poniedziałek, 26 września 2011

Ciamajda

W piątek wyszedłem z domu nie zamykając uprzednio drzwi na klucz. Przedwczoraj nie wyłączyłem kuchenki. Wczoraj Anieśka spuściła ajfona w sedesie, po czym wpakowała kciuk pod zszywacz biurowy. I nie że się ukłuła. Wraziła sobie zszywkę na tyle głęboko, że mogła przyczepić do niej telefon na sznureczku, co by więcej w toalecie nie nurkował.

Kilka chwil później córka Hołowczyca mało nie rozjechała mnie moim własnym autem na pracowniczym parkingu. Myślała, że będę obchodził samochód z tyłu.

Dziś Niziołek, w ramach popularyzowania kolarstwa, wręczył mi swój stary komplet butów i pedałków SPD, takich wpinanych w podeszwę. Stomatologia poczyniła takie postępy w dziedzinie protetyki, że pomyślałem: czemu nie?

Nie mniej, wobec ostatniego splotu niefortunnych wydarzeń, z jedynkami już się na wszelki wypadek pożegnałem.

Update:

Anieśka dziś prawie udusiła się tabletkami tranu. To się skończy krwawo...

9 komentarzy:

  1. Spoko, to jeszcze nic, kolego. Ja w czwartek po przyjściu z pracy wspaniałomyślnie zabrałam się za ostatnie w tym roku koszenie trawnika. Pogoda dopisywała, ptaszki śpiewały, etc. Wyciągnęłam kosiarkę, przejechałam może ze trzy razy i... przecięłam kabel. Najechałam na niego ostrzem. Usłyszałam bum, zobaczyłam fajerwerki i wypierdzieliło mi wszystkie korki w domu.*Tak, zgadza się, jestem od urodzenia słodką blondynką, ale naprawdę NIE WIEM, jak to się stało! Setki razy kosiłam trawę i nigdy nie zrobiłam takiej sztuczki. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że trawa była wysoka i kabel musiał się w niej schować ;) No i wygląda na to, że to faktycznie było OSTATNIE KOSZENIE Taity. No cóż, są czasami takie dni, kiedy stanowimy śmiertelne niebezpieczeństwo dla siebie i swojego otoczenia.Z poważaniem dla rzekomego Ciamajdy, Taita____* historia autentyczna

    OdpowiedzUsuń
  2. A widziałaś Ponurego Kosiarza Monty Pythona? :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Z oryginalnymi jedynkami się pożegnałeś już za małolata więc to nie pierwszyzna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie, ale już brzmi zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczęście, że Połówek się w trawie nie schował, bo by się straszny bałagan narobił.Słyszałem historię gościu, który wiercił dziurę w ścianie i nagle wiertarka stanęła. Długo szukał usterki, nim odkrył, że przewiercił się przez kabel zasilający gniazdko, do którego wiertarka była podłączona. Nie wiem czy to historia autentyczna, ale z pewnością zabawna

    OdpowiedzUsuń
  6. do drugiego kompletu jestem jednakowoż bardziej przywiązany :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Połówek szczęśliwym trafem przebywał wtedy w pracy :) Odnośnie Twojego dopisku do posta - to zaczyna przypominać "Oszukać przeznaczenie" ;) Pilnujcie się ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. To jeden z rozdziałów filmu pt. Sens życia wg. Monty Pythona. Polecam

    OdpowiedzUsuń
  9. Przymierzam się do oglądnięcia całości - widziałam tylko fragmenty na youtube.

    OdpowiedzUsuń