w kwestii śniegu.

  

17 komentarzy:

  1. No, no - bałwan zawodowy. Nie wiem tylko, czy to aby na pewno patriotycznie ubierać w narodowe barwy akurat bałwana... ;)A u nas śnieg topnieje...

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Mysz z Brygady Ryzyzkownego Ratunku3 lutego 2009 15:48

    Ten bałwan kogoś mi przypomina... Taki wiecznie uśmiechnięty...PS Blend-a-med mu kupcie, bo chłopak zębiska ma czarne, że szok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też wczoraj a koleżanką ulepiłam jednego :-) Co do historii, to fajna, ale nieprawdziwa, jako że śnieg przez naszych rówieśników jest znany, tyle że ostatnio w takich ilościach wystąpił kilka lat temu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to oczywiste, że u was spadł śnieg, bo u nas już zimy ma nie być. Poszła zwiedzić Irlandię. Ale wam fajnie. Ja zimy w tym roku też nie widziałam, bo na zmianę chorowałam z Robertem. Dziś rozmawiałam z Góralem, który mówi, że krety się u nich pokazują, a to oznaka zbliżającej się wiosny. Zobaczymy, czy nasi Górale mają rację i znają się na rzeczy, czy prognozy pogody w telewizji oglądają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przednia historia i bałwan również. A że w barwach narodowych - nie dziwota. Jedne wyjeżdżają, nowe spadają na głowę z nieba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie doczekał wschodu słońca. U nas też śnieg topnieje. A przystrojenie go w barwy narodowe bardzo w moich oczach patriotyczne było. Bez żadnych podtekstów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Darowanemu bałwanowi w zęby się nie zagląda...:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie nieprawdziwa, tylko zawierająca elementy fikcyjne :). Z pracy naprawdę co poniektórzy zrezygnowali uznając drogi za zupełnie nieprzejezdne.

    OdpowiedzUsuń
  9. ... a od Blend-a-med to mu najwyżej jajka mogą stwardnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Długo u nas nie gościła. Pewnie wpadła za pracą, ale na widok kolejek po zasiłek poszybowała dalej. Może do Norwegii. Tam nawet klimat jakby przyjaźniejszy. A że chorujesz wcale mnie nie dziwi, skoro herbatę owocową nad piwo przekładasz ;). Tylko dzieciaka szkoda, ale jeszcze nie jedna zima i nie jeden bałwan przed nim.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ci, którzy jeszcze przyjeżdżają to już gorzej niż bałwany...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakbym piwo wypiła, to bym słońca nie widziała. Myślę, że picie herbaty (wcale nie owocowej) jest lepsze niż cały dzień spędzony na oglądaniu wnętrza rury odpływowej w sedesie ;p Tak bym skończyła pijąc piwo - i to jest zasługa młodego ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. taita@onet.eu5 lutego 2009 21:35

    Bałwan pierwsza klasa, kolego! :) Szkoda tylko, że jego żywot był tak krótki :) Ja właśnie przywiozłam ze Szkocji barwy Rangersów, więc można by było go udekorować bardziej po "miejscowemu" ;) Pozdrawiam serdecznie, ale nie ściskam, bo coś mnie zarazki oblazły ostatnio :) Ps. Jak tylko znajdę chwilkę, napiszę maila :]

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystko co piękne, jest nietrwałe:). Gratuluje nowych barw, ale dzięki sokolemu oku Anieśki wszedłem ostatnio w posiadanie rzadkiego szalika okolicznościowego z meczu Irlandia : Australia. Znaczy połowa w barwach Deszczowców, połowa w barwach Aborygenów. Cudo. Ale leży w pancernej gablocie, więc nie chciałem ryzykować:). Słusznie, że nie ściskasz, bo by kobita głowę zmyła za ściskanie obcych bab.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~TMQMnUHiKjJAAdV11 grudnia 2010 04:09

    J4tdFa ivoxslcidbju, [url=http://gytvewegglnx.com/]gytvewegglnx[/url], [link=http://stuhdlwukinj.com/]stuhdlwukinj[/link], http://paurhnnpolnt.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. 4eJAgI lwnvcqdnubew, [url=http://kxxegmhhimjn.com/]kxxegmhhimjn[/url], [link=http://wlkwhmmssuwi.com/]wlkwhmmssuwi[/link], http://gmbytcysefwe.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jj78DA ilcisyvmijpj, [url=http://gkayllaybxkm.com/]gkayllaybxkm[/url], [link=http://uurooqwluqip.com/]uurooqwluqip[/link], http://xpkcqydivdar.com/

    OdpowiedzUsuń