Mój poprzedni telefon w pewnych kręgach doczekał się statusu urządzenia kultowego. To ze względu na niezwykle wyczulony system antywłamaniowy, odcinający zasilanie w reakcji na jakiekolwiek próby użycia. Wobec tego dodzwonienie się do mnie, względnie dotarcie za pomocą smsa, wymagało od chętnego solidnych nakładów czasu, cierpliwości i determinacji. Powszechna zapanowała, więc radość w Naas, gdy gruchnęła wieść, że plan zakupu nowego telefon doczekał się realizacji. Tłumy ludzi wyległy na ulicę, był festyn, pokazy sztucznych ogni, konkursy dla dzieci. Urząd miasta ogłosił ten dzień dniem bezpłatnego parkowania i nawet złodzieje dla podkreślenia doniosłości chwili zawiesili na 24 godziny działalność przestępczą.
Przedwczesna to była, jak czas pokazał radość, jako, że w dwa miesiące później, efektem najprawdopodobniej uderzenia o skrzynkę z warzywami 75% wyświetlacza pokryło się permanentym wygaszaczem ekranu. O ile w kwestii dodzwonienia się do mnie niewiele to zmieniło, o tyle każdy nadawca smsa odpowiedzi oczekiwać musiał do wieczora, kiedy to podpinałem komórkę do komputera, a przy wybieraniu numeru zdawać się musiałem na ślepy los.
A w Irlandii z takimi usterkami się nie patyczkują. Zgodnie z zeszłonotkowym morałem - zepsuło Ci się łożysko, trzeba kupić nowe auto. Podobnie przedstawia się sytuacja z telefonem, tym bardziej, że irlandzcy operatorzy oferują wyjątkowo korzystne warunki zakupu telefonu na kartę. Jako, że zdążyłem już się zaprzyjaźnić z moją komórką interesował mnie wyłącznie jej brat bliźniak. Brat bliźniak wyceniony był na 79 euro, przy czym w kilka dni po zakupie na moje konto wpłynie 20 euro, a następnie 10 euro każdego miesiąca, aż do uzyskania łącznej kwoty 80 euro. To już nawet nie to, że telefon nie kosztuje mnie w związku z tym nawet centa. Operator jest wręcz skłonny zapłacić mi jurka za jego użytkowanie. Jeśli uwzględnić przy tym fakt, że w rozliczeniu mogłem oddać moją uszkodzoną komórką, która dalej służyć mogła jedynie jako przycisk do papieru, i uzyskać dzięki temu 15 euro upustu, nie trudno dojść do wniosku, że wszelkie próby naprawy telefonu mają tyle sensu co handel piaskiem na pustyni.
Wydawałoby się więc, że nic tylko iść do salonu O2 i nabyć nowy telefon. Jak zawsze w takiej sytuacji jednak pojawił się mały tyci tajni szkopulik. Wszystkie telefony były dostępne od zaraz ... tylko nie mój. Mój ponownie wsprzedaży pojawić się miał pod koniec czerwca. Za ok 1,5 tygodnia.
Utknąłem więc z niesprawnym telefonem, a że już do tego przywykłem 10 dni minęło szybciej niż słynna walka Gołoty. Dnia Pańskiego 29 czerwca pełen nadziei zawitałem do salonu O2 i w te słowy się odzywam:
- Dzień dobry, czy Nokia 6070 jest już w sprzedaży?
- Nie - odparła ekspedientka, przez co na moment się zawiesiłem nie będąc przygotowanym na ten wariant rozmowy.
- Ale... znaczy ... no przecież miała być za 1,5 tygodnia - załkałem.
- Nie za półtora tygodnia, tylko pod koniec miesiąca.
- Toż dziś 29!!??
- To się zgadza - powiedziały usta, podczas, gdy oczy zdawały się pytać "what`s your point?"
- To kiedy będzie? - spytałem składając broń jeszcze przed sygnałem do ataku.
- W poniedziałek.
Była w środę.
Nie mam szczęścia do telefonów.
piątek, 6 lipca 2007
Kolejna usterka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Masz. Tylko zapomniales, ze IRlandczycy od Polakow przejeli "maniana"Pzdr
OdpowiedzUsuńDo telefonów może i nie, za to do kobiet owszem :-)
OdpowiedzUsuńPrzejęli, udoskonalili i osiągnęli w niej mistrzostwo. Jako oficjalny tłumacz przysięgły w Naas z niejedna osobą byłem w banku/socialu/agencji mieszkaniowej lub dzwoniłem do landlorada/tax officu i własną pięścią idzie się zabić wobec tego co oni wyprawiają
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi Aniele, żeś rodzaju żeńskiego....
OdpowiedzUsuńW UK tez wszystko na bakier... Pociesze cie tylko ze mialam podobna historie z wlasnym (po niekad zepsutym) telefonem w wyniku czego dalam sie naciac na dwa kontrakty... :pPozdrawiam!noisemaker.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńWyspiarze zdaję się mają we krwi wywracanie wszystkiego do góry nogami i komplikowanie rzeczy na pozór prostych. Dwa krany w łazience, ruch lewostronny ... mam wymieniać dalej? Pzdr
OdpowiedzUsuńDziś wieczór godz.23.00 spotkanie "Pod srebrzystym skrzydłem". Jestem organizatorem. Przyjdź:) Tylko dla wybranych, przewidziałem wiele atrakcji..
OdpowiedzUsuńHej Hej Młodzi i piekniObwieszczam wszem i wobec, ze w moich brzuchu/basenie plywa sobie osobnik z siusiakiem miedzy nogami. Arti sie spisal i strzelil w dziesiatke. Hubercik wazy 460 gram i ma 168mm wielkosci, jest caly i zdrowiutki i jaka buziunie ma sliczna, chyba w Mamusie hi hiBuzki Miszowaci
OdpowiedzUsuńUff, całe szczęście, że między nogami. Nic tylko gratulować. Linia Jastrząbków zostanie przedłużona.Wielkie dzięki za cynk
OdpowiedzUsuńByłem. A gdzie były atrakcje....?
OdpowiedzUsuń