środa, 24 stycznia 2007

Hola chica

Wydarzenia potoczyły się co prawda błyskawicznie,  jednak najpierw miałem okazję przypomnieć sobie zamierzchłe czasy, kiedy to drogę do pracy pokonywałem z buta, a gdyby nie uprzejmość zmotoryzowanego kumpla, który po rozwiezieniu ferajny po domach, wrócił pod Aldika, gdzie jeszcze czekał na mnie dobre 20 minut, przypomniałbym sobie prehistoryczne wręcz czasy, kiedy z buta, w środku nocy wracałem doma. Tego było za wiele dla mojej rozpieszczonej samochodowym fotelem dupy, a że to jedna z części ciała o wyjątkowych zdolnościach motywacyjnych, poszukiwania pocieszenia po utracie Fieściny nabrały solidnego tempa. Efekt nie pozwolił na siebie długo czekać, i tak w środę, w towarzystwie Mechanika z Powołania ruszyłem na spotkanie potencjalnej następczyni Fiesty. W ogłoszeniu gościu jak na spowiedzi wyznawał, że auto nie ma ważnego przeglądu, za to jest tanie, rocznikowo w miarę nowe, a wobec wnętrza i zewnętrza użył wręcz słowa 'immaculate' (odsyłam do tłumaczenia niezależnego by uniknąć oskarżeń o lingwistyczne matactwa). Tym mnie przekonał, by przebyć dzielące nas 70 mil.

Pierwsza myśl, która uderzyła mnie na miejscu, to wykasować dotychczas używany słownik z zakładek (dla użytkowników internet (tfu) explorera: z ulubionych). Immaculate jak nic ma się do auta, na którym celność trenowało okoliczne ptactwo, którego uszczelki porasta mech, odór pleśni z otwartego bagażnika powala na deski przez nokaut, a kolor jest trudny do odszyfrowania pod warstwa brudu i porostów. Niemniej towarzyszący mi Mechanik z Powołania fachowym okiem obrzucił samochód, sporządził w głowie kosztorys napraw po kątem przeglądu technicznego dzieląc je na kategorie: wymagające wizyty w irlandzkim punkcie serwisowym i po irlandzkich cenach (ustawienie zbieżności kół), wymagające wizyty u polskiego mechanika w Naas, kasującego po polsku (wymiana dziurawego tłumika, poduszki dźwigni zmiany biegów i z dużym prawdopodobieństwem wtryskiwacza), wymagające pomocy wiedzącego to i owo kumpla (wymiana filtra powietrza, filtra oleju, samego oleju i żarówki pod deską rozdzielczą) oraz te, do których moje ponadprzeciętne umiejętności miały sznasę okazać się wystarczające (umycie auta) i ustalił cenę, która po uwzględnieniu wszelkich kosztów pozwoli mi przed planowanym wyjazdem z Zielonej Wyspy zbyć autko nawet z zyskiem. Moim zadaniem pozostało przekonanie do niej właściciela samochodu, co choć nie było zadaniem łatwym zakończyło się pełnym sukcesem, dzięki czemu wszedłem w posiadanie niebieskiej (na 78%) Cordoby.

Już w Naas okazało się, że Cordoba podziela fieścinową żarłoczność, na całe szczęście jedynie w kwestii paliwa, a listę rzeczy do naprawy wzbogaciło urwane jedno z mocować spoilera. Ta ostatnia usterka sprawiła, że wizyta na myjni w obawie przed zerwaniem dwóch pozostałych mocowań została nieco odłożona w czasie. Niby żadna tragedia, ostateczny werdykt w kwestii koloru auta może trochę poczekać. Innego zdania była jednak Anieśka, która na wieść o tym, że wprawdzie nie będzie musiała drogi do domu pokonywać piechotą, ale zajadę po nią niemiłosiernie brudną furą, zażyczyła sobie bym czekał na nią w bezpiecznym miejscu, gdzie żadne wścibskie oczy nie  połączą jej z takim kocmołuchem.

Nasze umorusane maleństwo byłoby rysą na jej publicznym wizerunku.

7 komentarzy:

  1. Poprosze o zdjęcie autka!!!Gratuluję zakupu.Jak byscie byli w Polsce, to kolor auta nie miał by większego znaczenia, bo większość znajduje się pod grubą warstwą białego puchu :)Zima znowu zaskoczyła drogowców i większość samochodzików pozostała na swoich noclegowych miejscach parkingowych.Pomijając fakt, że dla pieszych na chodnikach duże opady śniegu spowodowały "lekkie" utrudnienia w poruszniu się, jestem szalenie zadowolona z ataku zimy. jest ślicznie, biało, malowniczo za oknem, (mimo tego, ze mam oblesny widok na stare, zabytkowe budynki stołecznego szpitala), frajdę mam nie z tej ziemi :)Buziaki o snowmanów z Polska

    OdpowiedzUsuń
  2. niebieski też ładny. A jeździ??

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez obaw, zdjęcie auta będzie na pewno. Ba, cała sesje zdjęciowa. Jak tylko doprowadzę je do stanu nadającego się do publicznej prezentacji. A śniegu cholernie Wam zazdroszczę. W Naas nie spadł choćby jeden zafajdany płatek. Nie mniej ta zima różni się nieco od zeszłorocznej. O przymrozki. Tak tak, temperatura 3 dni temu po raz pierwszy odkąd postawiłem brudne buty na irlandzkiej ziemi spadła poniżej zera. I nic to, że tylko w nocy i wczesnym rankiem. I tak daje się we znaki. Anieśka już dwa razy spóźniła się do pracy, bo przyszło mi walczyć z zamarzniętymi drzwiami. I to tak na amen. Nie tylko zamek, ale i uszczelki. Właśnie zdałem sobie sprawy, że po raz pierwszy w życiu nie zobaczę w zimie śniegu. Poraażka.Buziaki Sylwia. Może prześlesz mi poleconym garstkę śniegu, hę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeździ jak siemasz. Dzisiaj dostał nowe kółka, jutro fachowiec ustawi je tak co by się nie rozjeżdżały i lada moment jedziemy na przegląd... a potem na poprawkę. Tej całej zZz to ja chyba powinienem podziękować. Mimowolnie nawet Panią Matkę zdołała zmotywować do skrobnięcia kilku słów od siebie. Szacuneczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. wck4QI qkswxpbvwbej, [url=http://uqrsviibrvqx.com/]uqrsviibrvqx[/url], [link=http://tgrhcmwnddoo.com/]tgrhcmwnddoo[/link], http://ruimzkcwxlpn.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. yd7Fp2 pdmpmecqfvcy, [url=http://mvotricrjfdo.com/]mvotricrjfdo[/url], [link=http://nuloyuqaoiih.com/]nuloyuqaoiih[/link], http://vkkowuqpxpfc.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. yRQ0Sj khwjtaktllkr, [url=http://kpdvboudbgli.com/]kpdvboudbgli[/url], [link=http://nfqzehqnvspc.com/]nfqzehqnvspc[/link], http://giabjidpzvql.com/

    OdpowiedzUsuń