Postanowiłem dorosnąć, pogodzić się z tym, na co nie mam wpływu i otworzyć na to co nowe. A wszystko przez następującą scenę, której byłem dziś świadkiem: James Bond sączy drinka, podbija do niego koleżka i zagaduje: co pijesz? Myślę sobie: ha, też pytanie, to ci zaraz kmiocie James powie co pije. Nic bardziej mylnego. James z konsternacją przygląda się zawartości kieliszka, po czym zwracając się do barmana nieco zamroczony pyta: co ja piję?
Wtedy to zrozumiałem. Agent 007 umarł, a w zaświaty zabrał ze sobą wyprzedzające epokę gadżety, cięte riposty, wstrząśnięte, acz nie mieszane martini, piękne kobiety szepczące "oh, James", żel do włosów utrzymujący nienaganny przedziałek nawet w trakcie tornado oraz licencję na łamanie praw fizyki.
Agent 007 wersja 1.1 krwawi, jest brzydki, mało dowcipny, nieelegancki i gówno wie o światowej kuchni i nowojorskich drinkach. Długo jeszcze będę opłakiwał jego poprzednika, ale gotów jestem ostatecznie zaakceptować nową wersję, znacznie mniej odporną na ciosy, kule i warunki atmosferyczne, ale przez to znacznie bardziej ludzką.
Dlatego tym razem po wyjściu z kina nie zacząłem wyć do księżyca, a wyciągnąłem telefon i wydziubałem numer do Dżaska, który to się do mnie dobijał, gdyśmy z Jamesem ratowali świat (Amerykę Południową właściwie).
- Sory Dżasku w kinie byłem, nie mogłem odebrać - zacząłem.
- Nie ma spr..., w kinie powiadasz - Dżask, podobnie jak ja, oddany fan kina wszelakiego natychmiast zapomniał z jakąż to sprawą do mnie dzwonił - a na czym?
- A na Bondzie - odparłem z dumą.
- I jak?
- Niby wszystko w porządku, ale że głównej bohaterki, Olgi Kurylenko, prywatnie mojej osobostej narzeczonej nie bzyknął to on pedał jest, wiesz?
- Nie bzyknął?
- No nie. Tak to bzyka wszystko co na drzewo nie ucieka, a jej nie bzyknął.
- Znaczy co? Umarła? - Dżask wyraźnie nie mógł się pozbierać.
- Nie. Dał jej buziaka, wsadził w pociąg i odesłał do domu.
- Eee, ja i tak wolałem tą z Casiną Royale.
- Eve Green!? Kpisz!? - już siadałem na konia i chwytałem lance.
- Nie tą główną - żachnął się - Tą w czerwonym, co męża z nim zdradziła.
- Aaa, tą co ja na podłodze ... tego...
- Właśnie tą, kojarzysz?
- Kojarzę, ale Ty chyba nie wiesz o kim ja mówię. Olga Kurylenko. Oglądałeś Hitmana?
- Aaa, to taa. To ja ją kocham. Zapomnij co mówiłem o tej w czerwonym. To faktycznie frajer jest, że jej nie bzyknął.
- Otóż to. Do końca projekcji czekałem, myślałem, że może po napisach końcowych ją przeleci, ale nic z tego.
- Hmmm, może w dodatkach na DVD ją bzyknie....
Pani z pary A do pani z pary B: Jestem wkur..., na moją propozycję pójścia do restauracji on powiedział, że jesteśmy ze sobą dostatecznie długo, abyśmy poszli do niego.Tam musiałam coś przyrządzić na kolację, potem zaciągnął mnie do łóżka, zero gry wstępnej, w niecałe dwie minuty skończył, odwrócił się i zasnął!Pani z pary B do pani z pary A: U mnie zaś wszystko pięknie! Zabrał mnie do eleganckiej restauracji, zapłacił za pyszną kolację z fantastycznym winem, odbyliśmy romantyczny spacer do niego, tam przy świetle świecy prawie godzinę mnie rozpalał wstępnie, a potem była prawie godzina wspaniałego seksu! I po tym wszystkim jeszcze godzinkę miło żeśmy gawędzili, aż usnęłam pierwsza!Pan z pary A do pana z pary B: Było cudownie! Poszła ze mną, ugotowała kolację, żeśmy się pokochali i dzisiaj jestem szczęśliwy i wyspany!Pan z pary B do pana z pary A: Jestem skończony! Jak głupek zgodziłem się, aby wybrała knajpę, ta zaprowadziła mnie do jakiejś restauracji na Starówce, z jakimś francuskim winem. Jak zobaczyłem rachunek, to omal nie zemdlałem. Musiałem zostawić całą forsę i nie stać mnie było na taryfę! Czynsz i liczniki mam nieopłacone, więc musiałem zapalić świecę! Po tych nerwach godzinę mi nie chciało śmigło odpalić, a potem godzinę skończyć nie mogłem! No i nie mogłem w końcu zasnąć, gadałem z tą wariatką o głupotach różnych aż mi zachrapała...
