piątek, 13 września 2013

Due South

Jedno słowo czasem wystarczy, jeden głupi pomysł, a życie przeskakuje jak rozpędzone PKP Intercity na zupełnie nowe tory. Osiem lat temu Anieśka rzuciła, że może by tak w tym roku dla odmiany uciułać ciut dukata i ruszyć do Irlandii. W tej jednej chwili życie jakie znaliśmy znikać zaczęło za oknem metaforycznego wagonu.


Jakiś czas temu William zagadnął, czy bym na południe kraju nie chciał się przenieść, gdzie Firma otwiera nowy punkt. Wagonik znów cichutko zastukał na wyimaginowej zwrotnicy i BAM … trzy lata później jesteśmy jeszcze dalej od Domu.


Z ciężki sercem opuszczaliśmy miasteczko, w którym spędziliśmy ostatnie osiem lat. Szczęśliwie niektórzy prawdziwi przyjaciele, postanowili nam sprawę ułatwić i na koniec mieli nas jakby w doopie, dzięki czemu żal ciut mniejszy.


Podczas gdy zapełnialiśmy mieszkanie kolejnymi pudłami, Kostek, Quy-Syu i Wariat ruszyli do Szwajcarii szwędać się po lodowcu Monte Rosa. Zazdrość zżerała nas jak rdza, bowiem w wobec wiekopomnych przemian w hucie oraz ostrego zwrotu w karierze, tematu urlopu nie było nawet sensu poruszać. Na pocieszenie Kostek zostawił mi kluczyki do vana, dzięki czemu dwie walizki, z którymi przybyliśmy na Zieloną Wyspę, a które przez ostatnie lata rozrosły się do rozmiarów wozu amerykańskich amiszów, udało się przetransportować w dwóch strzałach.


Południe, jak to południe, powitało nas słońcem. Tak w każdym razie słyszałem, bowiem nowy przełożony dzień w dzień zajeżdża do mnie pod biuro z wywrotką zadań na wczoraj, także po pracy wczołguje się po schodkach do sypialni i zasypiam z nogami wciąż na podłodze. Koszmarne to marnotrawstwo, bo nasze małe mieszkanko wymieniliśmy na domek z ogródkiem i ostatnie dni lata należałoby spędzać po bożemu na leżaczku, z bursztynem w dłoni i cichutko skwierczącym grillem za plecami, nim przeniesiemy się na zimę z butelką wina przed kominek.


Jak już jednak tą maszynę w ruch wprawimy...

6 komentarzy:

  1. Czyli już w Corku jesteście? :) Mam nadzieję, że kariara nabierze tempa, poznacie nowych ludzi, i nie będziecie żałować przeprowadzki :) Mój kolega za pracą się przeniósł, i trochę żałuje - tu nas była duża grupa (i nadal jest, chociaż trochę rozproszona), a tam skupia się na pracy i rodzinie, i tyle.... A ładnie tam macie? Bardziej na południu południu czy środku południu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie powiem, ze rozczarowań udało się całkowicie uniknąć. Nie wszystko jest takie jak się spodziewaliśmy. Mam własną zmianę, ale autonomia jakby mniejsza niż to miało miejsce na starych śmieciach, bo za dnia pracuję, gdy krawaciarze na ręce patrzą, a nowy menedżer trzyma mnie krótko. Godziny trzaskam szalone, ale to się zmieni. Okolica jest urocza, z okna widzę góry, jednak inaczej jest niż w bliskim sąsiedztwie Dublina. Wiochą ciut trąci, a dostęp do podstawowych usług nieco jest ograniczony.
    Nie żałuję jednak. Znajomi niby daleko, ale w przyszły weekend wracam do Naas, a kilku koleżków zapowiedziało już wizytę na Południu. Do domu wracam późno, ale do pięknej kobiety, także jest git, a będzie jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daleko nie mieliśmy do Was ale być może teraz będzie łatwiej namierzyć bo o ludzkich godzinach masz zmiany. Trafiłes do dziury jaką bylo Kells, gdzie miaszkałem czas jakiś i tam to można było tylko pracować albo pić co wszyscy zresztą robili. Masz góry niedaleko to nie jest źle. Pewnie dużo czasu nie minia a Anieśka pokaże palcem na Cork i co wtedy zrobisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Anieśka już paluszkiem Cork City pokazała i ja się pod tą inicjatywą podpisuję. Pewnie nie wcześniej niż za rok plan wprowadzimy w życie, być może nawet nie będzie to Cork. Póki co rozkoszujemy się wiejskim powietrzem, ale na dłużej tu z pewnością nie osiądziemy.

    A daleko nadal nie jest. Nie więcej jak półtorej godziny jazdy samochodem. Godzina i piętnaście minut jeśli wykupi się od Gardy pakiet szybkościowy za 80€ i dwa punkty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmiany bolą ....
    Po bólu pozostaje radość, ze się stało...
    Nie cierpię przeprowadzek, a mam ich trochę na swoim koncie, ale z tego co piszesz to trafiłeś do chłodnego raju - piękna okolica, a o najważniejsze
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. W moderacji utknął Twój komentarz. Nawet nie wiedziałem, że mamy taki czyściec wśród dostępnych opcji. Człowiek uczy się całe życie.

    Przeprowadzki nawet lubię. Byle nie za często. W przeciwnym wypadku mam wrażenie, że dopiero wrzuciłem kartony na strych, a klamoty znów trzeba ściągać z półek i pakować.

    Tu jednak mamy do czynienia z rewolucją, którą przebija tylko przeprowadzka do Irlandii. Chwili trzeba, żeby wszystko elegancko osiadło,

    Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń