niedziela, 21 czerwca 2009

Nieurodzaj

Witam Państwa serdecznie i zapraszam na skrót wydarzeń zeszłego, prozaicznego jak mycie zębów tygodnia.

Seacik wciąż prycha i stęka, ale już się nie grzeje. Winnym okazał się termostat, który do tej pory - jako nowy - nie znajdował się w kręgu podejrzanych.

Anieśka zaliczyła pierwszy upadek z konia, w efekcie nazywa się już dumnie Jeźdźcem przez duże JOT. Co ciekawe upadek zbiegł się z debiutem nowego toczka, który, jak wyjaśniła świeżo upieczona ekspertka, pęka przy upadku na głowę. Zarówno Anieśka jak i toczek czują się dobrze.

Po raz pierwszy od początku naszej wspólnej przygody ze squashem, zdołałem, po emocjonującej dogrywce, pokonać Fafa na korcie. Niestety w drugim meczu ubiegłego tygodnia planowo poległem. Ale bez siary. Łatwo skóry nie sprzedałem.

Na tym nie koniec emocji związanych ze squashem. W ostatnim meczu posłaliśmy w kosmos dwie piłki. Nigdy nie wróciły. Zszedłem zatem do recepcji, by odnowić zapasy.
- How are you Michael? - zagadnęła Leanne z recepcji.
- Not good. I`ve just lost two balls - odparłem i już wtedy wiedziałem, że sformułowania nie było najszczęśliwsze.
Twarz Leanne skurczyła się nagle i eksplodowała śmiechem
- Squash balls - starałem się ratować sytuację, ale było już za późno.

W pracy rozpoczynamy romans z nowym dostawcą palet, to mnie nasz Pożal się Boże Menedżer  William, w miejsce nieobecnego Donala powołał na spotkanie z kontrahentem. Rzekomo bym zapoznał się z nowym systemem zapisywania przepływu palet. W efekcie przez czterdzieści minut przysłuchiwałem się niewiele mającym ze mną wspólnego ustaleniom, w których starałem się uczestniczyć mimo to. Niestety na każde moje pytanie odpowiadał nie pytany William: wyjaśnię Ci później. Przez resztę czasu dzieliłem więc uwagę między uroczą asystentkę paleciarzy i robiącego idiotyczne miny Pożal się Boże Menedżera, który, by dodać sobie autorytetu zapewne, starał się wyglądać jak Clint Eastwood. Nie bardzo mu to wychodziło, ale przyznać trzeba, że nie miał łatwego startu przy swoim niskim wzroście, obwisłej nieco twarzy, nażelowanych rzadkich włosach i przydużych, wyświechtanych spodniach, z krokiem dyndającym na wysokości kolan.
Przez ostatnie dwie minuty spotkania gość z Anglii wytłumaczył mi, że w rubrykę 'IN' wpisywać muszę palety, które przyjechały, a w rubrykę 'OUT', te które wyjechały. W każdą niedziele, wypełniony zgodnie z tymi szalenie skomplikowanymi instrukcjami plik excelowski przesyłać mam paleciarzom mailem. William obiecał przynieść mi na ten cel pendrive`a, więc najwyraźniej któryś z nas czegoś nie zrozumiał.

Wszystkie Tolki w okolicy wciąż pozostają srebrne, bądź czerwone, ale jestem cierpliwy.

Antonio donosi, że słyszał jak jednak z instruktorek opowiadała kolegom na siłowni anegdotkę. Ponoć wpadł do niej na recepcję taki koleżka i powiedział, że he has lost two balls.

A, i byliśmy z Kostkiem na rybach. W miejscu skąd Kostek, jak sam twierdzi, nigdy bez ryby nie wrócił. Do teraz, bowiem woblerkiem udało się zainteresować jedynie młodzież. Ale znaleźliśmy huśtawkę.

[onet_player v1="MZ5gA82L35" v2="" v3="" v4="1502337"]
Klawo było, póki Kostek nie stanął przed życiowym dylematem - odłożyć aparat i pomóc mi wrócić na brzeg, czy też poczekać aż zmęczą mi się ręce i nakręcić film życia.

Mam nawet do niego odrobinę pretensji, że wybrał to pierwsze.
***
Administratorom onetu podkład muzyczny do filmu na tyle wpadł w ucho, że wbrew wszelkiej logice i zdrowemu rozsądkowi klip odtwarza się dwukrotnie, przy czym po raz drugi bez wizji. Po dwóch godzinach walki składam broń.

21 komentarzy:

  1. Hie, hie, hie! Sytuacja z "piłeczkami" bezcenna! :) Jeszcze dobrze nie przestałam się śmiać, a już musiałam zmagać się z drugą falą śmiechu, kiedy dotarłam do filmiku ;) Cóż, powiem tyle: made my day!

