Chwilunie mnie nie bylo, ale juz mozecie zaprzestac drodzy czytacze wydzwaniania po irlandzkich szpitalach, kostnicach i knajpach. Wielkie dzieki za troske, ale odnalazlem sie sam. Niby nic sie przez ostatnie dni nie dzialo, ale codziennie, gdy tylko zwieszalem kuspyry z wyrka, czas nabieral zawrotnego przyspieszenia, by zwolnic drastycznie wraz z pierwszym gwizdkiem w pracy. Jak w takich wyraunkach wylowic garstke drogocennych minut, by slow kilka skrobnac na blogu? No nie da sie, k**a nie da sie, ze tak zacytuje za mucha ktora nie siada.
A dni ostatnie uplywaja nam szybko lecz leniwie. Dopiero teraz doceniam jak to jest wrocic do domu i pogadac z kims, wobec kogo nie trzeba ograniczac uzycia zdan zlozonych w obawie, ze przerosna one sily przerobowe rozmowcy. Dopiero teraz nie reaguje nieodpartym pragnieniem wykonania panicznego odwrotu na widok zapalonego swiatla w duzym pokoju, gdy wracam pozna pora z pracy. Dopiero teraz doceniam slodki dzwiek robot drogowych za oknem nie zaklocany chrapaniem dobiegajacym zza sciany. Nawet slepy upor Irysow, by uniemozliwic nam wynajecie domku w ich deszczowym kraju jakos przestal mi dzialac na system. A jako ze apartament z klasa wymaga zachowania z klasa, postanowilismy z Anieska przerzucic sie na bardziej dystyngowany tryb zycia. Pierwszym krokiem w tym kierunku poczynionym, mialo byc zastapienie obiadu pochlanianego w tempie expresowym z plastikowego pudelka w kafejce, posilkiem podanym, w sposob jakiego nie powstydzilyby sie restauracje dla snobow, z butelka wina, przy swietle swiec. Niestety pierwotne instynkty wziely gore, jedna butelka sklonila mnie do wyprawy do Tesco po dwie kolejne i tak doprowadziwszy sie do blogoslawionego stanu nietrzezwosci malo nie puscilismy mieszkania z dymem, gdy jedna z walajacych sie po stole kartek zajela sie od swieczki :).
Spozycie obiadu w tak cywilizowany sposob nie byloby mozliwe, gdyby Anieska wciaz pracowala w kafejce. Cos kolo dwoch tygodni temu przypomniala sobie jednak o niej firma, w ktorej zostawialismy CV, gdy dopiero raczkowalismy po Irlandii. I tak Anieska zmienila barwy klubowe i zostala nowym nabytkiem Scanii. Z braku lepszych tematow do poruszenia przyjrzyjmy sie temu transferowi i jego konsekwenjcom dla samej zainteresowanej i jej najblizszych. Wielkim plusem jest blyszczacy pieniadz, dzieki ktoremu Anieska wreszcie bedzie mogla obdarowac mnie upragnionym laptopem, jako zadoscuczynienie za odciecie mnie od darmowego internetu ;). Nie mozna tez nie docenic doswiadczenia jakie zbierze w firmie mocno zwiazanej z transportem, a jako ze bedzie jedyna obywatelka Kaczolandu w tej zacnej kompanii, przed jej angielskim rowniez rysuje sie swietlana przyszlosc i moze wreszcie uda nam sie ostatecznie pogrzebac "lingwistycznego imbecyla", ktorym Anieska wciaz z luboscia sie nazywa mimo niewatpliwych sukcesow w kontaktach polsko-irlandzkich. Nie mozna tez pominac wielkiej szansy na powrot do psychicznej rownowagi, ktora zostala mocno zachwiana przez stado uposledzonych irlandzkich dzieci z uporym wartym lepszej sprawy odwiedzajacych jej kafejke. Ale to nie film dla dzieci moji kochani i nie moze byc tylko kolorowo. W zwiaku z tym ze ja pracuje na wieczorna zmiane, a Agnieszka na poranna nasze kontakty w duzej mierze ograniczone zostana do przybicia piatki, gdy bedziemy mijac sie na schodach.
