czwartek, 1 września 2005

Veni, vidi i naprawde Vici...

Uroczyscie oglaszam ze Manchester zostal zdobyty. Niby z zaskoczenia, z przyczajki, cichcem, tylnymi drzwiami, zdradziecko nawet niektorzy moralisci by powiedzieli, ale jednak jego swiatynia zostala zbeszczeszczona. Ale powoli, powoli, nie uprzedzajmy faktow.
Spory jest Manchester, spory i nie brzydki. Dosc powiedziec, ze do centrum jechalismy pociagiem 20 minut, a nie mieszkalismy znowu na takim wygwizdowie. Rochdale nasza dzielnica sie zwala, a tamtejszy Royal Toby Hotel przez piec dni byl nam domem. I to domem, nie byle jakim. Kazdy z nas zakwaterwoany zostal w trzyosobowym pokoju (SAM - przyp. autora na wypadek gdyby ktos nie uwierzyl za pierwszym razem). A wraz z pokojem, na zasadze transakcji wiazanej, kazdy z nas wszedl w tymczasowe posiadanie telewziaora, prysznica, wielkiego loza malzenskiego lub mniejszego dla osob odczuwajacych pewien dyskomfort z zwiazku z pozostawaniem na otwartej przestrzeni, zestawu miedzysposilkowego (kawa, herbata, czekolada, 2 ciastka, cukier, butelka wody mineralnej - wszystko odnawiane po 24 h) itd.
Kazdego ranka czekalo nas sniadanie w hotelowej restauracji (full english breakfast - jajka sadzone, bekon, pieczarki, smazona kielbasa, fasolka, tosty, wybor sokow, dzemow i platkow), a wieczorem zimny guinness w klimatycznej knajpce. 
Po prawie miesiecznym pobycie w Irlandii angielskie ceny nie wywolywaly objawow, po ktorych wystapieniu najczesciej slyszy sie: 'siostro, respirator !!!!'. Malo tego zachecily nas do tradycyjnej, meskiej popijawy w rytmie Finlandii. Ilosc miala za zadanie tylko oslabic, nie zabic, jako ze dnia nastepnego fruits&vegs; oczekiwaly nas w magazynie Aldi, niestety w jednym przypadku okazala sie zabojcza i u ziomala z Kielc jazda wozkiem wywolywala chorobe morska.
Nic to. Bylo co opijac, bo tegoz samego dnia... A zaraz zaraz. Posopiech wrogiem sprawiedliwosci. Kolejny akapit poprzedzic musi niewielki wyklad teorytyczny. Otoz na podstawie niezaleznych badan wykonanych w wolnym czasie przeze mnie i moich znakomitych kolegow i kolezanke z Instytutu Transportu PW, dokonano systematyzacji metod wchodzenia na stadion. Co bystrzejsi czytacze juz czuja co sie swieci, ale musza siegnac do swoich pokladow cierpliwosci. Otoz wyrozniamy nastepujace metody wdarcia sie na trybuny. Metoda a`la Amsterdam Arena - ciagniesz za wszystkie klamki, z paradokasalnie uzasadniana nadzieje, ze ktores drzwi musza puscic. Metoda a'la Alliannz Arena - przemykasz przez otwarta brame przybierajac mine i poze czlowieka, ktorego nikt nie mysli zapytac o wejsciowke. Metoda a'la stadion olimpijski w Monachium - placisz za wstep. Metoda a`la AOL Arena - wszelkie proby wdarcia sie na trybuny koncza sie jedynie podartymi portkami.
I teraz chcialbym zaproponowac Panstwu krotki konkurs AudioTele. Ktora z tych metod dostalem sie na stadion Manchesteru United. SMSa o tresci A, B, C lub D wyslij na koma i dopiero wtedy przejdz do dalszej czesci tekstu.
A metoda, ktora otworzyla przed nami trybuny Old Trafford, byla oczywiscie szkola holenderska. Ktos wyszedl z przeszklonych drzwi, my przez nie weszlismy, wjechalismy winda ma losowo wybrano pietro, dostalismy sie na trybune honorowa (stolik, srebrna zastawa, pelna kulturka i wielkie okno wychodzace na murawe), wprawilismy w iwlkie zdumienie tamteszego tapeciarza, wpadlismy na pierwsze z brzegu schody, podnieslismy metalowe drzwi i... oczom naszym ukazala sie ziemia obiecana. Dobrze, ze instynktownie wpadlismy w szal cykania fociakow, bo czasu duzo nie mielismy. Po 5 minutach zostalimy namierzeni i internowani w trybie natychmiastowym. Ale co na kliszy to moje, a i Wasze jak tylko wywolam i na blogu zamieszcze.
A wszystko to dzieki uprzejmosci Aldiego, ktory: oplacil przelot, nocleg+sniadanie, zapewnil transport z hotelu do pracy i wsadzil w kieszen pare groszy (wiecej niz place miesiecznie za mieszkanie). Nic wiec dziwnego ze kazdy toast wznosilismy za pomyslnosc naszego sponsora. Thank you Aldi. Dziwi tylko troche fakt, ze po zainwestowaniu w nas takiej kasy wczoraj uszczuplili nasze grono o kolesia, ktory dwukrotnie nie przyszedl do pracy tlumaczac sie choroba i osiagal najslabsze wynik podczas szkolenia.
I na koniec ogloszenia parafialne. 1. Grubciu - raport z Wiedzmina jest wiecej niz wypasiony. Dobrze, ze wysylasz go partiami, bo mysle, ze po przyjeciu wiekszej dawki na raz, zaniczyscilbym moje nowe pantalony ;). Tylko Ty wez sie mlody nie opieprzaj, tylko slij kolejny odcinek, bom glodny kolejnej realacji. 2. Siostra - powiedz no Ty babci, ze w poniedzialek pierwszy raz stac mnie bylo na surowke do obiadu, co chyba jednoznacznie swiadczy o stanie moich oszczednosci. 3. Storczyk - relacje z wyjazdu obiecales i co? Wez no pierdnij chociaz dla orientacji, bom ciekaw niezwykle jak to sie robi po francusku ;). 4. Iwonko - no wlasnie Ty wredoto jedna. Twoje szczescie, bo juz Cie kreslilem z testamentu i zapisany bylem na wymazanie Cie z pamieci. I staraj sie lepiej, bo tu jest cola waniliowa...