    OdpowiedzUsuń
  2. >Twarz Leanne skurczyła się nagle i eksplodowała śmiechem< Piszę z komórki, bo karetka wiezie mnie właśnie do szpitala z powodu pękniętego ze śmiechu brzucha. Na filmie widać, że masz mocne łapska i dobrze się bawisz na rybach, tak to i bym się wybrał. Uważam, że człowiek na Twoim stanowisku powinien mieć nowszego Seacika, który nie prycha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z falą śmiechu ja też będę musiał się zmagać, jak pojawię się ponownie na siłowni. Tyle że wycelowaną we mnie. Już słyszę te pytania: have you found your balls? Masiakra ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz, mam nadzieję, że masz ubezpieczenie, które pokryje operację ;). To wszystko tak ładnie na filmiku wygląda, ale uwierz mi, niewielki zbieg okoliczności i kąpiel gotowa. Wystarczy, że niewłaściwie odbijesz się od drzewa, poruszać zaczniesz się równolegle do brzegu, bez szansy chwycenia go stopą, w efekcie szamotanie patyk, na którym siedziałeś ułoży się równolegle do nóg i nagle czujesz, ze wisisz ino na ręcach i tracisz powoli siły... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie historyjka o piłeczkach bezcenna :DA filmik - czysta sielanka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Squash, o ile mi wiadomo, jest grą odbywającą się w zamkniętym pomieszczeniu pozbawionym mebli, więc jak można zgubić kuleczki?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczami wyobraźni widzę jak w dalszej części tego filmiku rozanielony z rozwianymi włosami biegniesz po ukwieconej łące. W zwolnionym tempie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bezcenna, jak bezcenna. Ja się tam teraz wstydzę wrócić...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mebli nie ma, tu masz rację. Ale są lampy, z taką kratką ochronną. Piłeczka pięknie się w nią wbija i można ją już tylko podziwiać z dołu. Konstrukcje podporowe dachu też są. Wysoko, bo wysoko, ale jedno fałszywe uderzenie wystarczy by z piłeczką się pożegnać. To niewiarygodne w jakich szczelinach i z jaką łatwością może utkwić. Ehh wy fani ricocheta...

    OdpowiedzUsuń
  10. ... a z przeciwka biegnie Anieśka. Zbliżenie na mnie, potem na nią, znów na mnie i znów na nią, a następnie ujęcie z lotu ptaka, gdy w wpadamy sobie w ramiona. W wersji komediowej moglibyśmy zderzyć się czołami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aha, a na rybki serdecznie zapraszamy. Proponuje Ci dwa plany taryfowe. Jeden: pobudka skoro świt i na tym trudna część się kończy. Przez resztę dnia siedzisz na krzesełeczku, sączysz powoli piwko, leniwie obserwując bojkę. W dole szumią fale, w górze ćwierkają ptaszki. Ot, relaks na łonie natury. Drugi: wstajemy o porze bardziej ludzkiej, a resztę poranka machamy kijem jak batem licząc, że pokaźnych rozmiarów drapieżnik się na to nabierze. W przygotowaniu trzeci plan taryfowy: kupiłem dziś ponton:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tymi rybami to drażliwy temat - Irlandczycy łowią je raczej sportowo i wypuszczają po złowieniu, i bardzo narzekają na Polaków, którzy je zabierają do domu tudzież sprzedają... Już od kilku znajomych z pracy słyszałam skargi :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Możemy zawrzeć układ, to Twoje włości wszak jak po nie w czasie się połapałem. Żadnej ze złowionych ryb nie sprzedam. Na to masz moje uroczyste słowo honoru. Młodzież w wieku szkolnym również puszczam wolno. Ale jeśli kiedyś, po długiej walce, schwytam bestię, która mnie mało z nabrzeżem nie porwie, to nie wiem czy się powstrzymam. Najczęściej łowię jednak na Blessington, gdzie mam wykupioną licencję i wolno mi dwie ryby z każdego połowu zabrać do domu. Koledzy z pracy spać mogą spokojnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No to zwracam honor :) jak jest licencja i pozwolenie, to gra gitara. Obawiam się jednak, że ci rodacy, co znad kanałów zabieraja reklamówki pełne ryb (do takich kolega z sąsiadami wzywał gardę), raczej się papierkami nie przejmują... Pozdrawiam porządnego rybaka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. taita@onet.eu6 lipca 2009 02:06

    Heeellooo :) Nie każ nam dłużej czekać - gdzie świeżutki pościk? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie popędzaj artysty przy pracy, czy to malarz, czy muzyk, czy pisarz. Jak uzna, że dzieło skończone, wtedy nas z nim zapozna. Czekać nam trzeba. Niech pisze, bo lubi i chce, a nie bo musi. (Teraz wszyscy mówią amen)

    OdpowiedzUsuń
  17. taita@onet.eu6 lipca 2009 18:15

    Oj, nie popędzam :) Ja tylko się delikatnie przypominam :) O tym, że MiSzA ma talent wie każdy, ale ciężko cierpliwie czekać, kiedy jest się na głodzie Michałkowej twórczości :) Dla tych, którzy są tu nowi mam przestrogę: ten blog jest jak narkotyk :) Zresztą powinien mieć wielki nagłówek: "Uwaga! Uzależnia! Wchodzisz na własne ryzyko" ;)Już sobie idę. No i obiecuję, że nie będę już marudzić [przynajmniej nie dzisiaj] ;) Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. V22HzQ rjxniuicirdb, [url=http://cahyinczmnzc.com/]cahyinczmnzc[/url], [link=http://orxcjcebaapj.com/]orxcjcebaapj[/link], http://gvyhgkstsnyq.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. CZNbOu pjmglzsfzyvv, [url=http://webrgmnthoqm.com/]webrgmnthoqm[/url], [link=http://qssctyhwfdfj.com/]qssctyhwfdfj[/link], http://xbkyljlsmbtc.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. ~OhlYexfNuvsSS11 grudnia 2010 04:20

    f1PEeE nesqwwuohdgw, [url=http://teamjbwqflvf.com/]teamjbwqflvf[/url], [link=http://dvuldranjovd.com/]dvuldranjovd[/link], http://pdpvvbzhhgdo.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. JHrVDO yuylvbcczhqw, [url=http://yzeqvahfaebl.com/]yzeqvahfaebl[/url], [link=http://mcnemprofwxn.com/]mcnemprofwxn[/link], http://cbkpmwsgkzve.com/

    OdpowiedzUsuń