A wokol mnie "czas sobie plynie banalnym tik tak" nie zaklocany wydarzeniami wartymi przytoczenia. Jutro wracam na dwa dni do pracy z Gerrym (moim ulubionym irlndczykiem) co jest gwarancja przedluzenia zycia o kilka dni, bo w koncu smiech to zdrowie. Poczynilem tez pewne inwestycje w branzy elektronicznej, w zwiazku z ktorymi wszedlem w posiadanie telefonu komorkowego marki .... Nokia. Tak tak. Wstydze sie tego i normalnie bym sie nie przyznal, ale czuje sie w pewien sposob usprawieliwiony. Moja linia obrony wyglada nastepujaco: Siemensow, ktorym wierny jestem od zarania dziejow po prostu tu ... nie ma, a jak tylko wroce do Kaczolandu Siemensa nabede, Nokii sie pozbede i swiat znow wroci na wlasciwe tory.
Kolejnej inwestycji w branzy elektronicznej dokonalismy wspolnie z Anieska, czego efekt juz wkrotce widoczny bedzie na blogu. Chociaz znajac moje poprzednie obietnice dotyczace bloga, raczej nie traktowalbym tej zbyt powaznie.
To nie koniec jesli chodzi o inwestycje. Poprzewracalo nam sie w glowie od nadmiaru gotowki i wpadlismy w szal zakupow. Kolejna nasza zdobycza sa bilety lotnicze do domciu i az mi lezki w oczach staja, gdy to pisze, bo doczekac sie nie moge kiedy ucaluje nasza ziemie ojczysta. A poczekac jeszcze troche bede musial, bo kupienie bileto do jedno, a termin odlotu to drugie, a ten przewidziany jest dopiero w polowie stycznia.
No wiec do zobaczenia w przyszlym roku ziomusie.
Nie ladnie wyglada post bez komentarzy..korzystajac z chwilki dla siebie chce tylko zaznaczyc swoja obecnosc..3majcie sie tam w dalekim kraju..Michasiu do zobaczenia na dluzej w sobote;-)
OdpowiedzUsuńNo hej Brat. W końcu sie odezwałeś. Tej NOKII to chyba Ci nie daruje. A poza tym fakt, że Cie tu nie ma bardzo boleśnie odbija mi się na kondycji psych-fizyczne. Wyobraź sobie na przyklad, że odkręciłem z własnej woli kaloryfery w pokoju!!!!Normalnie koszmar. Po za tym nie wiem jak Tobie ale troszke mi brakuje Friends session przy piwku. Ze już nie wspomnę, że odkąd jestem tu sam to częstotliwośc mioch wizyt u babci wzrosła dwukrotnie i nie mam przy tym Twojego wsparcią, w związku z tym mam przesrane na całej linii. A jeszcze jak pomyśle, że wigilia będzie u Wujka i ja będe siedział sam w otoczeniu babci i dziadka, to mam ochote na piechote śmignąc do Irlandii, chwycić cię za chabety i posadzić Twoje irlandzkie dupsko przy wigilijnym stole. Generalnie jestem znerwicowany i nie moge spać po nocach co mam nadzieje wynagrodzisz mi jakimś solidnym lekarstwem (Guinness dostępny jest podobno w Irlnadii bez recepty:)))) ). Tak wiec trzymaj sie braciszku i wracaj szybko bo matka nawet księdzu, któy chodził po kolendzie, żaliła się, że Cie nie ma. Trzym sie ciepło i trzymaj kciuki za Legie w niedziele - gra z Wisła - będe informował na bierząco. Pzdr
OdpowiedzUsuńCześć synu. Świetnie, że jest blog bo dzięki temu wiadomo, że żyjecie.
OdpowiedzUsuńPadrawiam i zanaczam swoja obecnosc! Jezeli chodzi o Nokie to ciesze sie niezmiernie - moze w koncu przekonasz sie do dobrych telefonow :D. Co do powrotu, to jak juz mowilem wczesniej - wodka sie chlodzi ( niekoniecznie w lodowce bo wystarczy balkon ). Kurcze 3mcie sie cieplo - niedlugo pewnie znow napisze jak mi cos do lba przyjdzie ciekawego ;).P.S. Ale na pasterke ustawka aktualna?? ;)
OdpowiedzUsuńHej Logi..Tu kobita autora postow..Z ta Pasterka to nie wiem jak chcecie to zrobic??Wpadasz do nas na swieta?????Wow,bedzie milo,powiedz tylko ile dodatkowych miejsc mam przygotowac (jedno tradycyjnie bedzie na pewno)..I nie rozpijaj mi chlopa,wystarczy sol i chleb..Tak sie wita na ojczystej ziemi..Buzka dla wszystkich!
