poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Gruby się żeni...

Z tymi zrękowinami to nie całą prawdę powiedziałem. Sprawa ma bowiem drugie dno. Na ten sam pomysł wpadł mianowicie mój brat młodsiejszy. Tyle że prawie rok wcześniej. Toteż wraz ze zbliżającym się weselem w rodzinie uznali my z Anieśką, że by uciąć wszelkie spekulacje z cyklu 'a kiedy wy?', zdałby się jaki papier na łączące nas gorące uczucie oraz namiętność.

Plan powiódł się znakomicie. Jedna tylko cioteczka się przez zasieki przedarła, ale jej Anieśka pierścionkiem, co go bez maski hutniczej oglądać jest nie wskazane, błysnęła po oczach, na co ciotunia zaskrzeczała przeraźliwie i zmieniwszy się w nietoperza odleciała w noc.

Bardzo się mnie to wesele podobało, bo Młodzi na prostotę przekazu postawili. Żadnych szopek, żadnych spektakli i dramatów. Gdy Gruby szedł na parkiet odstawić pierwszego małżeńskiego oberka, szepnął mi w przelocie: 'będzie choreografia'. Ironicznie jak się miało okazać, bowiem za chwilę pobujał się z Małżowiną w takt utworu znanego powszechnie jako 'piosenkazrobinhuda', czym wygrali mnie już na starcie, bowiem pierwsze moje tango przytulango, to szkolna dyskoteka i ten właśnie kawałek.

Słynnego weselnego szlagieru Urszuli Sipińskiej nie było. Z resztą rodzice rozpoznają kawałek po pierwszej nutce i zapowiedzieli ze stosownym wyprzedzeniem zdecydowaną akcję odwetową, gdyby z głośników popłynęły znajome dźwięki. Że to niby bardziej nieodłączna tradycja, niż szczere podziękowania. Trudno się nie zgodzić. 'Chcieliśmy z żoną podziękować rodzicom za wychowanie i takie tam, a w dowód uznania fundujemy im weekend na Mazurach'. Nie wiem czy to informacja dla rodziców czy publiczności. Niemniej zapowiedź odwetu bardzo był przydatna, znam bowiem historię, gdy staruszkowie 'wyrodnej' Panny Młodej, sami zadedykowali sobie u kapeli 'Mam cudownych rodziców'.

Z podobnym brakiem poszanowania spotkały się inne weselne tradycje, jak ciułanie na wózek, czy molestowanie 'nowej' Pary Młodej, ku perwersyjnej uciesze gawiedzi. I została bardzo fajna impreza. Inna, bo zwyczajna.

Dumny byłem z siebie, żem się w trakcie nie rozkleił. Wszak jeszcze wczoraj biegaliśmy z Grubym po podwórku z kawałkami zbutwiałego drewna imitującego broń, o jakiej nie śniło się najbardziej wizjonerskim inżynierom przemysłu zbrojeniowego, a ten dziś się żeni i będzie mieszkał z babą...

10 komentarzy:

  1. Byłem na jednym tylko weselu, żenił się mój najlepszy kumpel i to ja już wtedy byłem Grubym :) Wspominam to bardzo dobrze, zwłaszcza że pozytywnie oceniono moją robotę jako DJ. Ja mam duży dystans do wesel i ślubów w ogóle, bo nie podoba mi się opcja, że urzędnik zatwierdza z kim chcę być na całe życie i kogo kocham.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ciotka Antypodka9 sierpnia 2012 16:26

