środa, 27 sierpnia 2008

Sweet sixteen

- Jeśli nie chcesz mojej zguby, filet z pangi kup mi luby - powiedziała Anieśka, wzgardziwszy moim znakomitym gulaszem.
'A niech ma', pomyślałem i żwawo ruszyłem do superquinna. Bo jak rybka, to tylko z superquinna.
Byłem już pod kasą samoobsługową, dzierżąc w ręku zimny filet, gdy oczom moim ukazał się wielce zachęcający koszyk wypełniony butelkami Carlsberga. Oblizałem usta. Gdyby w tym momencie, ktoś z braku lepszego zajęcia postanowił prześwietlić moją czaszkę, nie ujrzałby nic prócz biegającego w kółko jaskiniowca, okładającego się po głowie maczugą, krzycząc przy tym: "moje, moje, moje...". Z surrealistycznej tej zadumy wytrąciło mnie cichutkie 'pffft'. Coś jakby dźwięk odpalanej zapałki. Nad moim lewym ramieniem lewitował mały diabełek, gorączkowo usiłujący ugasić tlący się skraj szaty. -20 do efektownego wejścia.

- Witaj koleżko - pozdrowiłem - ciebie to od czasu dylematu nad kupnem samochodu nie widziałem.
- Czołem kapralu! W czym rzecz? - zapytał diabeł, po czym podążył za moim spojrzeniem, a twarz jego natychmiast pojaśniała - Noo, pewnie, że weź. Po pracy będzie jak znalazł.

Kolejne 'pffft' usłyszałem w połowie drogi do koszyka.

- No tak - pomyślałem - oni zawsze trzymają się razem.
- Czego ślipia żłopisz? - unoszący się nad moim prawym ramieniem anioł-miniaturka spojrzał na mnie z wyrzutem - też mi dylemat. Bierz, to tylko piwo. Świętoszek!

Wziąłem! Nucąc pod nosem Odę do Demokracji ruszyłem do kasy, a przyczajony za winklem Los zachichotał cichutko. Bo na butelkach brakowało kodów kreskowych, a zawezwana na pomoc Pani z Załogi obrzuciła mnie przeciągłym spojrzeniem i spytała:

- A masz AjDi?
- Pani tak na poważnie - spytałem, gdy już cześć zaniepokojonych klientów pomogła mi podnieść się z ziemi.
- Takie mamy zasady - odparła bezwstydnie.
- Ale ja mam 27 lat - szepnąłem konspiracyjnym tonem.
- Nic nie mogę zrobić, przykro mi.
- A gdyby tamten pan - powiedziałem wskazując sympatycznego staruszka w kolejce - kupował wino? Też by go pani o AjDi poprosiła?

Nie wiem czemu to powiedziałem. W zasadzie oczekiwałem odpowiedzi w stylu 'to co innego'. Zamiast tego jednak Pani z Załogi kazała mi czekać i pożeglowała do menedżerki. Menedżerka spojrzała na mnie ponad tłumem niczym peryskop, po czym pokręciła przecząco głową.

- Przykro mi, nic się nie da zrobić - powiedziała po powrocie Pani z Załogi, po czym na pocieszenie dodała - potraktuj to jako komplement.
- Bardzo to z pani strony uprzejme, ale komplementy są dla kobiet. Dla mężczyzn jest piwo.

Wzruszyła tylko ramionami.

Trzeba się było nie golić. Bo na mądrość w oczach nie mam co liczyć.

13 komentarzy:

  1. Taaa... Mnie też czasem proszą, a mam 29 wiosen... Ale jestem niska, może dlatego, i zmarszczek jeszcze nie mam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaj, ale szczerze jak na spowiedzi, jako kobieta czułaś się połechtana podejrzeniami o małoletniość. Bo jako konsument masz prawo do pełnego oburzenia. A ja czegoś się nauczyłem: polsilver powędrował do kosza i nie ruszam się z domu bez metryki urodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli pani w kasie popatrzyła i stwierdziła, że może i młody bóg, ale jak na piwo to za młody ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaa, połechtało mnie to alright ;)) Ja pokazuję swój polski dowód i dają mi to piwsko i wińsko, nie mają wyjścia.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonałe spostrzeżenie pozwolę sobie zauważyć. Co u licha myślała sobie pani w kasie? Jedną propozycję już mamy, ktoś pokusi się o kolejną?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ~www.dublinia.blog.interia.pl2 września 2008 19:42

    Hej! Fajnie sie Ciebie czyta tylko te biale literki na czarnym tle... jak sie ma sporo po 30-tce jak ja to wzrok juz nie ten... : ) pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie dankeszejn Dublinia. Szczerze ubolewam nad wszelkim dyskomfortem wywołanym barwami klubowymi, ale jestem do nich ogromnie przywiązany:). Mam nadzieję, że wpadniesz ponownie mimo wszystko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. I bardzo dobrze, że nie sprzedali Ci tego Carlsberga, on nie pasuje do Twoich barw klubowych :)) Jak zwykle dobrze się ubawiłem czytając Cię. W ogóle nie wiem, czy Cię nie urażę, bo w zamyśle jest to jakby komplement (a na kobietę to nie wyglądasz) ale styl narracji przypomina Pete'a McCarthy'ego. W sumie wolałbym postawić Ci Guinnessa ;) Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiep bym był, gdyby na taki komplement się obraził:). Z resztą póki piwa to nie wyklucza jestem gotów za radością przyjąć każdy komplement. I tego obiecanego guinnessa;). Faktycznie do barw klubowych pasować będzie jak siemasz. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. To gdzie to czarne piwo z kawą wypijemy? Cały tydzień będę w Dublinie na szkoleniu czy jakoś tak. Będziesz może też w stolicy?

    OdpowiedzUsuń
  11. Mieszkam na tyle niedaleko od stolicy, że nie ma powodu, żebym być nie mógł. A w czwartek mam wolne...

    OdpowiedzUsuń
  12. To jak wróci władza w rękach wystukaj mój numer, umówimy się jakoś, co?

    OdpowiedzUsuń
  13. ~flnBXTgsXupFFNQgx11 grudnia 2010 10:15

    oB7q8E ryjyphajqaaq, [url=http://busfjkxvtyba.com/]busfjkxvtyba[/url], [link=http://bvqzkdfjivzk.com/]bvqzkdfjivzk[/link], http://haknjxdzfrmr.com/

    OdpowiedzUsuń