OdpowiedzUsuńTa Nokia to tylko wymuszona dostepnym w Irlandii asortymentem telefonow sytuacja przejsciowa. Mam juz nawet na oku kogos kto ja ode mnie przejmie, a ja znow sprawie sobie siemensa. A o meczu z Wisla, ze wstydem przyznaje, zapomnialem na smierc. Zapracowany bylem. Do tego moj polski telefon, lezal bez ducha (baterii znaczy sie) na nocnej szafce, odpalilem go dopiero dzis, odczytalem wiadomosc, ze do przerwy 0:0, ale juz wyniku po pelnym czasie gry sie nie doczekalem, wiec w te pedy udalem sie do kafejki, by z radoscia przekonac sie, ze mecz skonczyl sie wynikiem korzystnym, a malo tego, jako ze Wisla ostanio gra piach zrownalismy sie z nia dorobkiem punktowym. Zaiste wreszcie nieco radosci Legia w me smutne sportowo zycie wnosi. Pzdr
OdpowiedzUsuńNo tak. Widze, ze Staruszkowie do obecnosci na forum blogowym do tej pory sie nie przyznawali, ale jak juz sie ujawnili to z wielkim hukiem :D.
OdpowiedzUsuńWybacz Ogi mojej kobiecie. Nie znajomosc tradycji przez nia przemawia nie ignorancja :). Ale juz jej wylozylem jak to na pasterke nigdy do kosciala nam sie trafic nie udalo ;).Nie wiem jak to teraz bez tej wiekowej tradycji bedzie. Wlasnie sobie uswiadomilem, ze od lat nie przerwanie Wigilia konczyla sie pasterka w stalym w miare gronie, a w tym roku, choc grono wcale nie gorsze to "jednak czegos nam zal" ze tak zacytuje za R.R. A do dobrych telefonow przekonalem sie dawn temu i nadal zdania nie zmienie - SIEMENS RULES :)
OdpowiedzUsuńNa kogo ja moge liczyc jesli chodzi o komentarze jak nie na Ciebie. Dobrze sie stalo, ze wzialem Cie ze soba do Irlandii ;). Do zobaczenia dzisiaj wieczorem przy blasku .. telewizora :)
OdpowiedzUsuńWiem, ze zapracowani jestescie, ale chcialam Wam na wszelki wypadek przypomniec, ze dzis 6. grudnia, czyli dzis sa Mikolajki:) Wiec zycze Wam wszystkiego mikolajkowego i juz grudniowo-swiatecznego!! Moze Mikolaj nie zapomnial o Was tam w dalekiej krainie i cos tam w skarpecie/ w bucie/ pod poduszka znalezliscie;) Choc pewnie sami dla siebie nawzajem musieliscie za Mikolaja robic;) Ja w kazdym razie zycze Wam juz swiatecznego nastroju, wpadniecia w szal przedswiatecznych zakupow w rytmie koled i swiatecznych piosenek z supermarketow i grudniowego sniegu!! Bo WWA plynie dzis w deszczu strugach;/ Pozdrowienia!!
OdpowiedzUsuńDzieki serdeczne Iwonko. Mikolaj to dzielny koles i odnalazl nasze buty nawet na koncu Europy. Mamy juz nawet choinke jako ze nasi wspolmieszkacze, smigaja lada moment do domkow i chcieli sie jeszcze przed wyjazdem swiatecznym drzewkiem nacieszyc. Z tego samego powodu robimy sobie jutro swiateczny obiad, bardziej mikolajkowy niz wigilijny, a pod choinka lezy m.in. pudelko z napisem "Michal" ktore od kilku dni nie daje mi zasnac ;).
OdpowiedzUsuńO9hITW btlmxggkycqq, [url=http://fcteqrnochxj.com/]fcteqrnochxj[/url], [link=http://xiywclyxjtzd.com/]xiywclyxjtzd[/link], http://nqhqeemntfvk.com/
OdpowiedzUsuń