    > Z tymi zrękowinami to nie całą prawdę powiedziałem. Sprawa> ma bowiem drugie dno. Na ten sam pomysł wpadł mianowicie> mój brat młodsiejszy. Tyle że prawie rok wcześniej. Toteż> wraz ze zbliżającym się weselem w rodzinie uznali my z> Anieśką, że by uciąć wszelkie spekulacje z cyklu 'a kiedy> wy?', zdałby się jaki papier na łączące nas gorące uczucie> oraz namiętność. Plan powiódł się znakomicie. Jedna tylko> cioteczka się przez zasieki przedarła, ale jej Anieśka> pierścionkiem, co go bez maski hutniczej oglądać jest nie> wskazane, błysnęła po oczach, na co ciotunia zaskrzeczała> przeraźliwie i zmieniwszy się w nietoperza odleciała w> noc. Bardzo się mnie to wesele podobało, bo Młodzi na> prostotę przekazu postawili. Żadnych szopek, żadnych> spektakli i dramatów. Gdy Gruby szedł na parkiet odstawić> pierwszego małżeńskiego oberka, szepnął mi w przelocie:> 'będzie choreografia'. Ironicznie jak się miało okazać,> bowiem za chwilę pobujał się z Małżowiną w takt utworu> znanego powszechnie jako 'piosenkazrobinhuda', czym> wygrali mnie już na starcie, bowiem pierwsze moje tango> przytulango, to szkolna dyskoteka i ten właśnie> kawałek.Słynnego weselnego szlagieru Urszuli Sipińskiej> nie było. Z resztą rodzice rozpoznają kawałek po pierwszej> nutce i zapowiedzieli ze stosownym wyprzedzeniem> zdecydowaną akcję odwetową, gdyby z głośników popłynęły> znajome dźwięki. Że to niby bardziej nieodłączna tradycja,> niż szczere podziękowania. Trudno się nie zgodzić.> 'Chcieliśmy z żoną podziękować rodzicom za wychowanie i> takie tam, a w dowód uznania fundujemy im weekend na> Mazurach'. Nie wiem czy to informacja dla rodziców czy> publiczności. Niemniej zapowiedź odwetu bardzo był> przydatna, znam bowiem historię, gdy staruszkowie> 'wyrodnej' Panny Młodej, sami zadedykowali sobie u kapeli> 'Mam cudownych rodziców'.Z podobnym brakiem poszanowania> spotkały się inne weselne tradycje, jak ciułanie na wózek,> czy molestowanie 'nowej' Pary Młodej, ku perwersyjnej> uciesze gawiedzi. I została bardzo fajna impreza. Inna, bo> zwyczajna.Dumny byłem z siebie, żem się w trakcie nie> rozkleił. Wszak jeszcze wczoraj biegaliśmy z Grubym po> podwórku z kawałkami zbutwiałego drewna imitującego broń,> o jakiej nie śniło się najbardziej wizjonerskim inżynierom> przemysłu zbrojeniowego, a ten dziś się żeni i będzie> mieszkał z babą...>

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Ciotka Antypodka9 sierpnia 2012 17:07

    Gratuluje i sie ciesze! Mlodzszy ozeniony, starszy oswiadczony na Mt. Blanc, a tak niedawno obaj statek piracki z Lego skladali... Lomatko, ale sie porobilo:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Blanca my już jako narzeczeństwo szliśmy. Oświadczyny na Mulhacenie się odbyły. Nie żebym się czepiał :).A statek wciąż stoi w pokoju na Natolinie i kurz zbiera :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdybym wiedział, że Ty nutki z konsoli zapuszczasz, od razu my Cię Grubemu polecił. Zwłaszcza, że z DJem troszku na pieńku mamy, bo się do poleceń nie stosował.Takie czasy niestety, że urzędnik nie tylko z kim, ale i kim jesteś zatwierdza. A do kapłana to nie po drodze... ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Btw, Gruby już dawno przestał być gruby, choć pozostał Gruby. If ya know wat i mean

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zdecydowałem się jeszcze na obrządek. Jutro przyjeżdża do mnie ten, któremu grałem i zagram znowu, po latach i po irlandzku, ale będzie fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też tak chcę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to po pierwsze - gratuluję zaręczyn, po drugie - zdobycia Mont Blanc! Fotki z obu wypraw górskich - rewelka :) Ja się wybieram do PL na ślub polsko-holenderski za 2 tygodnie, i znając moją koleżankę , to szopek nie będzie :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki i dzięki. Ze swej strony udanej zabawy na weselu życzę. Bądź czujna, gdy podadzą podejrzanie wyglądające ciasteczka. Jak holenderski, to holenderski....

    OdpowiedzUsuń