wtorek, 15 kwietnia 2008

Bierzemy misia w teczke

Ponoc umysl ludzki, wciaz przechowuje informacje, ktorych wydawac by sie moglo nie pamietamy. Date urodzin rodzicow, definicje calki oznaczonej, imie dziewczyny obok ktorej budzimy sie po udanej imprezie. Wszystkie te informacje, choc bezuzyteczne, ze wzgledu na brak dostepu do nich, zasmiecaja nam umysl. Stad pacholecia chlona wiedze niczym gabka, podczas gdy z wiekiem mozg na kolejne porcje danych reaguje jak zaladek na propozycje dokladki pierogow po sytym obiedzie u babci.

Z dyskiem twardym jest podobnie, choc ten raz na jakis czas zczyscic mozna do zera. Kosztuje to co prawda dwie godziny z zyciorysu, jednak komputer po tej operacji znow smiga jak Kubica w kwalifikacjach do GP Bahrajnu. Tak tez mialem w zwyczaju od czasu do czasu czynic, poki Sledzik nie byl uprzejmy zaoferowac metody alternatywnej. Latwej ponoc, szybkiej i przyjemnej. Zaproponowal mianowicie rzeczony Sledzik utworzenie kopii zapasowej dysku systemowego, by w odpowiednim momencie przywrocic komputer do stanu smigania jak Kubica. Poszedlem wiec za rada eksperta, a czas temu niedlugi przyszla pora na przetestowanie przywracania systemu.

Zarzucilem wiec plyte z kopia zapasowa i uruchomilem program przywracajacy.

Komputer: yyyy! Minal 30-to dniowy okres probny programu Norton Ghost. Musisz nabyc klucz.

Przeinstalowanie programu nie pomoglo, nabylem wiec klucz.

Komputer: yyyy! Nie mozna przywrocic systemu z poziomu Windows. Musisz sciagnac Symantec Recovery Disc.

Sciagnalem.

Komputer: yyyy! System Recovery Disc jest w postaci obrazu plyty w formacie .uif. Musisz sciagnac program Magic ISO.

Sciagnalem.

Komputer: yyyy! Ta werja programu Magic ISO nie obsluguje formatu .uif. Sciagnij najnowsza wersje.

Sciagnalem. I wszystko szlo jak z platka. Komputer obiecal w ciagu 19 minut przywrocic system, a ja zajalem sie swoimi sprawami.

Komputer po 18 (bez kitu) minutach: yyyy! Nie mozna czytac z nosnika. Operacja przywracania systemu przerwana.

Krew mnie malo nie zalala, bo nosnik nie niepokojony przez nikogo lezal przez dwa miesiace w ognioodpornym opakowaniu. Sprobowalem jeszcze raz, tym razem bite 19 minut wpatrujac sie groznie w ekran. Poszlo. Sledzik mial racje. Latwo, szybko i przyjemnie.

To tak tylko tytulem bezsensownej rozbiegowki do informacji dalece wazniejszych, aczkolwiek rowniez znacznie bardziej zwiezlych, przez co na notke nie nadajacych sie ni w zab. Otoz pogoda w Irlandii znow przezywa powazna hustawke nastrojow. Slonce, deszcz, grad, potem znow slonce, znow deszcz, znow grad. I tak od tygodnia. I tak codziennie. Nie to jednak zdecydowalo, o przyspieszeniu corocznej wyprawy do cieplych krajow celem przeschniecia. Prawdziwy powod tkwi w miejscu docelowym, ktore tymczasowe pozwole sobie owiac tajemniczym niedopowiedzeniem. Nie mniej ruszamy za cztery godziny i ruszamy na tydzien. Ma byc blekitne morze, slonce i palmy kokosowe.

Ktos tez cos wspominal o tajfunach, ale zawsze znajdzie sie taki jeden.

1 komentarz:

  1. b3lKWe pcamakbryydv, [url=http://zkvcxpeqrymq.com/]zkvcxpeqrymq[/url], [link=http://qkwcmyvbmdcx.com/]qkwcmyvbmdcx[/link], http://ffaxvickpyvp.com/

    OdpowiedzUsuń