OdpowiedzUsuńhehehehehehe, dobre!! jak to punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... :)
OdpowiedzUsuńByłam na Bondzie i wyszłam starsznie rozczarowana. M też. Popatrzyliśmy po sobie i padło pytanie - to o co tam chodziło..?? Casino Royale było super, ale Quantum of Solace (czego to właściwie nazwa była??) do d... Tak jakby ktoś z 3-godzinnego filmy powycinał sceny trwające godzinę, a resztę zlepił bez sensu... PS. odpowiedziałam na poprzedni komentarz :)
OdpowiedzUsuńKobieta i mężczyzna jadą samochodem. W pewnym momencie kobieta spogląda czule na mężczyznę i mówi: wiesz, że już 5 miesięcy minęło odkąd poznaliśmy się na tej stacji benzynowej? Po tych słowach w samochodzie zapadła niezręczna cisza.Kobieta myśli sobie: po co ja to powiedziałam!? Teraz pomyśli sobie, że go naciskam w kierunku jakiś deklaracji, może nawet zaręczyn. Poczuje się zaszczuty, zaraz powie, że to wszystko dzieje się za szybko, że potrzebuje nieco przestrzeni, że powinniśmy zacząć się spotykać z innymi ludźmi, a potem mnie zostawi, jak nic mnie zostawi!!!Mężczyzna myśli sobie: o masz, to już pięć miesięcy odkąd ostatni raz sprawdzałem ciśnienie w oponach...
OdpowiedzUsuńJa z ostateczną opinią poczekam póki nie obejrzę wersji polskojęzycznej. Na wypadek gdybym coś źle zrozumiał:).Świąteczne piwo? Czyżbyś proponowała II Zlot Zielonych Blogerów? To kiedy?
OdpowiedzUsuńwyjeżdżam do PL 19-go, więc jakoś przed..? 12-go mam X-mas party w Timie, więc można by szybkie piwko zaliczyć przed, no i do domu będziesz miał blisko ;-)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco, ale 12-go niestety pracuję. Jak co dzień na drugą zmianą. Co oznacza, że kończę ok 22. I o ile normalnie dzień wolny jest kwestią otwartą o tyle na ten tydzień zarezerwowałem sobie już wtorek i środę, śmigam bowiem do Paryża. Czyżbyśmy mieli wypić świąteczne piwo w przyszłym roku...?
OdpowiedzUsuńno to nazwijmy je piwem noworocznym :-D
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku to i ja wpadnę na pintę :)
OdpowiedzUsuńSkoptujmy tedy jeszcze Taitę i wspólnie wychylmy to i owo ...Skoptujmy tedy jeszcze Taitę i wspólnie wychylmy to i owo w Sylwestra :). W Sylwestra wyjątkowo nie pracuję, choć noworocznego kaca odchorowywać będę już w robocie.... :(
OdpowiedzUsuńNieco poniewczasie, ale co tam. Bo mnie w nowym Bondzie absolutnie rozwalił jeden tekst. "Nie mogę znaleźć... papeterii! Pomożesz mi szukać"? Na boga, kto dziś szuka papeterii? Też bym pomogła natychmiast, za samo użycie tego archaicznego słowa. I za wdzięk kretyńskiego pretekstu, bo takie lubię ;] (A jeden znajomy wszedł ostatnio do mojego domu ze słowami: "Dzień dobry, czy jest pieprz?" - i też mnie zachwycił, ale mniej.)
OdpowiedzUsuń27ZD2S vhdngfnfthhu, [url=http://simimmjyeajc.com/]simimmjyeajc[/url], [link=http://cowhzgreoxxv.com/]cowhzgreoxxv[/link], http://soungzpnlcoi.com/
OdpowiedzUsuńntdKM9 zgkequssmxen, [url=http://hrbxvivzbbhn.com/]hrbxvivzbbhn[/url], [link=http://vhwnrfawxmhj.com/]vhwnrfawxmhj[/link], http://gjgphbnqhvgs.com/
OdpowiedzUsuńBwttt5 ogamzqdhryfg, [url=http://hnxpucaqvxdt.com/]hnxpucaqvxdt[/url], [link=http://ysyafbmmuxjq.com/]ysyafbmmuxjq[/link], http://okznhdlgksue.com/
OdpowiedzUsuń