wtorek, 7 lutego 2012

Kuku

No proszę, dopiero com po pracodawcy pojechał jak po drodze gruntowej, a tymczasem zwierzchnictwo postanowiło najwyraźniej wyrównać bilans krzywd moralnych i w sytuacji, gdy ewidentnie zasłużyłem sobie na łomot z przekopką, otrzymałem jedynie symbolicznego klapsa. Bom nie przyuważył koleżki radośnie pomykającego po Firmie ze słuchawkami na uszach. W każdym razie do czasu, aż się delikwent pod wózek unoszący nie wpakował. A dokładniej, nieświadom zagrożenia dał krok do tyłu i przytarł plecami o przemieszczające się za nim skrzynki.

Krzywda duża się nie stała - lekkie zaczerwienienie jeno, ale koleżka wyczuł szanse i za firmowe pieniądze chodzi do znachora do znachora, promieniami rentgenowskimi się naświetla i bezskutecznie póki co poszukuje kogoś, kto się uszczerbku na zdrowiu dopatrzy.

W między czasie wpada okazyjnie do pracy, by przypomnieć o bólu, co to jest nie do zniesienia, widmie kalectwa i osieroceniu swego dziecka, choć jak przyznają świadkowie, dwumetrowy chłop w kontakcie ze skrzynkami nawet nie drgnął.

Atmosfera we Firmie zrobiła się cokolwiek nerwowa. Donal pluje sobie w brodę, że się z klientem już wcześniej nie pożegnał, mimo że jasnym było nie od dziś, że od pracy na chwałę naszej Huty, bardziej interesują go urlopu zdrowotne. Ja natomiast znalazłem się pod ostrzałem oraz pytania się pojawiły, czy aby na pewno cieszę się wystarczającym autorytetem wśród pracowników, skoro jeden z nich, wbrew regulaminowi, odsłuchiwał nielegalne empetrójki podczas pracy.

W zeszłym tygodniu zebranie kryzysowe miało miejsce i choć kilka cierpkich słów usłyszałem zarówno ja, jak i cała kadra zarządzająca zmianą, to motywem przewodnim spotkania było jednak hasło: 'nie kumpluj się z pracownikami, bo jak pokazuje omawiany przypadek, i tak sprzedadzą cię, byle chronić własny tyłek'.

Bo koleżka w dzień po incydencie popędził do zatrudniającej go agencji, gdzie zarzekał się, że gdy Majkel prowadzi zmianę, każdy nosi słuchawki.

2 komentarze:

  1. Może miał na mp3 nagrane instrukcje jak wpaść tyłem pod widlaka "dwa kroki w tył, 3 kroki w lewo". A świadkowie nie słyszeli jak go zabolało bo sami wszyscy mieli słuchawki? Co za bajzel. Może to dobry moment, żeby wziąć trochę wolnego i w góry gdzieś pociągnąć, bo chyba dawno nie byłeś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moment idealny by prysnąć i przeczekać zamieszanie gdzieś na szlaku, ale niedyspozycja w okolicach kostki nadal się utrzymuje, a i pogoda w wyższych partiach gór raczej nie zachęca. Tak więc tkwię sobie po uszy w bajzlu...

    OdpowiedzUsuń