Baczność gawiedzi droga, bo oto odszedł członek rodziny, najjaśniejsze gwiazda na firmamencie Naszego pochmurnego wyspiarskiego życia, światełko na końcu tonących w deszczu irlandzkich dróg. Bohaterka, która na stronach Irlandzkiej Telenoweli była jedynie epizodem, jednak na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako pierwsza tak naprawdę moja. I nawet rodzicom zdawało się nie przeszkadzać, że była ... czarna. Obiekt mych gorących uczuć, a od dziś źródło niepojętej tęsknoty. FIEŚCINA ZOSTAŁA WYTRANSFEROWANA. I choć jej żarłoczność w kwestii wody, paliwa i oleju zdaje się być wystarczającym powodem, by oddać ją w ręce innego mężczyzny, to dam sobie obciąć część ciała dalece ważniejszą niż głowa, że rodzicom przez myśl nawet nie przeszło, żeby z tych samych powodów pozbyć się Grubego.
Jej brak już jest silnie odczuwalny. Przez jej nieobecność nie będzie mi jutro dane zobaczyć się z Anieśką. Gdyby nie uprzejmość Wiercika, scenariusz ten powtarzałby się do końca tygodnia.
Jedynym pocieszeniem pozostaje fakt, że trafiła w dobre zdaje się ręce. Jej nowy właściciel z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie potrafił zająć się Nią lepiej niż ja. Sprawił wrażenie osoby konkretnej, nie z kategorii tych: ptak nasrał na szybę, trza opuścić pindziesiąt. Skomplikowany proces targowania zakończył się w sposób zadowalający obie strony. Niechaj mu długo i bezawaryjnie służy. Cześć jej pamięci.
Nurtuje mnie rzecz jedna ,a mianowicie-łaj???Czemu członka rodziny się pozbyliście czyż nie dawał on wam znikomej porcji satysfakcji? Ja stałem sie posiadaczem przemieszczacza z budom ,spalinowego i nie pozbede sie go chyba że zaminie na inny lub...wyjade...
OdpowiedzUsuńfajnie blog ma kilka lat a jego statystyka mnie dołuje.Ja mając bloga statystyka z ilosciami ponad 20 tysiecy odwiedzin mialam taka po tygodniu... no ale looz..
OdpowiedzUsuńPrzychodzi taki moment w życiu człowieka, że należy sobie zdać sprawę z nietrafionej inwestycji i ograniczyć straty. To był ostatni moment, by auto pchnąć (5 miesięcy do kolejnego przeglądu), a doprowadzenie go do standardów unijnych wymagało nakładów finansowych zbliżonych do wartości samochodu. Nikt jednak nie jest niezastąpiony, ale o tym na razie szaa. Oby Twoje kółka służyły Ci dłużej i nie kryły w sobie podobnych niespodzianek...
OdpowiedzUsuńNo tak, statystyka respektu nie budzi, nie mniej, gdy licznik odsłonięć wybije 10 000 mam zamiar uczcić to imprezą. Nie do końca zrozumiałem budowę zdania, ale jeśli Twój blog cieszy się faktycznie ponad 1 000 odsłonięć dziennie, to wrzuć adres. Chętnie poczytam.
OdpowiedzUsuńSłuchaj lala,takich jak Ty tu nam nie trzeba.Wymiataj w podskokach pisać swojego bloga co by statystyki Ci nie spadły.wszystkiego dobrego w Nowym Roku.Bye bye!
OdpowiedzUsuńSio, psik!!!Po co umieszczasz takie komentarze, nie masz ciekawszych zajec??
OdpowiedzUsuńMiałam wcześniej się wpisać z komentarzem do tego wpisu - jestem tu regularnym gościem i wydaje mi się, że nie statystyka jest tu najważniejsza tylko osobiste przeżycia autora blogu. Pozdrawiam Misza i czekam na nowe wpisy :)
OdpowiedzUsuńPowiadam Wam, nie ma to jakbym wziętym w obronę przez kobiety. Dzięki wielkie Miłe Panie :)
OdpowiedzUsuń