9 komentarzy:

  1. Chcialam tylko naznaczyc swoja obecnosc...I powiedziec,ze moj facet ma talent!!!Panie i Panowie:To moj Michas..Kariera pisarza przed Nim ogromna..Acha: ZoJaBaCiKo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje, dziekuje, na bardziej wymierne pochwaly trzymam cieple miejsce na koncie w Bank of Ireland. Numer konta dostepny dla kazdego, kto chce zeby ten serwis sie rozwijal (to standardowy tekst, gdy przychodzi do placenia za dostep do witrynki) po wyslaniu zapytania na koma.I podziekowki dla Anieski, gdyz poniewaz azaliz gdyby nie ona komentarze pod postem swiecilyby pustka co wyjatkowo destruktywnie dziala na moja wene. Ciao

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie,przeciez wiem,ze zawsze mozesz na mnie liczyc....Mordeczka wirtualna w czolko;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello!! Tak chcialam cos napisac, zebys sie ucieszyl, ze ktos jakis komentarz umiesci;) I w ogole to powiem Ci, ze czuje sie strasznie rozczarowana, ze w ostatnia srode nie pojawil sie kolejny odcinek Twojej opowiesci!! Co to ma znaczyc!!??!! Mysle, ze powinno Ci sie zrobic glupio albo przynajmniej powinienes wymyslic jakies dobre usprawiedliwienie dla tego faktu!! No wiec nadal czekam na jakies nowe wiesci i mam nadzieje, ze szybko nadrobisz zaleglosci;) Pozdro dla Was obojga!! Buzka!!

    OdpowiedzUsuń
  5. O masz !!! Dostalem komentarz !!! Nie zasne dzis z tego natloku emocji. A moze ja snie !? To zbyt nieprawdopodobne, zeby bylo prawdziwe. Sam nie wiem co teraz zrobic, zeby nie sploszyc ptaszyny. Czy zwlekac z kolejna odslona irlandzkiej telenoweli, w nadziei ze ktos znow sie ujawni...? Ale jak tu zwlekac, gdy slowa rwa sie duszy. Ktos (po za moja niezawodna Anieska) zostawil mi komentarz!!! Oby tylko nie znalazlo sie za duzo nasladowcow. To jak zaserwowac glodujacemu od tygodni wystawny obiad w Prohibicji. Szok i swiatelko na koncu ciemnego tunelu.Kolejny odcinek jutro. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. No hej braciszku. Podobno płaczesz, że nikt komentarzy nie umieszcza. Otóż pragne zapewnić, że bloga czytam, ale jakoś tak nie podrodze mi z komentowaniem - bo to naklikać się trzeba od cholery razy;))) Ale skoro taką radoche Ci to sprawia to będe czynił Ci ten zaszczyt cześciej:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro jeden krociutki komentarz moze sprawic tyyyyyle radosci, to postaram sie wpisywac chociaz jakies jedno slowko jak najczesciej, zebys sie cieszyl:) Nic nowego od wczoraj nie mam do powiedzenia, ale pozdrawiam i tak;) I zapewniam Cie, ze jest jeszcze pare osob, ktore tu sie nie ujawniaja, ale bloga dzielnie czytaja i tez czekaja na kolejne odcinki!! Buzka!!

    OdpowiedzUsuń
  8. hehehe majki juz prawie zapomnialem, jak to bylo na poczatku w irl, musze chyba zaczac czytac twojego bloga,aha i tak bez cukru podoba mi sie twoj styl pisania..........:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny blog oczekuje dalszej aktywnosci i jeżeli chcesz znaleźć kuracja przeciw wypadaniu włosów
    zapraszam na okazika :-)

    OdpowiedzUsuń